Audio: Bez polityki
Nie tylko DDA, ale i DDD. Joanna Flis o problemach dorosłych dzieci
Stawiam tezę, że bycie DDD ((dorosłego dziecka z rodziny dysfunkcyjnej) jest powszechne, nawet bardziej powszechne niż bycie DDA (dorosłego dziecka alkoholików), z którym jesteśmy już oswojeni. DDD jest szerszym pojęciem - to jest dorosły człowiek, który ma cechy dziecka pochodzącego z rodziny dysfunkcyjnej, a nawet środowiska dysfunkcyjnego - mówiła w programie "Bez polityki" w TVN24 GO psycholożka i psychoterapeutka Joanna Flis. Podkreśliła, że cechy syndromu DDD pochodzą z różnych miejsc, nie tylko z domu. - One rozwijają się u dzieci, a potem manifestują się w dorosłym życiu. Pochodzą też ze szkoły, w której się wychowywaliśmy, jak i również z relacji z Kościołem - wyjaśniła gościni Piotra Jaconia. Dodała, że mamy utarte przekonanie, że wszystko, co najgorsze, przytrafiło nam się w dzieciństwie, jednak w rzeczywistości wcale tak nie jest. - To środowisko cały czas na nas wpływa i kształtuje nasz dobrostan. Można się nabawić różnych cech zaburzeń adaptacyjnych w dorosłym życiu, chociażby w mobbingującym i wymagającym środowisku pracy - powiedziała Flis. Tłumaczyła, że to środowisko, w którym się obracamy, bardziej nas kształtuje niż to, co dzieje się w środku nas. - Nie doceniamy wpływu systemowego, bo żyjemy w kulturze indywidualizmu. O ile w obszarze sprawczości to bardzo nam pomaga, o tyle w innych aspektach, to jest ogromny kłopot - stwierdziła Flis.