Stan wyjątkowy na polsko-białoruskim pasie przygranicznym może oznaczać straty dla hoteli czy branży transportowo-spedycyjnej. A państwo nie musi rekompensować wszystkich szkód - pisze czwartkowa "Rzeczpospolita". Stan wyjątkowy ma obowiązywać przez 30 dni w 183 miejscowościach: 115 na Podlasiu i 68 na Lubelszczyźnie. Z informacji "Rz" wynika, że rozporządzenie w tej sprawie w czwartek ma podpisać prezydent Andrzej Duda.
We wtorek Rada Ministrów wystąpiła do prezydenta o wprowadzenie stanu wyjątkowego na obszarze części województw podlaskiego i lubelskiego. Ma on obowiązywać przez 30 dni w pasie przygranicznym i objąć 115 miejscowości na Podlasiu i 68 na Lubelszczyźnie. W projekcie uchwały napisano, że ma to związek z "wyjątkowym charakterem oraz nadzwyczajną skalą presji migracyjnej na granicy polsko-białoruskiej". Na granicy, w okolicach miejscowości Usnarz Górny, od ponad trzech tygodni koczuje grupa migrantów.
Zgodnie z przepisami prezydent "niezwłocznie" rozpatruje wniosek rządu o wprowadzenie stanu wyjątkowego i wydaje - jeśli uzna za stosowne - rozporządzenie o wprowadzeniu stanu wyjątkowego. Z informacji "Rzeczpospolitej" wynika, że w czwartek prezydent Andrzej Duda ma podpisać rozporządzenie w tej sprawie.
Stan wyjątkowy - odszkodowanie
Gazeta zauważa, że do obszaru objętego stanem wyjątkowym nie będą mogły wjechać osoby, które tam nie mieszkają. Ponadto zawieszone zostanie prawo do organizowania i przeprowadzania zgromadzeń, imprez masowych oraz prowadzonych w ramach działalności kulturalnej imprez artystycznych i rozrywkowych.
"Stan wyjątkowy może oznaczać spore straty dla firm działających nad białoruską granicą. To różne biznesy: transportowo-spedycyjny na przejściach granicznych w Terespolu i Kuźnicy, ale też pensjonaty w Białowieży i innych miejscowościach żyjących z turystyki. Stracą też organizatorzy wesel, chrzcin i podobnych uroczystości" - pisze "Rz".
Według dziennika teoretycznie będzie można stosować ustawę z 2002 roku, która ma gwarantować wyrównanie strat majątkowych wywołanych stanami nadzwyczajnymi. "Poszkodowane osoby (nie tylko firmy) będą mogły wnioskować w tej sprawie do wojewodów: lubelskiego i podlaskiego. Ale w ustawie wyraźnie zaznaczono: świadczenia mają dotyczyć tylko poniesionych strat, a nie utraconych korzyści" - wskazuje "Rz".
Adwokat Jacek Skrzydło tłumaczy w rozmowie z gazetą, że w praktyce oznacza to, że można dochodzić odszkodowania za poniesione już koszty imprezy (np. wesela), która zostanie odwołana. - Natomiast właściciel hotelu, w którym mieli spać goście weselni, może mówić tylko o utraconych korzyściach. Państwo nie wyrówna mu tej straty ani na podstawie ustawy "wyrównawczej", ani na zasadach ogólnych – wyjaśnia prawnik w rozmowie z "Rzeczpospolitą". Jak dodaje, jeśli stan wyjątkowy zostanie wprowadzony zgodnie z procedurami, nie można mówić o winie państwa, a to wyłącza możliwość dochodzenia utraconych korzyści.
Źródło: Rzeczpospolita, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24