– Nie odpuszczamy. Jak jest w grafiku, muszą ćwiczyć – mówi Adam Nowak, dyrektor stacji ratownictwa górniczego w Bytomiu. Ratownicy muszą być w gotowości na wypadek podziemnych interwencji nawet w Nowy Rok.
– Kopalnia to zakład, który żyje 24 godziny na dobę, zawsze ktoś tam przebywa. A 90 procent akcji które mamy to tzw. pożary endogeniczne, spowodowane samonagrzewaniem węgla. W każdej chwili może "zabuczeć", a my musimy być zawsze gotowi – mówi Nowak.
Jak mówi dyrektor, ratownicy muszą zrealizować grafik ćwiczeń bez względu na święta. Ćwiczą w pełnym rynsztunku, w specjalnej komorze imitującej warunki panujące w kopalni. Mają tam do dyspozycji bieżnie, rowerki i "niekończące się drabiny". Ich stan fizyczny jest na bieżąco monitorowany.
– Jesteśmy wśród przyjaciół. Jakoś dajemy sobie radę, jeden drugiego wspiera. Musimy być przygotowani, bo nie wiadomo, kiedy nadejdzie ten dzwonek, który nie powinien nadejść – mówi Roman Błażejewicz, ratownik górniczy z Bytomia.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Centralna Stacja Ratownictwa Górniczego w Bytomiu znajduje się na ul. Chorzowskiej 25:
Autor: pw/b / Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Katowice | Ryszard Siarkowski