21- letni listonosz zgłosił napad - napastnik miał go rzekomo obezwładnić i ukraść pieniądze, które powinny trafić do rencistów i emerytów. Śledztwo wykazało, że nic takiego się nie wydarzyło i policja zatrzymała doręczyciela oraz jego wspólnika.
Jak relacjonuje Jacek Pytel rzecznik katowickiej policji do napadu miało dojść 13 września na klatce schodowej w bloku przy ulicy Mruczka w Katowicach. Listonosz zeznał wtedy, że wszedł do budynku i został zaatakowany gazem łzawiącym i skradziono mu kilkadziesiąt tysięcy złotych. Były to pieniądze, które tego dnia miał dostarczyć.
Nieuczciwemu listonoszowi grozi 5 lat więzienia
Śledczy ustalili, że z napadem może mieć związek 23-letni mieszkaniec Katowic. Kiedy jednak okazało się, że zna rzekomo pokrzywdzonego listonosza i w dniu zdarzenia kontaktował się z nim, funkcjonariusze zaczęli podejrzewać, że rozbój został sfingowany.
Listonosz został zatrzymany. Przyznał, że nie padł ofiarą rozboju. Usłyszał już zarzuty kradzieży pieniędzy, składania fałszywych zeznań i zawiadomienia o niepopełnionym przestępstwie. Grozi mu do 5 lat za kratami.
Wspólnik 21-latka z kolei trafił do więzienia. Był poszukiwany. Kilka miesięcy temu został skazany na rok pozbawienia wolności za kradzież.
Rzecznik odmówił podania, jaka kwota padła ofiarą złodziei. Wiadomo jednak, że pieniędzy nie udało się odzyskać.
Do napadu miało dojść w bloku przy ulicy Mruczki:
Autor: jsy/iga / Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: KMP w Katowicach