Jeszcze w marcu aż 70 procent Izraelczyków chciało, by Benjamin Netanjahu ustąpił ze stanowiska. Ostatnio jednak, po nalotach na Iran, premier Izraela triumfuje i jest na fali wznoszącej.
Jak podaje "The Times of Israel", z sondażu przeprowadzonego na zlecenie telewizji Keszet 12 wynika, że partia Likud premiera Netanjahu zdobyłaby w wyborach 26 mandatów w 120-osobowym Knesecie. To o cztery mandaty więcej niż w sondażu przed konfrontacją z Iranem. Jednak cała obecna koalicja rządząca uzyskałaby tylko 49 mandatów. Partie opozycyjne - 61 mandatów. Partie reprezentujące Arabów - 10. Źródła dziennikarzy Keszet 12, zbliżone do Benjamina Netanjahu, podają, że premier jest rozczarowany, bo liczył na to, że wojna bardziej zwiększy jego poparcie.
- Drodzy obywatele Izraela, po 12 dniach operacji "Powstający lew" odnieśliśmy historyczne zwycięstwo, które przetrwa pokolenia. Usunęliśmy dwa bezpośrednie zagrożenia dla naszego istnienia: groźbę zagłady przy użyciu bomb atomowych i groźbę zagłady przy użyciu 20 tysięcy pocisków balistycznych. Gdybyśmy teraz nie podjęli działań, państwo Izrael wkrótce stanęłoby w obliczu unicestwienia - powiedział Benjamin Netanjahu.
Liczne problemy premiera Netanjahu
Szef biura telewizji CNN w Jerozolimie, Oren Liebermann, napisał, że premier Izraela, atakując Iran, cofnął się znad politycznej przepaści. "Walka z największym wrogiem Izraela w jednej chwili rozwiązała problemy polityczne Netanjahu" - czytamy.
Przeciwko politykowi wciąż toczy się proces sądowy w sprawie korupcji. 24 godziny przed atakiem dwie skrajnie prawicowe partie groziły mu zerwaniem koalicji rządowej. Od kilu lat w Izraelu odbywają się masowe protesty - między innymi przeciwko forsowanym przez Netanjahu zmianom w wymiarze sprawiedliwości.
Teraz ryzykowną decyzję o przeprowadzeniu nalotów na Iran chwali nawet opozycja, dla której premier jest niemal wcieleniem zła.
- Premier Netanjahu jest moim zaciekłym rywalem politycznym. Głośno nie zgadzamy się w prawie każdej sprawie, ale w kwestii demontażu irańskiego programu nuklearnego zgadzamy się całkowicie. Widziałem raporty wywiadu. Stanęliśmy w obliczu zagrożenia dla naszego istnienia - powiedział były premier Izraela Jair Lapid, lider opozycyjnej partii Jest Przyszłość.
"The New York Times" ocenia, że akcja wymierzona w Iran to dla wielu Izraelczyków sukces Netanjahu, który pomaga w przywróceniu jego reputacji jako strażnika bezpieczeństwa kraju, zwiększa jego szanse na reelekcję i, w zależności od tego, co stanie się w kolejnych tygodniach, może ugruntować jego historyczne dziedzictwo.
Izraelskie media donoszą nawet, że otoczenie Netanjahu rozważa rozpisanie przyspieszonych wyborów, które pomogłyby przekuć sukces wojskowy w zysk polityczny.
- Musimy zakończyć kampanię przeciwko irańskiej osi, pokonać Hamas i doprowadzić do uwolnienia wszystkich naszych zakładników, tych żywych i tych poległych. A rodzinom zakładników mówię: nie zaprzestaliśmy - nawet na chwilę - naszych wysiłków, aby sprowadzić do domu wszystkich naszych zakładników. I nie odstąpimy od tej świętej misji, dopóki nie zostanie ona ukończona - przekazał premier Izraela.
Donald Trump najlepszym przyjacielem Izraela?
W swojej przemowie Benjamin Netanjahu podkreślił, że Izrael "nigdy nie miał w Białym Domu tak bliskiego przyjaciela jak Donald Trump". Pytanie, na ile jest to przyjaźń bezwarunkowa, bo nieco wcześniej Trump w dosadnych słowach przyznał, że jest rozczarowany postawą Izraela.
Donald Trump przed odlotem na szczyt NATO powiedział dziennikarzom, że Izrael "dowalił" Iranowi tuż po wyrażeniu zgody na rozejm. - Izrael, tak prędko jak my, zawarł układ (z Iranem - red.). Wyszli i zrzucili ładunek bomb, których nigdy wcześniej nie widziałem, największy ładunek, jaki widzieliśmy - mówił.
- Ogólnie rzecz biorąc, mamy dwa kraje, które walczą ze sobą tak długo i z taką siłą, że nie wiedzą, co, do k***y, robią. Rozumiecie to? - powiedział Donald Trump i odszedł od dziennikarzy. Prezydent USA wsiadł następnie do śmigłowca.
- To jest jasne od początku prezydentury Trumpa, że nie ma tutaj poparcia dla Izraela i jest poparcie dla takich działań Izraela, które Trump uznaje za zgodne z amerykańskimi interesami - skomentował dziennikarz Konstanty Gebert, autor podcastu "Ziemia zbyt obiecana". - W tym sensie nie jest to różne od tego, jak Trump traktuje resztę świata - dodał.
Trumpowi z pewnością nie przypadłaby do gustu ocena amerykańskiego think tanku Middle East Institute, według której na Bliskim Wschodzie o najnowszej współpracy Izraela i Stanów Zjednoczonych mówi się, że to "ogon macha psem".
Autorka/Autor: Jakub Loska/fil
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS, "The Times of Israel", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Reuters