Najbardziej dochodowy przestępczy interes w Europie

migranci-005204
Przerzut migrantów to najbardziej dochodowy przestępczy interes w Europie
Źródło: Grzegorz Jarecki/Fakty po Południu TVN24

Kierowca z własnym samochodem potrzebny do wożenia turystów w południowej Europie - brzmi jak atrakcyjna, dobrze płatna oferta pracy. Na miejscu okazuje się jednak, że nie chodzi o przewozy turystów, ale przemyt migrantów z Bałkanów do Europy Zachodniej. Szczegóły tego przestępczego procederu pokazali w "Superwizjerze" Jakub Stachowiak i Sebastian Klauziński.

Na pierwszy rzut oka wygląda jak zwykła oferta pracy. Kierowca, własnym samochodem, ma przewozić turystów z Bałkanów dalej do Europy. Tak przynajmniej zapewnia człowiek z ogłoszenia. Rzekomy pracodawca opłaca nawet nocleg.

- Te oferty wyglądają jak zwykłe oferty pracy, natomiast potem pojawia się bardzo wiele lampek ostrzegawczych. Właściwie nie widzimy nikogo z tej "firmy", która nas rzekomo ma zatrudnić, komunikujemy się tylko przez szyfrowane komunikatory - wskazuje Sebastian Klauziński, współautor reportażu.

Szukający zarobku kierowcy stają się uczestnikami przemytu ludzi. Na jedno z takich ogłoszeń odpowiedzieli dziennikarze "Superwizjera" - Jakub Stachowiak i Sebastian Klauziński. Szczegóły przestępczego procederu pokazali w reportażu "Szlak Cieni. Jak staliśmy się przemytnikami ludzi".

OGLĄDAJ W TVN24 PLUS: Szlak cieni. Jak staliśmy się przemytnikami ludzi - Zawsze są klienci i zawsze mamy pracę. I nawet teraz powoli więcej zleceń, ponieważ zaczyna się sezon - słyszymy od jednej z osób uczestniczących w procederze. Zapytana o to, kiedy można zacząć, odpowiada: kiedykolwiek.

Dziennikarze pojechali do Zagrzebia - nieformalnej stolicy przemytu ludzi z Azji i Afryki.

- Odbieramy te osoby z jakiegoś miejsca oznaczonego pinezką. To nie jest tak, że ta trasa, którą mamy pokonać z rzekomymi turystami, to jest np. najkrótsza trasa, którą sobie w nawigację wbijemy. Tylko nagle nasz opiekun z firmy podaje nam dziesiątki pinezek, które prowadzą bocznymi drogami - opowiada Sebastian Klauziński.

Migranci, którzy chcą dotrzeć do Europy Zachodniej tzw. bałkańskim szlakiem najpierw przyjeżdżają do Bośni lub Serbii, bo do tych krajów nie potrzebują wiz. Stamtąd przez Chorwację i Słowenię próbują dostać się dalej.

Skala przemytu ludzi jest niemożliwa do oszacowania

- Mogą płacić odcinkowo, z jednego kraju do kolejnego, albo mogą też płacić za całą drogę, gdzie cena może wynosić nawet 12-14 tysięcy euro - mówi Bojan Iršič z Komendy Głównej Policji w Słowenii.

- To stał się już taki biznes, w którym można nawet wykupić sobie, jakby to nie zabrzmiało, all inclusive - komentuje Szymon Białek, konsul RP w Lublanie.

Jak tłumaczy ekspert, przemytnicy ludzi zazwyczaj wywodzą się z dwóch grup.

- Z jednej strony jest to społeczność lokalna, zamieszkująca rejony przygraniczne, która bardzo dobrze zna pograniczników, zna teren, wie kiedy i gdzie można ludzi przerzucać, a z drugiej strony są to grupy międzynarodowe - wskazuje dr Robert Rydzewski z Zakładu Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Tylko w 2024 roku i tylko w Słowenii zatrzymanych zostało około trzech tysięcy migrantów i 500 kierowców. Realna skala przemytu ludzi jest właściwie niemożliwa do oszacowania.

- Oferty są nadal przedstawiane naiwnym - co podkreślę - kierowcom, którzy mają wozić "turystów". Śmiem twierdzić, że teraz pogoda będzie sprzyjała temu, żeby ten szlak był zapełniony większą liczbą ludzi, ponieważ za chwilę będą wakacje i w masie turystów będzie łatwiej ukryć samochód, który przewozi migrantów - prognozuje Jakub Stachowiak.

Oszukany kierowca z Poznania teraz czeka na wyrok

Tzw. szlakiem bałkańskim wcześniej przemycano narkotyki i papierosy, ale przerzut ludzi jest dla przestępców bardziej zyskowny. - Przerzut nielegalnych imigrantów jest obecnie najbardziej dochodowym interesem nielegalnym w Europie - mówi Szymon Białek.

Maciej Skibicki, taksówkarz z Poznania, odpowiedział na ofertę z internetu jesienią ubiegłego roku. Jego pierwszym zadaniem miało być przewiezienie turystów z Chorwacji do Włoch.

- Mówił mi, że są wielką firmą, że mają autobusy, busy i właśnie kierowców z samochodami osobowymi jak ja. I on powiedział, że po pierwszym kursie, jeżeli mi się to spodoba, to wtedy dostanę umowę - opowiada.

Jak dodaje, zapewniono go, że grupa, którą ma przewieźć to nie migranci, ale "ludzie szukający szybkiego transportu”. Z piątką pasażerów opuścił Zagrzeb bocznymi drogami. W Słowenii, zatrzymała ich policja. Kiedy okazało się, że pasażerowie nie mają paszportów, Polak został zatrzymany i trafił do aresztu, gdzie czeka na wyrok.

- Gdybym poświęcił powiedzmy 15, 10 minut więcej na zweryfikowanie tego, co mi pokazywał i opowiadał, to może by do tego nie doszło. No ale staram się nie obwiniać, tylko bardziej przejść do działania, co możemy zrobić, żeby mu pomóc - mówi Kajetan Skibicki, syn Macieja.

Jak wskazuje polski konsul w Słowenii, osób takich jak Maciej Skibicki w słoweńskich więzieniach lawinowo przybywa. - Jeżeli zostanie pan ujęty na terenie Słowenii i wiezie pan w samochodzie osoby o nielegalnym statusie, jest pan winny. Może pan jedynie w sądzie prosić o łagodny wymiar kary - mówi Szymon Białek.

Słoweńskie prawo przewiduje za to karę od trzech do nawet 12 lat więzienia.

- Na ten moment możemy śmiało powiedzieć, że już kilkudziesięciu Polaków odbywa kary w Słowenii. Są cele specjalne dla kierowców złapanych w Słowenii. To są Serbowie, Rumuni - wskazuje Jarosław Jabrzyk, redaktor naczelny "Superwizjera".

Przygotowując reportaż, autorzy nie przewozili migrantów na żadnej trasie.

Czytaj także: