Tegoroczna laureatka Nagrody Nobla zwróciła uwagę publiczności na literaturę koreańską. A tamtejszy rząd od wielu lat stara się uczynić swoim flagowym towarem eksportowym właśnie kulturę i nie szczędzi na to pieniędzy. Sukcesy na arenie międzynarodowej to nie efekt jednorazowego zastrzyku pieniędzy, a wieloletniej strategii, dzięki której wartość eksportu kulturalnego Korei przekroczyła już wartość eksportu m.in. sprzętu AGD, akumulatorów, samochodów elektrycznych i paneli wyświetlaczy.
Literacki Nobel dla powieściopisarki Han Kang to zwieńczenie wieloletniej pracy rządu Korei Południowej na rzecz rozwoju i promocji tamtejszej kultury. Dzięki przemyślanej strategii, obejmującej wsparcie różnych dziedzin sztuki, k-kultura - przedrostek "k" oznacza tu oczywiście Koreę - stała się jednym z najważniejszych towarów eksportowych.
Nobel Han Kang, dopiero drugi w historii tego kraju - w 2000 r. nagrodę pokojową zdobył były prezydent Kim Dae-Jung - to niejedyny sukces koreańskiej strategii. Wśród nich można wymienić Oscara z 2019 r. w kategorii najlepszy film dla "Parasite" w reżyserii Boon Jong Ho (i trzy inne - za scenariusz, reżyserię i dla filmu międzynarodowego), globalne osiągnięcia zespołów k-popowych (np. BTS sprzedał na świecie 40 mln płyt i jest pierwszą nieanglojęzyczną grupą, która wypełniła londyński stadion Wembley) czy popularność seriali i programów rozrywkowych.
Popularnych dziedzin koreańskiej kultury jest tak dużo, że Bo Gyoon Park, były minister kultury, sportu i turystyki, określał ją jednym słowem k-content (od angielskiego słowa oznaczającego treści).
Następny będzie wrestling
W 2023 r. rządowe wsparcie dla koreańskiej kultury na świecie osiągnęło najwyższy poziom w historii. Tamtejsze Ministerstwo Kultury, Sportu i Turystyki przeznaczyło na to 12,5 proc. całego budżetu - w sumie 844,2 mld koreańskich wonów (ok. 2,4 mld zł).
Najwięcej pieniędzy zainwestowano m.in. w film, muzykę i gaming (gry komputerowe). Osobny budżet przeznaczono na analizę rynków zagranicznych (1,5 mld KRW, ponad 43 mln zł). Zaplanowało tez organizację wystawy K-kultury w Cheonan (300 mln wonów, czyli ponad 800 tys. zł).
Komentując te dane Bo Gyoon Park, ówczesny minister, powiedział: - Branża k-content stała się silnym graczem na koreańskim rynku eksportowym wcześniej, niż ktokolwiek się spodziewał. Wartość eksportu k-contentu w 2021 r. wyniosła 12,4 mld dolarów, przewyższając wartość eksportu sprzętu AGD, ogniw wtórnych, samochodów elektrycznych i paneli wyświetlaczy. W związku z tym k-content stał się nowym motorem wzrostu południowokoreańskiej gospodarki - mówił.
Park podkreślał, że dzięki najwyższej dotacji ministerstwo będzie w stanie intensywnie promować kulturę koreańską. - Postrzegamy ją jako przełomowy element, który może zmienić krajobraz naszego eksportu.
Duże znaczenie dla rozwoju tej dziedziny ma nie tylko bezpośrednie wsparcie finansowe ze strony państwa, ale też współpraca z prywatnymi firmami, w tym czebolami (konglomeratami, koncernami), mediami i przemysłem rozrywkowym. Ważną rolę w tym systemie odgrywają agencje talentów, odpowiedzialne m.in. "wychowywanie" kolejnych gwiazd muzyki.
Zmiana kierunku i koreańska fala
Skąd tak duży nacisk na kulturę? Jedną z przyczyn jest azjatycki kryzys finansowy z 1997 r.
W ciągu czterech dekad od zakończenia wojny na półwyspie koreańskim kraj przeszedł drogę od skrajnego ubóstwa do jednego z najbogatszych państw na świecie. Boom zakończył finansowy krach. Rząd koreański pożyczył wtedy od Międzynarodowego Funduszu Walutowego 55 miliardów dolarów. Jak w wywiadzie tłumaczyła mi dr Julia Trzcińska z Wydziału Politologii Uniwersytetu Wrocławskiego, Korea zrozumiała, że musi zmienić kierunek rozwoju gospodarki, bo dotychczasowy się nie sprawdził.
