Praktycznie od lat 90-tych nie mieliśmy takiego poziomu zadłużenia, który mamy teraz - powiedziała w rozmowie z TVN24 dr Anna Czarczyńska z Akademii Leona Koźmińskiego. Czarny scenariusz, to bankructwo państwa. - Potrzeba nam trochę wyobraźni, żeby pomyśleć o tym, co się może zdarzyć za rok, jeśli dalej będziemy iść tą ścieżką - wyjaśniła. Dodała, że inwestorzy nie inwestują w kraj, który jest niebezpieczny, nieprzewidywalny, nieracjonalny.
Rentowności polskich obligacji gwałtownie wzrosły, tym samym rosną też koszty obsługi długu. W tych okolicznościach Bank Gospodarstwa Krajowego odwołał przetarg sprzedaży obligacji, z którego uzyskane środki miały zasilić Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych.
Dr Anna Czarczyńska z Akademii Leona Koźmińskiego w rozmowie z TVN24 skomentowała sytuację ekonomiczną Polski mówiąc, że osiągamy szybko takie poziomy kosztów zadłużenia, które Grecja miała przed kryzysem. - Czyli rzeczywiście stanęliśmy przed ścianą. Straciliśmy po prostu zaufanie. To jest coś, co jest bardzo delikatne. Długo się je buduje, a łatwo traci - podkreśliła.
"Państwa też bankrutują"
Czarczyńska dodała, że trzeba sobie uświadomić, że w kasie państwa brakuje pieniędzy, a pożyczkowe potrzeby Polski rosną i będą jeszcze wyższe w przyszłym roku. - Dochodzimy w szacunkach, że zadłużenia deficytu budżetowego do PKB (...) wyniesie nawet do 8 procent. To są gigantyczne wartości. W tym momencie obsługa zadłużenia rośnie niewymiernie. Praktycznie od lat 90-tych nie mieliśmy takiego poziomu zadłużenia, który mamy teraz - oceniła.
W rozmowie podkreśliła, że "państwa też bankrutują". - To nie jest tak, że można sobie w nieskończoność pożyczać i rolować ten dług (...) na przyszłe pokolenia. Dlatego, że w momencie, kiedy nikt nam nie chce pożyczyć, a z budżetu państwa wypłacamy renty, emerytury, zasiłki, pensje wszystkim tym, którzy pracują w sektorze publicznym, to jeżeli tych pieniędzy nie ma, to po prostu nie ma również tych wypłat - powiedziała.
Jej zdaniem system jest bardzo niestabilny. - To oczywiście jest czarny scenariusz, ale potrzeba nam trochę wyobraźni, żeby pomyśleć o tym, co się może zdarzyć za rok, jeśli dalej będziemy iść tą ścieżką - wyjaśniła.
Inwestorzy nam nie wierzą
Dodała, że Polska jest w czołówce negatywnych zmian. Podała, że "dwa czy trzy kraje w strefie euro mają jeszcze większą inflację, ale jednak mają stabilną politykę monetarną, która nie doprowadza do wysokich stóp procentowych". - W przypadku Polski, która jest outsiderem w strefie euro, bardzo ważne jest zaufanie do instytucji. Zaufanie to przez ostatnie lata wyparowało. Idziemy na wojnę z Unia Europejską i nie jest to tylko kwestia pieniędzy, które tracimy każdego dnia, które możemy zyskać z KPO, tylko po prostu znowu utrata wiarygodności. Jedna strona to polityka fiskalna, druga to zaufanie do NBP, do polityki monetarnej. Nie ma ani jednego, ani drugiego. Dochodzą czynniki zewnętrzne związane z wojną, z tym, co się dzieje na świecie z ruchami na dolarze i euro. Tym bardziej powinniśmy stąpać bardzo ostrożnie - stwierdziła.
Wyjaśniła, że inwestorzy nam nie wierzą. - Jeżeli widzimy, że rośnie nam koszt zadłużenia i nie możemy sprzedać więcej obligacji, czekamy na lepszy moment, no to znaczy, że rynki nas już weryfikują. Inwestorzy mówią, że w tym kraju nie zainwestujemy, dlatego, że on jest niebezpieczny, nieprzewidywalny, nieracjonalny. Nie inwestuje się pieniędzy w nieracjonalne instytucje - podkreśliła.
Czytaj więcej: To pewnie nie pierwszy i nie ostatni przypadek
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock