"Przez ostatnie dni rozmawialiśmy na ten temat w gronie ekspertów i przygotowaliśmy dla Państwa rekomendacje. O sposobie organizacji zajęć szkolnych decyduje dyrektor placówki oświatowej. Mając na względzie przede wszystkim bezpieczeństwo dzieci i młodzieży oraz nauczycieli i pracowników oświaty, organ prowadzący proponuje rozważyć możliwość przeniesienia rozpoczęcia zajęć stacjonarnych na późniejszy termin np. 14.09.2020 r." - napisał w opublikowanym we wtorek liście do dyrektorów sosnowieckich szkół prezydent miasta Arkadiusz Chęciński. Takie rozwiązanie ma umożliwić powakacyjną kwarantannę domową i zapobiec ewentualnemu rozprzestrzenianiu się koronawirusa. Prezydent Sosnowca powołał się na stanowiska polskich naukowców, którzy uważają, że powrót uczniów do szkół od 1 września może zaowocować gwałtownym wzrostem liczby zachorowań. Wśród naukowców przywoływanych przez władze Sosnowca są między innymi eksperci z Instytutu Biologii Doświadczalnej UW, Polskiej Akademii Nauk, a także Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty. OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>
Dyrektor poprosiła, sanepid powiedział "nie"
Prezydent Sosnowca zapewnił, że władze miasta liczą się ze zdaniem dyrektorów poszczególnych szkół, którzy mają najlepsze rozeznanie co do możliwości placówek. Dlatego ostateczną decyzję o tym czy dzieci od 1 września wracają do szkoły, czy jednak będzie to nauka w formie nauczania mieszanego lub zdalnego, zostanie podjęta przez dyrektora i społeczność szkoły. Ostateczną informację o podjętych działaniach i decyzjach sosnowieccy dyrektorzy mają przesłać do Wydziału Edukacji w środę 26 sierpnia. Z rekomendacji postanowiła skorzystać Anna Łakomska-Ciołczyk, dyrektorka szkoły podstawowej numer 45 w Sosnowcu. - Po konsultacji z radą pedagogiczna wystosowałam pismo do urzędu i sanepidu z prośbą o pozwolenie i wyrażenie pozytywnej opinii na to, by stacjonarna nauka od 1 września rozpoczęła się dla klas 1-4, a dla klas 5-8 odbywała się w formie zdalnej - mówi nam Łakomska-Ciołczyk. Taki tryb odbywania zajęć miałby - jak podkreśla dyrektorka - potrwać do 11 września. Później wszystkie klasy miałyby uczyć się stacjonarnie. - Chodziło o to, by dzieci starszych klas, powracające z wakacji, przeszły kwarantannę. Jednak sanepid wydał negatywną opinię i musimy z lekcjami wystartować normalnie - martwi się Łakomska-Ciołczyk. W jej szkole, w której uczy się 830 dzieci, pracuje 73 nauczycieli i 25 osób z obsługi. - Chodziło o zabezpieczenie nas. Jednak sanepid uznał, że nie ma podstaw do wydania pozytywnej opinii - informuje dyrektorka. I dodaje, że odpowiedź od sanepidu na razie dostała ustną, na piśmie ma otrzymać ją w piątek. Dlaczego taka decyzja? Chcieliśmy dowiedzieć się w powiatowej stacji sanepidu w Sosnowcu. Nie udało nam się jednak z nią w środę skontaktować. Pytania wysłaliśmy więc do Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Katowicach. Czekamy na odpowiedź.
Sanepid w Rybniku: strefy "żółte" i "czerwone" nie będą decydujące
Wcześniej do podobnej sytuacji doszło na terenie powiatu rybnickiego, który spełnia kryteria czerwonej strefy. W piśmie sanepidu skierowanym do burmistrza gminy i miasta Czerwionka-Leszczyny czytamy: "(...) w odpowiedzi na wniosek z 19.08.2020r. w sprawie wydania rekomendacji w przedmiocie rozpoczęcia działalności przedszkoli i szkół podstawowych informuję, że zgodnie z decyzją MEN, rozpoczęcie nowego roku szkolnego odbędzie się w trybie stacjonarnym od 1 września 2020r.". Sanepid w Rybniku podkreślił też, że opinia dotycząca zawieszenia zajęć stacjonarnych będzie podejmowana po uwzględnieniu lokalnej sytuacji epidemiologicznej "z uwzględnieniem liczby przypadków osób/dzieci zakażonych COVID-19 lub wystąpieniem ognisk epidemiologicznych w placówkach". Sanepid wskazał też, że uznanie powiatu za "żółtą" lub "czerwoną" strefę nie będzie decydujące przy podejmowaniu decyzji o ograniczeniu lekcji stacjonarnych czy zamknięciu szkół.
Powyższe pismo dotyczyło gminy i miasta Czerwionka-Leszczyny. Dziś sanepid odmówił jednej ze szkół w tej gminie. - Myśleliśmy, że nauczanie hybrydowe jest właśnie po to, by zapobiec ewentualnym tragediom. Większość rodziców moich uczniów pracuje w okolicznych kopalniach. Połowa nauczycieli uczy w więcej niż jednej szkole. Jeśli dojdzie do zakażenia któregoś z dzieci, kto będzie odpowiedzialny? Przecież nie chciałem przejść na zdalne nauczanie części uczniów, bo to wygodne, tylko w trosce o bezpieczeństwo mojej społeczności szkolnej. Co się musi wydarzyć, żebym dostał na to zgodę? – mówi w rozmowie z dziennikarką tvn24.pl Justyną Suchecką dyrektor szkoły, który chce jednak pozostać anonimowy. W odpowiedzi od sanepidu czytamy między innymi: "(...) uznanie powiatu za "czerwony" nie jest czynnikiem decydującym o ograniczaniu nauczania stacjonarnego".
MEN: możliwe trzy modele nauczania
We wtorek na konferencji prasowej minister edukacji Dariusz Piontkowski zapewnił o pomocy dla szkół w zaopatrzeniu w płyny do dezynfekcji i maseczki. MEN opublikowało też poradnik dla dyrektorów szkół i nauczycieli. Zawiera on zbiór dobrych praktyk i wskazówek, jak organizować naukę hybrydową lub zdalną. Według MEN, podstawowym modelem ma być nauka stacjonarna w szkołach. Będzie też możliwy model mieszany: dyrektor szkoły po uzyskaniu zgody organu prowadzącego i na podstawie pozytywnej opinii sanepidu może zadecydować, że część dzieci lub klas będzie uczęszczać do szkoły w tradycyjnej formie, a część uczyć się na odległość. Przy większym zagrożeniu epidemicznym w grę wchodzi też przejście całej szkoły na edukację zdalną.
Autorka/Autor: tam/ks
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24