Kryzys finansowy i spadek zapotrzebowania na energię nie oszczędziły rosyjskiego giganta gazowego Gazprom. Wpływy firmy z eksportu gazu zmniejszą się w 2009 roku o 31,7 proc.
Ma to bezpośredni związek ze spadkiem średniej ceny na gaz dla odbiorców europejskich do 280 USD za 1000 metrów sześciennych - wynika z projektu budżetu Gazpromu na przyszły rok, który wyciekł do mediów.
Jeszcze na początku listopada rosyjski koncern utrzymywał, że ceny gazu dla Europy w I kwartale przyszłego roku spadną do 360-400 dolarów za 1000 metrów sześciennych z 460-500 USD w IV kwartale 2008 roku.
Gaz spada, bo tanieje ropa
Gwałtowny spadek ceny gazu jest konsekwencją załamania się cen ropy naftowej, które z kolei jest następstwem światowego kryzysu finansowego. Eksperci szacują, że w 2009 roku Gazprom straci w Europie 20 mld USD.
Prognoza ta opiera się na założeniu, iż Gazprom dostarczy za granicę w przyszłym roku 165 mld metrów sześciennych surowca, tj. o 2,5 proc. więcej niż w 2008 roku, a także iż cena rosyjskiej ropy Urals, do której koncern przywiązuje cenę swojego gazu, wyniesie 50 dolarów za baryłkę (obecnie - 40,7 USD).
Niektórzy analitycy przewidują jednak, że wielkość eksportu rosyjskiego paliwa do Europy w przyszłym roku spadnie z powodu ciepłej pogody i zmniejszenia zapotrzebowania na energię elektryczną.
W październiku dostawy gazu dla odbiorców europejskich już się zmniejszyły o 8 proc. (wobec października 2007 roku), a w listopadzie - o 21 proc.
Jak Gazprom sobie poradzi?
Według "Kommiersanta", Gazprom zastanawia się teraz, w jaki sposób choć częściowo zrekompensować sobie ten dramatyczny spadek wpływów eksportowych. Jako jeden z wariantów rozważa się zwiększenie obecności koncernu na europejskich rynkach spotowych - dostawy spotowe stanowią uzupełnienie kontraktów wieloletnich. Innym źródłem miałby być wzrost cen paliwa dla Białorusi.
Idzie kryzys, oficjalnie go nie ma
Spadek przychodów Gazpromu, i innych przedsiębiorstw z branży energetycznej, musi odbić się na rosyjskiej gospodarce. Mimo to rosyjski minister finansów Aleksiej Kudrin uważa, że w Rosji nie jest jeszcze dramatycznie.
Na spotkaniu z prasą, transmitowanym przez rosyjską telewizję, Kudrin podkreślał, że "w Rosji nie ma jeszcze recesji". Odebrano to jako korektę wypowiedzi wiceministra rozwoju gospodarczego Andrieja Klepacza, który w piątek stwierdził, że kraj znajduje się już w stanie recesji.
Kudrin dodał również, że oczekuje w 2010 roku "wzrostu (gospodarki) do 3 proc." Coraz więcej ekonomistów ocenia jednak, że gospodarkę rosyjską czekają raczej spadki niż wzrost.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN