Bez polityki
Lulla la Polaca: ciągle mi się czegoś chce
W programie "Bez polityki" Andrzej Szwan, występujący jako Lulla la Polaca, wspominał swoje dzieciństwo oraz początki jako drag queen. Wyznał, że pierwszy raz pomyślał o sobie w żeńskiej końcówce gramatycznej w wieku 11 lat. - Znalazłem w łazience szminkę matki, niezbyt zdarnie pomalowałem usta i wydawało mi się to śmieszne. Powiedziałem wtedy do siebie: "jeśli tak się będę malować, to nigdy nie zostanę artystką" - mówił. Przyznał, że nie miał uczucia lęku i strachu przed komplikacjami życiowymi, jakie mogą go czekać. - Ze strony rodziców widziałem przyjazny stosunek - powiedział. Opowiedział też o trudach zdobywania materiałów i ubrań w czasach PRL potrzebnych do - jak się wtedy to nazywało - "przebieranek". - Nie było butików, nie było ciucholandów, nie było perukarni. Może w teatrze były możliwości wypożyczenia kostiumów. Teraz jest jak gdyby fabryka otwarta na ten rodzaj sztuki - powiedział. Mówił także o swoim stosunku do Kościoła. - Nienawidzę Kościoła i nigdy do niego nie będę wracał. To, co księża wyprawiają i to, że wszystko zamiatane jest pod dywan, mnie zupełnie od Kościoła odwróciło - wyznał. Odniósł się również do swoich działań na rzecz osób nieheteronormatywnych. - Nie mogę położyć się, spojrzeć w sufit i pomyśleć: "cholera, mam już 84 lata, to może dajmy spokój, w nic się nie angażujmy". Starzeję się, bo taka jest fizjonomia i fizjologia. Mam w sobie ciągle za dużo chęci, bo mi się ciągle czegoś chce - podkreślił.