Przyjmują zgłoszenia o wszelkich sytuacjach, w których zwierzętom dzieje się krzywda, potem je przetwarzają i kierują do właściwych instytucji. Tak działa Animal Helper, czyli aplikacja podobna do numeru 112, ale dla zwierząt. Za jej pośrednictwem można składać zgłoszenia już w dziesięciu województwach. Do tego grona dołączyło właśnie województwo świętokrzyskie.
- Jesteśmy małą organizacją z wielkimi marzeniami i celami. Chcemy pomagać zwierzętom, docelowo w całej Polsce. By pomoc trafiała do nich jak najszybciej, a ludzie, którzy chcą im pomagać, nie spotykali się z murem - powiedział Adam van Bendler, założyciel Fundacji Psia Krew i inicjator powstania Animal Helper - bezpłatnej aplikacji, dzięki której można zgłaszać wszystkie sytuacje, w których dochodzi do krzywdy zwierząt.
W ostatnim czasie spełniły się dwa takie marzenia. 17 lutego "numer 112 dla zwierząt" zaczął przyjmować zgłoszenia z województwa mazowieckiego. A od 26 marca Animal Helper objęło swoim działaniem również województwo świętokrzyskie. Wcześniej z aplikacji można było korzystać w województwach: pomorskim, kujawsko-pomorskim, zachodniopomorskim, lubuskim, wielkopolskim, opolskim, śląskim i łódzkim.
- Wpłynęły już pierwsze zgłoszenia z województwa świętokrzyskiego i są papierkiem lakmusowym zgłoszeń, które zazwyczaj otrzymujemy. Dotyczyły one zwierząt domowych, a konkretniej były to psy błąkające się i znęcanie się nad zwierzętami. I rzeczywiście, patrząc na naszą dotychczasową działalność, zdecydowana większość to właśnie tego typu zgłoszenia. Aż 35 procent z nich dotyczy niewłaściwego traktowania zwierząt – podsumowała Magdalena Matelska z Fundacji Psia Krew.
"Ludzie mają w sobie dużo empatii i chcą pomagać"
Projekt musi się samofinansować, więc kolejne otwarcie było możliwe dzięki wsparciu Fundacji Mushika, która właśnie pochodzi z województwa świętokrzyskiego.
- Ludzie mają w sobie dużo empatii i chcą pomagać, ale często nie wiedzą, jak to zrobić. Powinniśmy ułatwiać właściwe postępowanie - stwierdziła Katarzyna Wypychewicz z Fundacji Mushika.
Człowiek, któremu po raz pierwszy przyjdzie wezwać pomoc do potrąconego kota czy bitego psa, może mieć dylemat, którą ze służb wezwać: policję, ekopatrol straży miejskiej, a może organizację walczącą o prawa zwierząt.
Animal Helper, czyli jak to działa?
Animal Helper to stworzony od zera system i rozwiązania, które w zakresie pomocy zwierzętom mają sprostać potrzebom całego kraju. Jeden system obiegu informacji, z obsługującą zgłoszenia centralą. Wszystko po to, by użytkownik nie tracił czasu na zastanawianie się, gdzie zgłosić dany przypadek i by nie odbijał się od zamkniętych drzwi.
Inicjatywa ruszyła w listopadzie 2023 roku. Początkowo przyjmowano zgłoszenia tylko z województwa pomorskiego. Teraz pomaga już w dziesięciu województwach.
W centrali Animal Helper pracuje łącznie kilkanaście przeszkolonych operatorek, które codziennie, przez całą dobę, przyjmują zgłoszenia, a potem przekierowują je do odpowiednich dla konkretnego miejsca służb. Dzięki temu statystyczny Kowalski, chcąc pomóc rannemu zwierzęciu, nie musi samodzielnie szukać, kogo należy poinformować.
Od listopada 2023 roku za pośrednictwem "numer 112 dla zwierząt" złożono 11 300 zgłoszeń. Operatorki odbierają miesięcznie średnio 4 tysiące telefonów.
Animal Helper to oddolna inicjatywa Fundacji Psia Krew. Projekt jest finansowany dzięki wsparciu sponsorów oraz sympatyków. Miesięczny koszt wynagrodzeń kilkunastu operatorek oraz opłaty za utrzymanie centrali wynoszą od 80 do 85 tysięcy złotych.
- Skala cierpienia zwierząt w Polsce jest ogromna. Cieszymy się, że dzięki naszym zgłaszającym, później dzięki działaniom operatorek, a w następstwie służb, urzędów i innych organizacji, ta pomoc do nich dociera. Wspólnie udało nam się już zamknąć kilka pseudohodowli, poprawić warunki bytowe zwierząt i przede wszystkim, uratować ich zdrowie i życie - powiedział Gebert.
Ale żeby projekty mógł dalej działać i rozwijać swoją działalność o kolejne województwa, niezbędne jest wsparcie finansowe. Kilka miesięcy temu go zabrakło i centrali groziło zamknięcie.
"Jest kilku posłów i posłanek, którzy nam sprzyjają"
- Po roku działalności groziło nam zamknięcie projektu. Był to bardzo trudny dla nas czas, ponieważ wiele z naszych działań nie przyniosło rezultatów, zabrakło szczęścia w rozmowach z politykami i sponsorami. Do samego końca walczyliśmy, ale w końcu musieliśmy przyznać się przed samymi sobą, przed naszym zespołem i społeczeństwem, że grozi nam zakończenie działalności. Do dziś nie możemy uwierzyć w to, co wówczas się stało - wspomina Magdalena Matelska z Fundacji Psia Krew.
Wtedy jedyną szansą na przetrwanie była zbiórka ratunkowa na jednym z portali internetowych. Miłośnicy zwierząt po raz kolejny wsparli ten projekt. Udało się zebrać ponad 200 tysięcy złotych, a tym samym zapewnić działanie centrali na kolejnych kilka miesięcy i "kupić czas" na działanie.
- Wprowadziliśmy działanie systemowe, które w dużej mierze wypełnia lukę, którą w teorii powinno zająć się państwo. Staramy się rozmawiać z politykami, próbujemy nawiązać współpracę z Ministerstwem Klimatu i Środowiska, a także z Ministerstwem Cyfryzacji. Jest kilku posłów i posłanek, którzy nam sprzyjają i również prowadzą rozmowy w naszym imieniu. Przychylność niektórych polityków daje nam ogromne nadzieje na to, że państwo pochyli się nad naszym projektem - opisuje Matelska.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Animal Helper