Sąd Okręgowy w Nowym Sączu uwzględnił w piątek wniosek Prokuratury Regionalnej w Krakowie o przejęciu funkcji oskarżyciela w procesie policjantki z Zakopanego, która interweniowała u prokuratora opiekującego się dzieckiem. Funkcjonariuszka została skazana w pierwszej instancji za przekroczenie uprawnień.
Decyzja sądu to nie tylko uwzględnienie wniosku prokuratury regionalnej, ale także wyjście naprzeciw oczekiwaniom obrony policjantki, która wnosiła o to już na etapie postępowania przygotowawczego. Wówczas jednak ten wniosek został oddalony przez zakopiański sąd rejonowy.
Podczas piątkowego posiedzenia apelacyjnego sędzia Sądu Okręgowego w Nowym Sączu argumentował, że z uwagi na nietuzinkowy charakter sprawy należy zmienić oskarżyciela. Sąd uznał, że skomplikowanie sprawy nakazuje jej przekazanie do prokuratury regionalnej.
Na korytarzu sądowym prokurator Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu na pytania dziennikarzy, dlaczego sprawa od początku była prowadzona przez prokuraturę, której podlega Zakopane, powiedział, że nie jest uprawniony do jakiejkolwiek wypowiedzi w tej sprawie.
"Dużo jest do zmienienia w polskiej policji"
Oskarżona przez zakopiańskiego prokuratora policjantka sierżant sztabowa Paulina Sobień powiedziała po decyzji sądu, że jest to konsekwencja całego postępowania przygotowawczego.
"Na samym początku wnosiliśmy, aby nowosądecką prokuraturę wyłączyć z tego postępowania i dostaliśmy wówczas odmowę. Jak całe środowisko policyjne uważam, że wszyscy oczekują, abyśmy stali na straży bezpieczeństwa obywateli, ale policjant, który jest podatny na wpływy, nie jest w stanie zagwarantować tego bezpieczeństwa. Mogę być tylko przykładem, jak dużo jest do zmienienia w polskiej policji. Mając na uwadze dobro trzyletniego dziecka, drugi raz zrobiłabym to samo" - mówiła policjantka z Zakopanego.
Oceniła, że w służbie policji wiele rzeczy jest do zmiany. Wyjaśniła, że nie odstąpiła od swoich działań w mieszkaniu prokuratora, czego się on domagał, bo groziłoby to jej niedopełnieniem obowiązków służbowych.
Szef policyjnej "Solidarności" Jacek Łukasik na sądowym korytarzu przekazał dziennikarzom, że policjanci są od początku szkolenia wyczuleni na dobro dzieci.
"Dobro dziecka, osoby bezbronnej, jest najważniejsze. Paulina podjęła dobre decyzje oparte na przepisach prawa, na naszych procedurach. Jeżeli dziecko zostaje pod opieką rodziców, to rodzice mają być trzeźwi. Dziś mamy tzw. ustawę Kamilka, a tu mamy sytuację, gdzie pan prokurator bez konsekwencji może po użyciu alkoholu opiekować się swoim trzyletnim dzieckiem? A gdyby doszło do tragedii, to padłoby pytanie, gdzie była policja? Była – w osobie Pauliny i Arka, którzy podjęli stosowną interwencję" - powiedział Łukasik i ocenił, że oskarżenie policjantki przez prokuratora to zemsta, a wyrok zakopiańskiego sądu jest skandaliczny.
Prokurator pod wpływem alkoholu zajmował się dzieckiem
O interwencję policji w czerwcu 2022 r. poprosiła była żona prokuratora, bo chciała odzyskać zabawkę ich dziecka – sterowany elektrycznie samochodzik. Podczas interwencji ojciec miał oświadczyć, że zabawki nie odda, bo funkcjonariuszka nie ma prokuratorskiego nakazu. Policjantka wyczuła od mężczyzny silną woń alkoholu. Ostatecznie badanie alkomatem wykazało ponad pół promila alkoholu.
Po interwencji prokurator złożył zawiadomienie o przekroczeniu uprawnień przez policję, kradzieży kluczyków i pieniędzy przez funkcjonariuszy i o kierowaniu wobec niego gróźb karalnych. Ostatecznie wycofał zarzut kradzieży, a przed sądem także zarzut o kierowaniu gróźb karalnych.
Policjantka skazana w pierwszej instancji
Sąd Rejonowy w Zakopanem w wyroku ogłoszonym w czerwcu 2024 r. uznał, że policjantka przekroczyła uprawnienia, bo po wejściu do mieszkania prokuratora uznała, że zachodzi uzasadnione podejrzenie popełnienia przez niego przestępstwa polegającego na narażeniu małoletniej córki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, bo opiekujący się córką ojciec jest pod wpływem alkoholu. Sąd uznał także, że policjantka bezzasadnie zleciła przeprowadzenie badania trzeźwości, a ponadto nie opuściła mieszkania, mimo że prokurator wielokrotnie tego żądał.
Zakopiański sąd uznał policjantkę za winną i nakazał jej wpłacić tysiąc złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Sąd orzekł także wypłacenie przez policjantkę 3 tys. nawiązki skarżącemu ją prokuratorowi i 4 tys. zł jemu pełnomocnikowi i dodatkowo ponad 4 tys. zł na rzecz Skarbu Państwa tytułem poniesionych przez sąd wydatków.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock