Prezydent Świętochłowic poinformował właśnie o zakazie umieszczania materiałów wyborczych w pasie drogowym, zaprezentował też listę punktów, w których dozwolone będzie ich wieszanie. - To ograniczenie demokracji i powrót do komuny - grzmią kontrkandydaci.
Walczący o reelekcję prezydent Świętochłowic Dawid Kostempski poinformował o zakazie w specjalnym piśmie, które wystosował do miejscowych komitetów wyborczych. Swoje stanowisko argumentuje chęcią zadbania o czystość i estetykę w mieście. Jednak jego kontrkandydaci twierdzą, że to może być element walki politycznej
"Z demokracji nici"
Kandydat na prezydenta z ramienia Ruchu Autonomii Śląska, Janusz Dubiel twierdzi, że Kostempski o zakazie poinformował dopiero wtedy, gdy komitety zdążyły zapłacić za wynajem powierzchni reklamowej i druk materiałów.
- To była akcja grubo wcześniej przygotowana - komentuje Janusz Dubiel. - Prezydent wstrzymał się z pismem do momentu, gdy wszystkie miejsca pod bannery zostały wykupione, a komitety miały już wydrukowane plakaty - dodaje.
Prezydent Kostempski w piśmie zaznacza, że decyzja spowodowana jest dbałością o czystość i estetykę w mieście.
Kandydat Ruchu Autonomii Śląska przyznaje, że są to rzeczy niezmiernie ważne, ale nie tak, jak możliwość dotarcia do obywateli w okresie przedwyborczym. - Wróciliśmy do czasów komuny - mówi Janusz Dubiel. - Tak duże ograniczenie dostępu obywateli do materiałów wyborczych sprawi, że z demokracji zostaną nici - oburza się.
"Wszystkich traktujemy równo"
Zarzutów stawianych przez kontrkandydatów nie rozumieją przedstawiciele świętochłowickiego magistratu. Rzecznik urzędu miasta, Krzysztof Maciejczyk zapewnia, że pismo niczego nie zakazuje, a jedynie o zakazie przypomina. Ma to pozwolić na uniknięcie bałaganu związanego z usunięciem materiałów po zakończeniu wyborów.
- Chodzi nam o zapewnienie porządku. Nie chcemy, by nastąpiła sytuacja, w której plakaty będą szpecić miasto w rok po wyborach, bo nikt nie będzie się poczuwał do obowiązku usunięcia ich - tłumaczy Krzysztof Maciejczyk. - Obowiązek taki spoczywa na komitetach wyborczych, ale często to miasto musi usunąć plakaty na własny koszt i domagać się zwrotu poniesionych kosztów, ale nie jest to łatwe. Takie procesy trwają latami - tłumaczy.
Miasto odpiera także zarzuty dotyczące rzekomego działania na niekorzyść kontrkandydatów prezydenta Kostempskiego.
- Trudno mówić o nierównym traktowaniu, ponieważ pismo dotyczy wszystkich komitetów w Świętochłowicach, także tych wspierających obecnego prezydenta - tłumaczy rzecznik miasta. - Poza tym wskazaliśmy dziesięć miejsc, w których komitety bezpłatnie będą mogły zamieszczać plakaty i ogłoszenia. Coś ograniczamy, ale coś dajemy w zamian - mówi Krzysztof Maciejczyk.
Autor: PŁ/ran / Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: KW Nowa Prawica Świętochłowice