Rosyjskie siły przypuściły we wtorek rano zmasowany atak na Ukrainę po nocnych uderzeniach, w wyniku których zginęły trzy osoby, a jedenaście zostało rannych.
Jedną z ofiar śmiertelnych jest 76-letnia mieszkanka rejonu wyszogrodzkiego w obwodzie kijowskim. W obwodzie żytomierskim zginęło czteroletnie dziecko. Jedna osoba zginęła w wyniku ataku w obwodzie chmielnickim.
W nocy z poniedziałku na wtorek w przestrzeni powietrznej Ukrainy pojawiły się liczne drony typu Shahed-131/136.
Nad ranem na całym terytorium Ukrainy został ogłoszony alarm powietrzny w związku z aktywnością rosyjskiego lotnictwa strategicznego oraz samolotów MiG-31K, zdolnych do odpalania pocisków hipersonicznych Ch-47M2 Kindżał.
We wtorek po godzinie 7 w związku z atakiem w polskiej przestrzeni powietrznej rozpoczęło się operowanie polskiego i sojuszniczego lotnictwa. Jak podkreśliło Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych, w Polsce działania te miały charakter prewencyjny.
Ukraińskie kanały monitorujące ruch pocisków informowały, że ich celem były obiekty energetyczne. Z powodu ostrzałów w kilku obwodach nastąpiła przerwa w dostawach prądu.
Po godzinie 9 czasu ukraińskiego alarm został odwołany w obwodach w zachodniej części kraju - lwowskim, iwanofrankowskim i wołyńskim.
Premier Ukrainy Julia Swyrydenko poinformowała, że Rosjanie użyli do ataku na Ukrainę (w nocy i nad ranem - przyp. red.) 600 dronów i dziesiątki rakiet. "To był świadomy, cyniczny, rosyjski atak tuż przed Bożym Narodzeniem. W czasie, gdy ludzie przygotowują się do świąt, wróg próbował pozbawić ukraińskie rodziny światła, ciepła i poczucia bezpieczeństwa. W wyniku ataku najbardziej ucierpiały obiekty energetyczne w zachodnich regionach Ukrainy" - napisała w mediach społecznościowych Swyrydenko.
Atak na Odessę
W poniedziałek późnym wieczorem rosyjskie wojska zaatakowały Odessę na południu Ukrainy, uderzając po raz drugi w ciągu doby. Odnotowano zniszczenia w porcie i uszkodzenie jednego ze statków - poinformował w nocy z poniedziałku na wtorek szef administracji regionu Ołeh Kiper.
Kiper ogłosił, że służby kryzysowe oceniają zniszczenia spowodowane atakiem, ale nie podał szczegółów. Zaznaczył, że nie ma informacji o ofiarach.
Poprzedniej nocy rosyjskie wojska zaatakowały infrastrukturę portową i energetyczną w obwodzie odeskim, co doprowadziło do pożaru w ważnym porcie i zakłóciło dostawy prądu do około 120 tys. osób. Według władz jedna osoba została ranna.
"Rosja próbuje zakłócić logistykę morską, przeprowadzając systematyczne ataki na infrastrukturę portową i energetyczną" - napisał wicepremier Ukrainy ds. odbudowy Ołeksij Kułeba.
W ostatnich tygodniach Rosja nasiliła ataki na port w Odessie i pobliskie obszary, starając się ograniczyć Ukrainie dostęp do Morza Czarnego i zaburzyć ważne szlaki logistyczne do granicy z Mołdawią.
Uprowadzenie cywilów w przygranicznej wsi
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przekazał w poniedziałek, że rosyjskie wojska wtargnęły do przygranicznej wsi Hrabowskie w obwodzie sumskim, uprowadziły 52 cywilów i wzięły do niewoli 13 ukraińskich żołnierzy.
- Tam na granicy z Rosją jest nasza wieś. Jest ona na terytorium Ukrainy, częściowo i na terytorium Rosji. Pozostawały w niej 52 osoby, obywatele Ukrainy, którzy się nie ewakuowali. (...) Myślę, że oni nie oczekiwali, że ruscy wojskowi ich zabiorą - powiedział Zełenski.
Dodał, że siły ukraińskie mogły ostrzelać Rosjan z artylerii albo zaatakować dronami, ale nie zrobiły tego, ponieważ nie chciano, żeby ucierpieli cywile.
Ukraiński rzecznik praw człowieka Dmytro Łubinec przekazał, że skontaktował się z Międzynarodowym Czerwonym Krzyżem i swoim rosyjskim odpowiednikiem, aby uzyskać informacje o stanie uprowadzonych cywilów i zaapelować o ich natychmiastowy powrót.
Autorka/Autor: asty, tas/kg
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Narodowa Policja Ukrainy