Rośnie liczba przypadków agresji wobec lekarzy

Do ataku doszło w szpitalu w Gdyni
Rośnie liczba przypadków agresji wobec lekarzy
Źródło: Katarzyna Czupryńska-Chabros/Fakty po Południu TVN24

Zarzut naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariuszy publicznych usłyszała kobieta, która zaatakowała dwoje lekarzy i ratowniczkę w szpitalu w Gdyni. To, co zrobiła wpisuje się w całą serię podobnych zdarzeń - z tym najdramatyczniejszym włącznie. Niespełna tydzień temu agresywny pacjent zabił lekarza w szpitalu w Krakowie. Morderstwo zszokowało, ale opamiętania nie przyniosło.

Lekarz, lekarka i ratowniczka medyczna pobici w nocy z piątku na sobotę w szpitalu w Gdyni dochodzą do siebie i leczą rany.

- Otrzymałem ciosy nogą w brzuch. Koleżanki otrzymały ciosy głównie w twarz, to są stłuczenia, zadrapania, rozcięcia wargi - mówi Tomasz Stolarewicz, ordynator szpitalnego oddziału ratunkowego w Szpitalu Miejskim im. Świętego Wincentego a Paulo w Gdyni.

28-latka z urazem twarzy, pijana i pod wpływem narkotyków została przywieziona do szpitala karetką po interwencji policji w jednym z klubów. Pełniący wtedy dyżur ordynator SOR-u relacjonuje, że pobudzona kobieta nie chciała być leczona i uciekając przed personelem, wtargnęła do dyżurki lekarskiej.

- Doszło do kopnięć i do uderzeń pięściami. Na szczęście nie dysponowała żadnymi ostrymi narzędziami oprócz pęku kluczy, którymi również próbowała zadać nam obrażenia - relacjonuje Stolarewicz.

- W sytuacji, w której personel czuje się zagrożony, ma zawsze wezwać policję - wskazuje Małgorzata Pisarewicz ze Szpitali Pomorskich.

"Nie chcemy być ofiarami"

Medycy obezwładnili agresorkę jeszcze przed przyjazdem służb. Została zatrzymana, a po wytrzeźwieniu usłyszała zarzut naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariuszy publicznych, za który grożą trzy lata więzienia. Niedawno w tym samym szpitalu i na tym samym oddziale ranny został inny medyk.

- Wtedy agresywny pacjent, będący pod wpływem alkoholu, po prostu rzucił w ratownika medycznego wózkiem inwalidzkim. Tam wtedy skończyło się też na posiniaczeniach i drobnych obrażeniach - mówi Małgorzata Pisarewicz.

Tylko w ostatnich dniach ataków na pracowników ochrony zdrowia było w Polsce kilka, w tym ten najtragiczniejszy, po którym ortopeda z Krakowa zmarł.

Profesor Wiącek o śmierci lekarza Tomasza Soleckiego: to sytuacja, która nie miała prawa mieć miejsca
Źródło: TVN24

- My również mamy rodziny, chcemy do nich wrócić, udzielamy pomocy poszkodowanym, nie chcemy być ofiarami - mówi Tomasz Stolarewicz.

- Pora poważnie zastanowić się na tym, w jaki sposób doprowadzić do tego, aby takie sytuacje nie miały miejsca w przyszłości - komentuje Marcin Wiącek, Rzecznik Praw Obywatelskich.

Po śmierci ratownika medycznego zaatakowanego w styczniu nożem przez pacjenta w Siedlcach Ministerstwo Zdrowia zapowiedziało zmiany: wyposażenie zespołów karetek w kamizelki nożoodporne, wsparcie psychologiczne dla ratowników medycznych, szkolenia z samoobrony. Ale nawet politycy z Platformy Obywatelskiej zauważają, że to za mało.

- Lekarz nie jest od tego, żeby uczyć się bić, tylko lekarz jest od tego, żeby coraz więcej się uczyć jak leczyć. A państwo jest od tego, żeby chronić lekarza, pielęgniarkę, ratownika i ludzi systemu ochrony zdrowia - zwraca uwagę Bartosz Arłukowicz, eurodeputowany Koalicji Obywatelskiej.

Brak zgody wśród polityków co do rozwiązania problemu

Opozycja zarzuca rządzącym bezczynność.

- Rząd nie przygotował żadnych działań, które chronią lekarzy, pielęgniarki, pracowników służby zdrowia, ratowników medycznych - komentuje Michał Wójcik, poseł Prawa i Sprawiedliwości.

Ale od kwietnia na stole jest projekt Ministerstwa Sprawiedliwości zaostrzenia kar za naruszenie nietykalności cielesnej osób pełniących funkcje publiczne i ratujących życie innych. Zgodnie z nim, jeśli czyn naraża pokrzywdzonego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, sprawca będzie podlegać karze od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności.

Na tym etapie nie wszyscy politycy koalicji rządzącej chcą zaostrzenia kar.

- Problem leży głębiej. Problem leży w podzielonym społeczeństwie. Problem leży w odizolowanym społeczeństwie. Problem leży w narastających chorobach psychicznych - uważa Marek Sawicki, poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego.

- Dzisiaj przede wszystkim jest kwestia stosowania prawa i systemów ochrony w miejscach przyjmowania pacjentów i że lekarze muszą być na to bardziej wyczuleni - mówi Robert Kropiwnicki, wiceminister aktywów państwowych z Koalicji Obywatelskiej.

- Musimy się skupić na dwóch rzeczach: z jednej strony weryfikacji tych przepisów, które są i ich egzekucji. Druga sprawa to jest świadomość, to jest zmiana w debacie publicznej, to jest podkreślanie tego, jaką rolę mają medycy - wskazuje Sebastian Gajewski, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej.

Rzecznik Praw Obywatelskich jako skuteczny element prewencji upatruje egzekwowanie prawa, surowsze wyroki i nieuchronność kar. - Dobrym pomysłem byłoby zastanowienie się nad praktyką ze strony prokuratorów, czy nie należałoby przygotować, dajmy na to, wytycznych dla prokuratorów, wytycznych dla funkcjonariuszy policji co do tego w jaki sposób reagować w takich przypadkach - wskazuje Marcin Wiącek.

- Ja bym postulował, żeby przede wszystkim zmniejszyć poziom agresji, dużych emocji w życiu społecznym, żebyśmy się uczyli tego wszyscy razem - mówi prof. Maciej Małecki, prorektor ds. Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego.

- Być może pomyśleć nad profesjonalną ochroną w szpitalach w całej Polsce - mówi Tomasz Stolarewicz.

Kobieta, która zaatakowała między innymi lekarza, po przesłuchaniu wyszła na wolność.

Czytaj także: