Stan zdrowia jest ciężki, ale przez czas świąt się ustabilizował - tak o ośmiolatku, który ponad tydzień temu skatowany trafił pod opiekę lekarzy, mówił na antenie TVN24 Wojciech Gumułka, rzecznik prasowy Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Życie chłopca wciąż jednak jest zagrożone. Czeka go seria zabiegów, z których najbliższy zaplanowano na wtorek (11 kwietnia). Ośmiolatek ma poparzone 25 procent ciała i ciężkie urazy, które powstały nawet miesiąc wcześniej. Matka i ojczym dziecka usłyszeli zarzuty.
Ośmioletni Kamil z Częstochowy od ponad tygodnia walczy o życie w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka (GCZD) w Katowicach. Jego matka, 35-letnia Magdalena B. oraz ojczym, 27-letni Dawid B. zostali aresztowani. Mężczyzna ma zarzut usiłowania zabójstwa i znęcania się nad dzieckiem ze szczególnym okrucieństwem, kobieta podejrzana jest o to, że nie reagowała na zachowanie męża i nie udzieliła pomocy synowi.
Czytaj też: Kamil uciekał z domu, teraz w szpitalu walczy o życie. Jego matka i ojczym są w areszcie
Chłopiec trafił do katowickiej placówki 3 kwietnia z ciężkimi obrażeniami ciała - między innymi z oparzeniami głowy, klatki piersiowej i kończyn. Według śledczych ojczym Kamila miał polewać go wrzątkiem i umieszczać na rozgrzanym piecu. Ale to niejedyne obrażenia chłopca. Najstarsze urazy, które stwierdzili lekarze GCZD, w ich ocenie powstały miesiąc wcześniej. Są to złamania obu rąk i jednej nogi, krwiak na głowie oraz ślady po przypalaniu papierosami.
Chłopiec jest w śpiączce, by oszczędzić mu bólu
Jak informują przedstawiciele GCZD, chłopiec przez cały czas utrzymywany jest w śpiączce farmakologicznej. Lekarze nie precyzują na razie, kiedy możliwe będzie jego wybudzenie. Stan śpiączki oszczędza dziecku cierpienia związanego z doznanymi obrażeniami oraz ułatwia gojenie się ran.
Czytaj też: Ojciec skazany za przemoc i seksualne wykorzystywanie dzieci, teraz przed sądem staje ich matka
- Stan zdrowia chłopczyka jest ciężki, ale przez czas świąt się ustabilizował, nie nastąpiło żadne pogorszenie. Niemniej, ze względu na charakter i ilość obrażeń, które odniósł, w dalszym ciągu jest to stan ciężki i nadal mówimy o zagrożeniu życia - powiedział dla TVN24 Wojciech Gumułka, rzecznik prasowy Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka.
Najbliższy z zabiegów zaplanowano na wtorek (11 kwietnia).
Ośmiolatek przebywa na oddziale intensywnej terapii i zostanie tam najprawdopodobniej przez kilkanaście kolejnych dni. Przed chłopcem jeszcze szereg zabiegów, głównie dotyczących poparzeń. Następnie może zostać przeniesiony na oddział chirurgii, na którym leczone będą złamania. Potem czeka go długotrwała rehabilitacja.
Czytaj też: Uciekł z mieszkania i już nie może wrócić. Dostał nakaz opuszczenia lokalu i zakaz zbliżania się
Była "Niebieska karta" i doniesienia o "niewydolności wychowawczej"
Już w czerwcu 2022 roku pojawił się wyraźny sygnał, że w rodzinie dzieje się coś złego. Częstochowski MOPS zawnioskował wtedy do sądu o zabezpieczenie dzieci w pieczy zastępczej, nie zgodził się na to jednak sąd. Potem rodzina przeniosła się do małopolskiego Olkusza. Tamtejszy MOPS zawiadamiał o zaniedbaniach sąd, a policja wdrożyła procedurę "Niebieskiej karty". Przedstawiciele opieki społecznej w obu miastach zapewniają jednak, że śladów przemocy jak dotąd nie widzieli. Mowa była jednak o "niewydolności wychowawczej", którą stwierdził kurator.
Czytaj też: Sześcioletnie dziecko zamknięte przez rodziców w klatce dla psa. Policję zawiadomił sąsiad
Sprawa maltretowania chłopca wyszła na jaw, gdy ponad tydzień temu policja interweniowała w częstochowskiej dzielnicy Stradom po zgłoszeniu złożonym przez biologicznego ojca dziecka. Chłopca z ciężkimi obrażeniami przetransportowano do szpitala śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Zarzuty i areszt dla matki i ojczyma Kamila
Ojczym i matka dziecka zostali zatrzymani. 27-letniemu Dawidowi B. prokurator zarzucił, że 29 marca br. usiłował pozbawić życia swojego pasierba, polewając go wrzątkiem i umieszczając na rozgrzanym piecu węglowym. W ten sposób spowodował ciężkie obrażenia ciała - oparzenia głowy, klatki piersiowej i kończyn.
Podejrzanemu zarzucono też, że znęcał się nad ośmiolatkiem ze szczególnym okrucieństwem - poprzez bicie, kopanie po całym ciele oraz przypalanie papierosami i spowodowanie u niego licznych złamań kończyn oraz ran oparzeniowych.
Czytaj też: "Czara goryczy się przelała, kiedy wszedł do domu z kanistrem benzyny i chciał podpalić żonę"
Matka chłopca Magdalena B. jest podejrzana o narażanie swego dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, a także udzielenia pomocnictwa mężowi w znęcaniu się nad chłopcem. Chodzi o to, że nie reagowała na zachowania męża i nie udzieliła dziecku pomocy. Prokuratura zaznacza, że spoczywał na niej szczególny obowiązek opieki nad dzieckiem.
Dawid B. przyznał się do popełnienia zarzucanych mu przestępstw. Odmówił złożenia wyjaśnień. Do winy przyznała się także matka chłopca, ona składała wyjaśnienia. Oboje zostali aresztowani na trzy miesiące.
Częstochowski sąd zdecydował, że najmłodsze dzieci, które mieszkały z Dawidem i Magdaleną B., trafią do pieczy zastępczej, a starsze do placówki opiekuńczo-wychowawczej. Magdalena B. ma szóstkę dzieci – dwójkę najmłodszych z obecnym mężem Dawidem B., a czwórkę pozostałych - z innymi dwoma mężczyznami. Najstarsze z dzieci ma 11 lat, a najmłodsze urodziło się w ubiegłym roku.
Źródło: TVN24, tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24