Przydrożny bar, dobrze wypieczony burger i "Love Me Tender" snujące się cicho z głośnika szafy grającej. Scena jakich wiele, ale tym razem nie na amerykańskiej Route 66, a przy autostradzie z Tel Awiwu do Jerozolimy - Izrael znów zobaczył Króla.
Fani Elvisa Presleya w 30. rocznicę jego śmierci z nową intensywnością oddają się ich ulubionemu zajęciu - naśladowaniu Króla. W Izraelu za Mekkę pieśniarza z Memphis uznano bar przy stacji benzynowej na drodze z Tel Awiwu do Jerozolimy.
W menu oczywiście znalazł się tradycyjny amerykański cheeseburger, ale popularnością nie przebił tradycyjnego bliskowschodniego humusa. Łykając papkę z ziarna sezamowego, izraelscy sobowtórzy Elvisa śpiewali hity legendarnego piosenkarza i bujali się w rytmie zawodzących dźwięków gitary.
Elvis Presley przyszedł na świat w 1935 w amerykańskim miasteczku Tupelo. W czasie swojej błyskotliwej kariery nagrał setki piosenek i rozkochał w sobie miliony fanek. Fanów pewnie zresztą też. W 1997 roku prezes koncernu BMG wydającego płyty Króla, w 20. rocznicę śmierci poinformował, że jego single sprzedały się w ponad miliardowym nakładzie. Elvis zmarł w 1977. Oficjalnie za przyczynę jego śmierci uznaje się zawał serca. Nieoficjalnie - nie uznaje się wcale. Hipotezy o "życiu po życiu" Króla zaczynają się na uprawie orzeszków na argentyńskiej Pampie, a kończą na biesiadowaniu z przybyszami z odległych galaktyk.
Źródło: APTN