Gdyby wybierać kogoś, kto się kompletnie nie nadaje na to stanowisko, to z całą pewnością byłby to Adam Glapiński - powiedział w "Faktach po Faktach" Leszek Balcerowicz, były wicepremier i minister finansów, były prezes Narodowego Banku Polskiego. Ocenił, że "przy tym poziomie stóp procentowych nie ma szans na szybki spadek inflacji".
Gościem "Faktów po Faktach" był prof. Leszek Balcerowicz, były wicepremier i minister finansów, były prezes Narodowego Banku Polskiego, który był pytany o najnowszą decyzję Rady Polityki Pieniężnej o pozostawieniu stóp procentowych na dotychczasowym samym poziomie oraz o konferencję szefa banku centralnego Adama Glapińskiego, który stwierdził w czwartek, że oczekuje, iż inflacja w grudniu wyniesie 6 proc.
- Śledzę przepowiednie pana (prezesa NBP Adama) Glapińskiego i na tej podstawie chcę powiedzieć, że on jest specjalistą od fałszywych prognoz - powiedział.
- Nie sądzę, aby to robił z premedytacją. Jest jeszcze gorsza przyczyna, nie panuje nad tym, co mówi - stwierdził gość "Faktów po Faktach".
"Przy tym poziomie stóp procentowych nie ma szans na szybki spadek inflacji"
Prof. Balcerowicz wyjaśnił, że "w 2018 roku inflacja w Polsce wynosiła 1,2 procent, a w strefie euro 1,8 procent". - A teraz mamy niesamowitą lukę i to jest wyłącznie skutek polityki Glapińskiego i jego pisowskich kolegów i koleżanek w Radzie Polityki Pieniężnej - podkreślił.
Jego zdaniem "żadne zewnętrzne czynniki (jako przyczyna inflacji) nie wchodzą w grę". - My mamy teraz 16,6 procent (inflacji - przyp. red) rok do roku w grudniu, a w strefie euro poniżej 10 procent. W Hiszpanii jest poniżej 6 procent. Gdyby wybierać kogoś, kto się kompletnie nie nadaje na to stanowisko, to z całą pewnością byłby to Glapiński. Tak samo jak (Zbigniew) Ziobro nie nadaje się na ministra sprawiedliwości - zaznaczył.
W jego ocenie "przy tym poziomie stóp procentowych, które są grubo, grubo, grubo niższe niż inflacja, to nie ma szans na szybki spadek inflacji".
- Nie twierdzę, że ona w ogóle nie spadnie w drugiej połowie (roku - przyp. red), ale utrzyma się na wysokim poziomie. Przypomnę, że nawet 10 procent, to jest cztery razy więcej cel inflacyjny Narodowego Banku Polskiego - stwierdził, apelując, "żebyśmy się nie przyzwyczaili do patologii Glapińskiego".
"Najpierw była bonanza, a potem krach"
Gość "Faktów po Faktach" mówił też, że obecny czas przypomina mu epokę (Edwarda) Gierka. - Najpierw była bonanza, a potem krach ze względu na koszty błędnej polityki gospodarczej - powiedział Leszek Balcerowicz. - W tym roku uwidocznią się w całej swojej okazałości koszty polityki pisowskiej, koszty zawłaszczania państwa, koszty upolityczniania firm, a na dodatek - i tu trzeba pamiętać, że nie chodzi tylko o pazerność czy nieudolność - też o przekraczanie elementarnych norm przyzwoitości - ocenił były wicepremier. - Nawet, jeśli ktoś lubi, żeby było więcej państwa w gospodarce, to przyzwoitość powinna go skłaniać do odrzucania tego rodzaju partii politycznych - dodał.
Stopy procentowe w Polsce
W środę zakończyło się drugie w 2023 roku dwudniowe posiedzenie decyzyjne Rady Polityki Pieniężnej. RPP zdecydowała się utrzymać stopy procentowe NBP na niezmienionym poziomie: - stopa referencyjna nadal będzie wynosić 6,75 proc. w skali rocznej; - stopa lombardowa 7,25 proc. w skali rocznej; - stopa depozytowa 6,25 proc. w skali rocznej; - stopa redyskonta weksli 6,80 proc. w skali rocznej; - stopa dyskontowa weksli 6,85 proc. w skali rocznej.
Źródło: TVN2 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN24