Mieszkaniec Lublina stracił 35 tysięcy złotych po tym, jak skontaktowali się z nim oszuści podający się za pracowników jego banku. Mężczyzna w czasie rozmowy zainstalował aplikację do zdalnego udostępniania ekranu swojego urządzenia. W ten sposób przekazał przestępcom dane niezbędne do logowania się i zarządzania środkami. Policja dla przestrogi pokazuje nagranie, które pokazuje, jak działają oszuści.
Oszukany zgłosił się do komendy policji w Lublinie i przekazał, że uwierzył w historię opowiedzianą mu przez telefon przez osobę, która podawała się za pracownika banku. Według przedstawionej mu legendy, dzwonił pracownik działu bezpieczeństwa banku. - Dzwoniący poinformował 48-latka, że ktoś usiłuje włamać się na jego rachunek bankowy z innego urządzenia niż przypisane do jego konta - mówi sierżant sztabowy Paweł Noga z lubelskiej policji powiatowej.
Pokrzywdzony za namową oszusta zainstalował na swoim telefonie aplikację do zdalnego pulpitu, a następnie podał przestępcy kod autoryzacji do aplikacji.
- Kolejny krok, jaki zrobił 48-latek, to logowanie do swojego konta bankowego. Tym samym dał oszustowi możliwość zobaczenia, jaki login i hasło wprowadza lublinianin - opowiada policjant.
Czytaj też: Oszuści czyszczą konta bankowe. Alarmujące dane
Mężczyzna stracił ponad 35 tysięcy złotych.
Nie daj się oszukać
Policja podkreśla, że od pewnego czasu to popularny wśród oszustów sposób, by zdobyć dostęp do kont bankowych swoich ofiar. W lutym policja opublikowała dokumentujące to nagranie. Do funkcjonariusza zadzwonił oszust, który przekonywał, że doszło do zagrożenia środków na koncie potencjalnej ofiary.
Podający się za pracownika banku przestępca opowiadał o podejrzanym przelewie na 400 złotych. Transakcja - jak twierdził - została zlecona ledwie 30 minut wcześniej. Środki miały zostać przelane, jak wynikało z relacji rzekomego pracownika banku, na konto osoby poszukiwanej przez policję w Sopocie.
- Czy przekazywał pan komuś dane, pozwalające na korzystanie z pańskiego konta internetowego? - dopytywał zatroskany oszust. Uspokajał jednocześnie, że przelew został zablokowany, ale trzeba jak najszybciej ustalić, jak doszło do włamania na konto.
Policjant, którego oszuści wzięli na cel, nagrywał rozmowę. Na pytanie o przekazywanie wrażliwych danych do logowania odpowiedział, że na konto może się zalogować jeszcze jego żona, ale nikomu innemu nie przekazywał ani loginu, ani hasła.
Próba przejęcia kontroli
Osoba podająca się za pracownika banku zapytała wówczas, czy rozmówca instalował w ostatnim czasie podejrzane oprogramowanie. W odpowiedzi usłyszała, że nowe programy pojawiły się na laptopie.
- Poproszę, żeby pan otworzył komputer. Musimy sprawdzić, jak doszło do przejęcia pana danych - mówił oszust, którego słyszymy na nagraniu.
Potem podyktował nazwę oprogramowania, dzięki któremu można zdalnie sterować komputerem. Oszust próbował uśpić czujność swojego rozmówcy podkreślając, że jest to program "używany przez wiele banków". Podkreślał, że "dla klientów banku usługa jest darmowa, chociaż to płatny program”.
Na tym etapie policjant zdecydował się skończyć grę z oszustem. Przekazał, że wcale nie nazywa się Maciej, jak zwracał się do niego mężczyzna z drugiej strony słuchawki. Powiedział, że jest policjantem i wie, że ma do czynienia z próbą wyłudzenia pieniędzy. Wyraźnie skonfundowany oszust początkowo próbował zachować zimną krew i stwierdził, że "nie zamierza kontynuować tej rozmowy" i że do niedoszłej ofiary oszustwa zadzwoni "cyberpolicja".
Niedługo potem się rozłączył.
Rozłącz się, zadzwoń do banku
Policja apeluje, żeby w przypadku podobnego telefonu natychmiast się rozlączyć i osobiście skontaktować się z bankiem.
- Po pobraniu aplikacji oszust przejmuje zdalnie kontrole nad naszym smartfonem. Wówczas zalogowanie się do naszego konta bankowego nie sprawia mu już żadnego kłopotu - zaznacza sierżant sztabowy Paweł Noga.
Dodaje, że poza kradzieżą wszystkich naszych oszczędności złodziej może zaciągać kredyty w naszym imieniu.
- Policjanci ostrzegają, aby nie pobierać na swój telefon żadnych aplikacji na czyjeś polecenie. Nie należy otwierać także żadnych nieznanych linków otrzymanych w wiadomościach - kończy policjant.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock