Rozmowy na szczycie
Z uporem twierdzi, że będzie nadal walczył o prezydenturę. "Próbuje trochę stać się Donaldem Trumpem"
Joe Biden z uporem twierdzi, że będzie nadal walczył o prezydenturę i nie wycofuje się z wyścigu do Białego Domu, natomiast wokół niego jest coraz więcej osób, które przekonują go, że to jest rzecz, którą zrobić musi - mówił w programie "Rozmowy na szczycie" w TVN24 GO Marcin Wrona. Korespondent "Faktów" TVN przypomniał, że Joe Biden po szczycie NATO miał godzinną konferencję prasową, "podczas której miał udowodnić, że jak najbardziej nadaje się do walki", gdzie z przekonaniem powiedział, że jego wiceprezydentem jest Donald Trump. - Po tej konferencji prasowej kolejny kongresmen zaapelował do Joe Bidena o to, żeby wycofał się z wyscigu - dodał. Wrona wspomniał, że demokraci podobno prowadzą szybkie sondaże, na ile Kamala Harris mogłaby sobie poradzić z Donaldem Trumpem. Według Jacka Stawiskiego "warto podkreślać, że wyborcy niezdecydowani, którzy na to patrzą trochę z niesmakiem, zaczynają się kruszyć". - To jest trudne do zrozumienia, jak Partia Demokratyczna i Biały Dom zapętliły się w jakimś dziwnym uścisku, który nie wiadomo, do czego prowadzi - uznał. Stawiski stwierdził, że "Joe Biden próbuje trochę stać się Donaldem Trumpem - chce być nadzwyczajnie witalny na przekór tym, którzy twierdzą, że nie ma już tych sił fizycznych i umysłowych". - To moim zdaniem jest absolutnie ślepa uliczka dla demokratów - powiedział.