– Postawiono na dwie gałęzie: nowe technologie i sektor rozrywkowy. Mieli dobre produkty, południowokoreański won był bardzo tani, zaczęli więc eksportować. Poza technologia także kulturę - mówiła dr Trzcińska.
"Kraj musiał odejść od nadmiernego polegania na wytwórstwie przemysłowym. Musiał stworzyć swoją markę, która pozwoliłaby sprzedawać inne rodzaje towarów i usług. To się udało dzięki twórcom kultury" – piszą w książce "Korea. Nowa historia południa i północy" Victor D. Cha i Ramon Pacheco Pardo (przeł. Agnieszka Liszka-Drążkiewicz). "Skoro jeden hollywodzki film, 'Park Jurajski', zarobił w 1993 r. więcej pieniędzy niż Hyundai na sprzedaży samochodów, to czy południowokoreańska branża rozrywkowa nie mogła stać się dodatkowym motorem rozwoju, napędzającym gospodarkę kraju?".
Już w 1999 r. zadekretowano, że na promocję kultury przeznaczany będzie co najmniej 1 proc. budżetu państwa. Tak powstała "hallyu", czyli "koreańska fala" - termin określający zbiorczo fenomen rozwoju tamtejszej kultury, obejmujący takie dziedziny jak muzyka, film, seriale czy kuchnia, ukuli dziennikarze z Chin.
– Rząd bardzo wspierał rozwój kultury jako produktu eksportowego. Wiedzieli, że nie można oferować byle czego, czerpali doświadczenia z innych krajów: z Japonii, która wtedy była liderem w regionie, ze Stanów, z Europy. Wyciągnęli z cudzych doświadczeń to, co najlepsze, dodając swój koloryt kulturowy – opowiadała dr Trzcińska.
Koreańskiej kulturze pomogły też zmiany polityczne i demokratyzacja kraju. W 1993 r. Korea Południowa zniosła cenzurę, którą wprowadzono po wojskowym zamachu stanu w 1961 r. i która obowiązywała w czasie w czasie autorytarnych rządów (1961-87).
Kluczowa dziedzina sztuki
Rządowym wsparciem otoczono też literaturę. W 1996 r. powstał LTI Korea (Koreański Instytut Tłumaczeń Literatury), którego celem jest promocja przekładów literackich. Do tej pory Instytut wsparł wydanie (np. dotując tłumaczenia) ponad 2 tys. książek w 44 językach. "Zdobycie Nagrody Nobla przez Han Kang jest zarówno efektem tych wysiłków, jak i symbolicznym momentem dowodzącym, że koreańska literatura rezonuje z czytelnikami na całym świecie" - czytamy w komunikacie na stronie LTI.
Wśród celów LTI na kolejne cztery lata jest wykształcenie prawie 5 tys. nowych tłumaczy, których praca pomoże dotrzeć kolejnym koreańskim dziełom do nowych odbiorców.
"Literacka Nagroda Nobla dla Han Kang to przełomowy moment, uwypuklający wysiłki LTI Korea na rzecz przedstawienia koreańskiej literatury światu" - skomentował Sooyoung Chon, szef Instytutu. "Będziemy nadal ciężko pracować, aby więcej koreańskich dzieł literackich zostało przetłumaczonych na różne języki i by móc je przedstawić globalnej publiczności".
– Rząd koreański uważa literaturę za kluczową dziedzinę rodzimej sztuki – mówił mi w rozmowie opublikowanej na łamach "Książek. Magazynu do czytania" Dangkweon Lee, dyrektor Centrum Kultury Koreańskiej (KCC) w Warszawie. Placówki KCC podlegają rządowej instytucji zajmującej się promowaniem Korei za granicą, znaleźć można je na całym świecie. – Skupiamy się na umocnieniu pozycji naszego kraju jako ośrodka kultury o zasięgu globalnym. A nasza polityka obejmuje także wspieranie przemysłu wydawniczego - podkreślał.
Koreańczycy inwestują m.in. w tłumaczenia i w promocję. Organizują warsztaty dla tłumaczy, wspierają też zagranicznych wydawców grantami. Karolina Bednarz, założycielka specjalizującego się w azjatyckiej literaturze wydawnictwa Tajfuny, mówiła mi, że propozycji wsparcia ze strony KCC jest tak dużo, że nie ze wszystkiego są w stanie skorzystać. A system jest na tyle prosty, że łatwiej jest rozliczyć grant koreański, niż te, które przyznawane są w Polsce. – Można by wziąć choćby częściowo przykład z Korei - podsumowała Bednarz.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Guillem Lopez/PHOTOSHOT/PAP