103 na godzinę jechał kierowca BMW z chorym synem, gdy zatrzymali go policjanci. Sprawdzali prędkość, bo w mieście trwała akcja "Bezpieczne skrzyżowanie". Gdy zobaczyli małego chłopca, który gorączkował i wymiotował, wsiedli do radiowozu, włączyli sygnały i poprowadzili auto do przychodni jeszcze szybciej.
We wtorek policjanci z wydziału ruchu drogowego policji w Piekarach Śląskich sprawdzali prędkość z jaką poruszają się kierowcy.
Tuż przed południem do kontroli zatrzymali kierowcę BMW, ponieważ wyraźnie przekroczył dozwoloną prędkość. Fotoradar pokazał 103 kilometry na godzinę.
Za kierownicą siedział obywatel Niemiec i, jak przyznają policjanci, miał powody ku temu, by pędzić. W aucie, oprócz żony kierowcy, zobaczyli pięcioletniego chłopca.
"Dziecko wymiotowało i miało wysoką gorączkę. Rodzice powiedzieli policjantom, że jego temperatura wynosi już 40 stopni i stale rośnie. Policjanci uznali, że rodzic przekraczając dozwoloną prędkość działał w stanie wyższej konieczności. Biorąc pod uwagę, że najważniejsze jest życie i zdrowie człowieka, natychmiast podjęli decyzję o przeprowadzeniu pilotażu do placówki medycznej"- opisują piekarscy stróże prawa.
Radiowóz, w kilka minut "doprowadził" rodziców do przychodni.
Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: Śląska Policja,