Śledczy sprawdzają zgłoszenie, jakoby po porodzie w jednym z krakowskich szpitali położna potknęła się i upuściła noworodka. Dziecko ma złamany obojczyk i przedramię. Kiedy doszło do zdarzenia, kobieta miała mieć na sobie buty na koturnach bądź na obcasie. Dyrekcja placówki zapewnia, że wszystkie procedury zostały zachowane.
Do tragicznego zdarzenia miało dojść tuż po akcji porodowej. - Położna wzięła dziecko do ręki i potknęła się. Dziecko najpierw uderzyło o ścianę, a później upadło na podłogę - mówi o zawiadomieniu, które trafiło na policję, Mariusz Ciarka.
Noworodek ma złamany obojczyk i przedramię. Lekarze natychmiast udzielili dziecku pomocy, później zostało ono przetransportowane do Szpitala Dziecięcego w Krakowie, gdzie otoczono je fachową opieką. - Stan dziecka jest stabilny. Więcej informacji nie możemy udzielić - mówi Magdalena Oberc, rzeczniczka placówki.
Miała buty na obcasie?
Kobieta, która miała upuścić dziecko, to położna z dużym stażem. Media podawały, że w chwili, gdy doszło do tragicznego zdarzenia, kobieta miała na sobie buty na koturnach.
Z nieoficjalnych informacji "GW" wynika, że rodzice dziecka zdecydowali się o zdarzeniu zawiadomić policję nie ze względu na sam wypadek, ale właśnie obuwie położnej.
Teraz policjanci sprawdzają, czy kobieta zastosowała się do przepisów dotyczących ubioru w miejscu pracy. - Sprawdzamy, czy wszystkie procedury zostały przeprowadzone w sposób prawidłowy. Musimy przesłuchać świadków i sprawdzić, czy zgodnie z regulaminem i procedurami można takie buty nosić podczas wykonywania pracy położnej. Czynności procesowe muszą być wykonane, aby sprawdzić, czy możemy tutaj mówić o nieumyślnym przestępstwie - mówi TVN24 Mariusz Ciarka z małopolskiej policji.
Szpital: ubranie i buty zgodne z zasadami
O tym, że wszystkie procedury zostały zachowane, przekonana jest dyrekcja placówki. - Wszelkie świadczenia zdrowotne udzielane w Szpitalu wykonywane są z należytą starannością, zgodnie z obowiązującymi przepisami - zapewnia Antoni Marcinek, dyrektor placówki, w której doszło do tragicznego zdarzenia. - Personel medyczny Szpitala udzielający świadczeń korzysta z ubrań i obuwia zgodnego z ogólnie przyjętymi zasadami - podkreśla w oświadczeniu przesłanym do redakcji tvn24.pl.
Personel medyczny Szpitala udzielający świadczeń korzysta z ubrań i obuwia zgodnego z ogólnie przyjętymi zasadami Antoni Marcinek, dyrektor placówki
Położna w szoku?
Policjanci przesłuchali już osoby odpowiedzialne za personel szpitala. Tuż po zdarzeniu położnej nie udało się przesłuchać, bok podobnie jak rodzice dziecka, była w szoku. Funkcjonariusze podkreślają, że czynności, które wykonują, muszą przeprowadzać w sposób niezwykle delikatny ze względu na charakter sprawy. - Przyjęliśmy wstępną kwalifikację jako narażenie zdrowia i życia niemowlaka. Na razie jednak mówimy o wypadku losowym - mówi Ciarka. Sprawą zajęła się już także prokuratura.
Ani policja, ani prokuratura nie ujawniają treści zeznań położnej. Jak się nieoficjalnie dowiedziała "Gazeta Wyborcza", położna przyznała, że straciła równowagę, ale zaprzecza, by wypuściła dziecko z rąk. Nawet podczas upadku miała je mocno trzymać przy sobie, co spowodowało obrażenia.
Autor: mmw/i / Źródło: TVN24 Kraków / Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24