Syrena, czyli motoryzacyjny symbol PRL, dostanie drugie życie. - To takie nasze polskie porsche. Syrena będzie pojazdem dla kolekcjonerów. Będzie kosztowała 50-60 tys. złotych - uważa Łukasz Byśkiniewicz, kierowca rajdowy i dziennikarz TVN Turbo.
O powrocie Syreny, a dokładniej modelu S201, pisaliśmy już wczoraj. Dziś w TVN24 opowiadał o nim Łukasz Byśkiniewicz, kierowca rajdowy i dziennikarz TVN Turbo.
- Samochód powstaje w zakładach w Kutnie. Pasjonaci, którzy kochają motoryzację postanowili wskrzesić legendę. Bardzo się cieszymy. Jechałem tym samochodem i rzadko kiedy zwraca się aż taką uwagę przechodniów. Na ich twarzach od razu pojawiają się uśmiechy, bo auto jest sympatyczne i ma charakterystyczną buźkę, a przede wszystkim bardzo przypomina Syrenę. Ma charakterystyczną klapę, wlew paliwa na tylnym błotniku, ale w środku oczywiście jest zupełnie co innego - mówił Byśnikiewicz. Na razie nie wiadomo, kiedy auto trafi do produkcji i sprzedaży. Gotowych jest kilka egzemplarzy. Zagadką jest też ostateczna cena. Wstępnie mówiło się o 50-60 tys. zł.
Jaka cena?
- Syrena to takie nasze polskie porsche. Plany produkcji zakładają powstanie do 100 aut rocznie, ale w pierwszym roku będzie to 50 egzemplarzy. Jednak do tej pory nie wiadomo, kiedy ruszy produkcja. Jego cena ma wynosić 50-60 tys. złotych. Zatem nie będzie to samochód dla ludu, który kiedyś każdy mógł kupić, ale bardziej egzemplarz kolekcjonerski. Po ten samochód będą sięgali raczej pasjonaci - uważa Byśkiniewicz.
S201 będzie wyposażony w benzynowy silnik o pojemności 1,4 litra i 90 koni mechanicznych. - Nie jest to żadna rakieta, ale dobry samochód do przemieszczania się - twierdzi ekspert.
Autor: msz/ / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: AMZ Kutno