Stopy procentowe przestały spadać, ale oprocentowanie lokat nie. O ile od dłuższego czasu lokaty nie chronią przed inflacją, to teraz ich średnie oprocentowanie spadło poniżej 5 procent. Są wprawdzie oferty, które pozwalają zarobić 7 procent w skali roku, ale są one obwarowane "gwiazdkami".
5,78 proc. - tyle w listopadzie 2023 roku wyniosło średnie oprocentowanie najlepszych lokat i rachunków oszczędnościowych – wynika z danych zebranych przez HREIT. To mniej niż w październiku (o 0,3 pkt proc.).
- Zmiany wpisują się w trend obserwowany od początku roku. W tym czasie oprocentowanie depozytów pozostawało najpierw pod presją spodziewanych, a potem faktycznie dokonywanych przez RPP cięć stóp procentowych. Chociaż w listopadzie Rada powstrzymała się od kolejnych obniżek, to prognozy na 2024 rok sugerują, że przed nami dalsze łagodzenie polityki monetarnej. Nie ma więc powodów, aby banki przestały redukować oprocentowanie, którym kuszą oszczędzających - wskazuje Bartosz Turek, główny analityk HRE Investment Trust.
Średnie oprocentowanie to mniej niż 5 proc.
Jak zauważa Turek, zmiany w promocyjnych depozytach przeważnie idą dokładnie w tym samym kierunku, w którym podąża oprocentowanie faktycznie zakładanych lokat. To drugie jest zazwyczaj o co najmniej 1 pkt. procentowy niższe niż to, które banki oferują w ramach najbardziej rozchwytywanych promocji.
- Dlatego już dziś – chociaż wciąż nie mamy dokładnych danych publikowanych przez NBP – możemy szacować, że zanosząc oszczędności na przeciętną lokatę, rodacy godzą się obecnie na oprocentowanie poniżej 5 procent - komentuje analityk.
Z danych zebranych przez HREIT wynika, że w ciągu miesiąca aż 7 banków pogorszyło ofertę promocyjnych depozytów. Dotyczyło to też produktu, który w zeszłym miesiącu, w obliczu powszechnych cięć oprocentowania, witał jeszcze w październiku lokatą na 8 proc. i 180 dni. Była to jednak tylko chwilowa promocja, która dziś nie jest już dostępna.
Kiedy lokaty przestaną być stratne?
Jeszcze latem były banki, które kusiły nas depozytami z oprocentowaniem na poziomie 9 czy 10 proc. Teraz po takich ofertach pozostały jedynie wspomnienia.
- W ramach depozytów na kilka miesięcy standardem staje się obecnie kuszenie nowych klientów obietnicą wypłacenia odsetek na poziomie z trudem przekraczającym 6-7 proc. Znaleźliśmy właściwie tylko jedną instytucję, która kosmetycznie ponad ten próg wykracza, ale jak to w przypadku promocyjnych depozytów zazwyczaj bywa, oferta obarczona jest kilkoma dodatkowymi warunkami - tłumaczy analityk i wskazuje, że gdybyśmy chcieli uniknąć przenoszenia co kilka miesięcy pieniędzy z banku do banku, a wolelibyśmy założyć depozyt od razu na rok, to warunki byłyby jeszcze gorsze.
W takim scenariuszu trzeba przygotować się na oferty z oprocentowaniem na poziomie co najwyżej z trudem przekraczającym 5-6 proc. To mniej więcej tyle, aby w perspektywie roku zachować siłę nabywczą oszczędności – o ile oczywiście spełnią się dziś formułowane prognozy.
- Z jednej strony to dobrze, bo od 2016 roku lokaty nie były w stanie ochronić nas przed inflacją, ale z drugiej – depozyty raczej nie dają szans na spektakularne realne zyski. W efekcie trudno liczyć na to, że wyciągając po roku kapitał wraz z odsetkami będziemy w stanie, dzięki bankowej lokacie, kupić wyraźnie więcej niż dziś - wskazuje Turek.
Analityk przypomina, że z najnowszej projekcji inflacji przygotowanej przez analityków NBP wynika, że za rok inflacja będzie na poziomie około 4,6 proc. Musielibyśmy więc na rocznej lokacie zarobić około 5,7 proc., aby po zapłaceniu podatku od naliczonych odsetek (19 proc.) możliwe było zachowanie siły nabywczej oszczędności zdeponowanych w banku. I choć na lokatach oferowanych na kilka miesięcy banki są w stanie zaproponować nawet więcej, to w przypadku rocznych depozytów takie warunki proponuje już tylko bankowa czołówka.
- Problem w tym, że jeśli faktycznie czekają nas kolejne cięcia stóp procentowych, to cóż z tego, że załapiemy dziś na depozyt oprocentowany na 7 proc. przez 3 miesiące, skoro za kwartał oferta będzie już pewnie gorsza - zauważa.
Poszukując lepiej oprocentowanych lokat musimy się liczyć z dodatkowymi wymaganiami i limitami – np. maksymalnej kwoty i co najwyżej kilkumiesięcznego okresu obowiązywania wyższego oprocentowania. Bank poprosi nas też przeważnie o korzystanie z dodatkowych produktów (karta, konto, aplikacja mobilna). Najczęściej promocyjne lokaty są ponadto kierowane do nowych klientów lub przynajmniej osób, które do banku przyniosą nowe środki.
- To jednak nie wszystkie "gwiazdki", które banki mogą zastosować przy tworzeniu promocji. Coraz częściej spotkać możemy się z tym, że wymagane będzie od nas regularne zasilanie konta i aktywne korzystanie usług płatniczych (karta lub BLIK). Coraz powszechniejszą "innowacją" jest też wymaganie od osób zakładających depozyty udzielania tzw. zgód marketingowych. To znaczy, że promocyjne oprocentowanie będzie naliczane, ale dopiero wtedy, gdy pozwolimy pracownikom banku kontaktować się z nami w sprawach sprzedaży innych produktów lub usług - podsumowuje analityk.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Adobe Stock