Tylko w TVN24 GO

"Stres i gniew są objawami głodu". Jacek Poniedziałek o swoich nałogach

Byłbym idiotą, gdybym nie bał się, że znowu nie ulegnę nałogom - mówi Jacek Poniedziałek w rozmowie z Tomaszem-Marcinem Wroną. Aktor, reżyser i wykładowca spotkał się z dziennikarzem tvn24.pl w warszawskim Nowym Teatrze, w którym pracuje na co dzień. I to w nim doszło do konfliktu między Poniedziałkiem a Yacinem Zmitem i oskarżeń o zachowania przemocowe. Jak mówi, "dzisiaj odbiorcy w zasadzie znają jedną wersję, przedstawiającą go w fatalnym świetle, jako agresora, człowieka, który nie panuje nad sobą, tego, który niszczy ludzi", dlatego chce opowiedzieć swoją wersję wydarzeń. - Przed spektaklem, a miał na uszach (Zmit - red.) słuchawki, pomachałem do niego, żeby je zdjął. Chciałem zapytać, kiedy odda mi pieniądze. On ich nie zdjął, uśmiechnął się szyderczo w moją stronę i gwałtownie się odwrócił. (…) Kiedy go szarpnąłem, powiedział, że uderzyłem go i będę siedział, że jestem małym człowiekiem, żeby domagać się od niego pieniędzy. I potem rzeczywiście wystarczyło, żeby odpalić "wrotki" - mówi, przyznając, że miewa problemy z panowaniem nad sobą.

 

W rozmowie z Tomaszem-Marcinem Wroną aktor opisuje również "trudny i bolesny" proces trzeźwienia oraz swoje zmagania z depresją. - To też jest odprysk tego wieloletniego chlania i ćpania oraz tej nagłej trzeźwości. Organizm domaga się tych substancji. Czasem to tak wygląda, że ktoś, kto stoi z boku, niechcący dostanie cios z mojej strony - mówi Poniedziałek.