Austriak pragnący nazywać się Zebra dopiął swego. Zgodę na zmianę nazwiska, czego wcześniej władze odmawiały, wyraził w końcu Trybunał Konstytucyjny - donoszą we wtorek austriackie media. Nie podano, jak mężczyzna nazywał się do tej pory.
Austriak pragnął mieć na nazwisko Zebra, bo tak nazywały się całe pokolenia jego przodków, aż w latach 50. jego dziadek zmienił nazwisko swoje i najbliższej rodziny. Ostatni z rodu noszący nazwisko Zebra stryjeczny dziadek mężczyzny zmarł w 1991 roku.
Jednak w sierpniu ub. roku władze miejskie Wiednia odrzuciły wniosek o powrót do nazwiska dziadka. Tłumaczono, że to nie nazwisko, ale "rodzaj konia żyjący na sawannie w Afryce".
Proponowali mu, żeby został Lisem
Mężczyzna, odwołując się, przeszedł wszystkie szczeble sądowo-urzędniczej drabiny, aż dotarł do Trybunału Konstytucyjnego. Ten przyznał Austriakowi prawo do noszenia nazwiska Zebra, kierując się wypływającą z konstytucji zasadą ochrony rodziny. Tym samym Trybunał odrzucił argumentację sądu niższej instancji, że Zebra brzmi nieaustriacko i odnosi się tylko do afrykańskich zwierząt, a nie do ludzi. Na poparcie twej tezy sąd wskazał w rozstrzygnięciu, które obalił TK, że nikt w Austrii nie nazywa się Zebra. Ostatecznie - uznał pierwotnie sąd - do przyjęcia byłoby kilka innych zwierząt, które znajdują się w austriackich spisach ludności: Fuchs (Lis), Biber (Bóbr) albo Strauss (Struś). Nie podano, jakie nazwisko dotąd nosił pan Zebra.
Autor: rzw / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: CC BY 2.5 | Paul Maritz