Jesteśmy wolni, ale nie zapominajmy o tym, że w więzieniach reżimu Łukaszenki ciągle pozostaje ponad 1000 więźniów politycznych, w tym Andrzej Poczobut - zaapelowało w poniedziałek na konferencji prasowej w Wilnie siedmioro uwolnionych 13 grudnia Białorusinów.
Uwolnieni dziękowali przede wszystkim prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi za inicjatywę negocjacji z przywódcą Białorusi. Dziękowali unijnym przywódcom za wsparcie, a Litwie, Polsce i Ukrainie dziękowali też za konkretną pomoc w opuszczeniu Białorusi i za przyjęcie ich w swoich krajach.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: "Dyktator, zbrodniach, bandyta handluje ludźmi". Jaki interes miał Łukaszenka?
"To, co robi Łukaszenka przypomina najgorsze czasy stalinowskie"
- Gdy jechałam do Wilna, bardzo się bałam. Nie mam tu nikogo bliskiego, nie wiedziałam jak to będzie, nie mam ukończonych studiów, a otrzymałam tu tyle ciepła, zadbano o mnie, dano mi wszystko - mówiła podczas konferencji Anna, która została zatrzymana w czerwcu 2024 roku w wieku 21 lat.
Alaksiej został zatrzymany dzień po ukończeniu 18 lat, gdy wyruszył na Ukrainę, by walczyć. Życzył swym współwięźniom, by jak najszybciej zostali uwolnieni, by "zobaczyli, jak naprawdę wygląda wolność".
Uładzimir Labkowicz, prawnik Centrum Obrony Praw Człowieka "Wiasna", skazany na siedem lat więzienia, powiedział, że nie ma złudzeń co do sytuacji na Białorusi, ale wyraził nadzieję, że uwalnianie więźniów politycznych nie zostanie wstrzymane.
- Muszą wrócić do domu jak najszybciej, bo jest im bardzo ciężko. Musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby ten mechanizm zadziałał i aby ludzie mogli wrócić na wolność - powiedział.
Uczestnicy konferencji unikali opowiadania szczegółów więziennej codzienności, gdyż, jak podkreślali, każda przekazana informacja zostanie wykorzystana przeciwko współwięźniom, którzy pozostali, albo przeciwko bliskim na Białorusi. Nie ukrywali jednak, że byli bici, polewani zimną wodą, przetrzymywani w zimnie w strasznych warunkach.
- To, co robi Łukaszenka przypomina najgorsze czasy stalinowskie - powiedział Franak Wiaczorka, kierownik biura liderki białoruskiej opozycji Swiatłany Cichanouskiej, po zakończeniu konferencji. - Niektórym tygodniami nie dawano spać, niektórych torturowano fizycznie, psychicznie, ale oni się boją o tym opowiadać.
Wiaczorka: zbudowaliśmy system pomocy uwolnionym
Stan zdrowia uwolnionych, według Wiaczorki, jest bardzo różny. Jedni potrzebują rehabilitacji, inni hospitalizacji, pilnych operacji, leczenia stomatologicznego, protetyki.
Wiaczorka podkreślił, że zbudowany został system pomocy uwolnionym Białorusinom, którzy znaleźli się na Litwie, bądź w Polsce. Zastali zakwaterowani, otrzymali dokumenty, potrzebne rzeczy.
- W ciągu dwóch dni Białorusini zebrali 250 tysięcy euro na rzecz uwolnionych. Pomagają nam organizacje pozarządowe. Jesteśmy w stałym kontakcie z władzami Litwy i Polski. Bardzo im dziękujemy - powiedział Wiaczorka.
Poczobut "osobistym zakładnikiem Łukaszenki"
13 grudnia reżim Łukaszenki uwolnił 123 osoby. 87 Białorusinów przybyło do Polski, dwóch udało się do Niemiec, a 28 - na Litwę. Uwolnieni obywatele innych państw wrócili do swoich krajów.
Wśród uwolnionych nie było Andrzeja Poczobuta, dziennikarza i działacza polskiej mniejszości na Białorusi.
- Andrzej Poczobut jest osobistym zakładnikiem Łukaszenki - podkreślił Wiaczorka. - Łukaszenka potrzebuje Poczobuta, by szantażować Polskę, wywierać na nią presję. Poczobut jest osobistym wrogiem Łukaszenki i ten się mści.
- Andrzej trzyma się dobrze, on się nie złamie i jestem pewny, że w najbliższym czasie uda się go uwolnić, jak też uwolnić wszystkich innych – powiedział białoruski opozycjonista.
Autorka/Autor: asty/kg
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Valdemar Doveiko/PAP/EPA