Na kolejny zagraniczny bank padają podejrzenia, że starał się zarobić na słabości złotówki. A przynajmniej - nie stracić, jak zapewnia główny ekonomista Danske Bank. "Nie tylko Goldman Sachs przyczynił się do psucia złotego" - ocenia "Dziennik".
Danske Bank od miesięcy zapowiada kłopoty polskiej gospodarki, a teraz przyłapano na spekulacji na naszym rynku walutowym - pisze "Dziennik". Gazeta przestrzega, że niekorzystne dla polskie gospodarki działania banku jeszcze się nie skończyły: poziom docelowy dla Duńczyków to 4,9 zł za euro.
Główny ekonomista Danske Banku - Lars Christensen - jest autorem skrajnie pesymistycznej prognozy dla Polski na ten rok. Oczekuje on 0,5-proc. spadku PKB. Przewidział też silne osłabienie złotego. "Puls Biznesu" przytacza fragment raportu bankowego: "Nocą mieliśmy przyjemny ruch euro w górę, szybko zmierzający w kierunku 4,9 zł, naszego poziomu docelowego" - napisał Danske Bank do swoich klientów.
"Komunistyczny spisek"
- To zwykła teoria spiskowa, wymysł rodem z komunizmu, kiedy zły Zachód podejrzewało się o cały czas o wrogie działania - tłumaczył Lars Christensen. - Czy doradzaliśmy naszym klientom, by uważali na spadek złotego? Tak! Ale nie dlatego by go osłabić, tylko po to, by nasi klienci nie stracili - dodaje analityk.
"Standardowa operacja"
W ocenie eksperta Domu Maklerskiego BOŚ, Grzegorza Zalewskiego, postępowanie Danske Bank "to standardowa operacja finansowa".
- Dlatego, jeżeli złoty się osłabia i dana instytucja finansowa uważa, że dalej będzie taki trend, zajmie długą pozycję. Równocześnie określi swój poziom maksymalnej straty. Danske Bank, chce zarobić, tak samo jak i inni gracze rynkowi. Stąd będzie obstawiał długie pozycje, czyli spadek wartości złotego - dodaje analityk.
Źródło: Dziennik
Źródło zdjęcia głównego: danskebank.com