Po południu Komisja Europejska zapewniała, że Irlandia nie poprosiła partnerów w strefie euro o żadną antykryzysową pomoc. Wieczorem agencja Reutera powołując się na anonimowe źródła doniosła jednak, że Dublin rozmawia z przedstawicielami Brukseli o możliwości skorzystania z Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego. Kilkadziesiąt minut później sytuację uspokajał szef Eurogrupy, Jean-Claude Juncker.
- Nie dostaliśmy prośby od irlandzkiego rządu o jakiekolwiek wsparcie, więc nie spekulujemy na temat plotek i oświadczeń stron trzecich - stwierdził po południu rzecznik Komisji Olivier Bailly.
Nie chciał on komentować doniesień prasowych o tym, że opracowany jest już plan wsparcia Irlandii w kwocie co najmniej 80 mld euro, które miałyby pochodzić z tymczasowego mechanizmu wsparcia w strefie euro, ustanowionego w maju w celu uspokojenia rynków finansowych po kryzysie greckim. - Nie komentujemy żadnych prac przygotowawczych przedsięwziętych przez KE - podkreślił Bailly.
Wieczorem agencja Reutera, powołując się na anonimowe źródła w Brukseli, doniósł, że jest"bardzo prawdopodobne", że Irlandia dostanie pomoc z paktu stabilizacyjnego, ale nie oznacza to, że że Irlandczycy będą musieli restrukturyzować swój dług, lub domagać się obniżenia odsetek od inwestorów w obligacje.
Kilkadziesiąt minut później głos zabrał przewodzący ministrom finansów państw strefy euro, Jean-Claude Juncker. Premier Luksemburga rzucił twarde NIE w odpowiedzi na pytanie o to, czy Irlandia rzeczywiście zwróciła się o pomoc. - Jeśli Irlandia zwróci się o pomoc, otrzyma ją z EFSF (europejskiego paktu kryzysowego - red.) Ale prośba nie została sformułowana - powiedział Juncker, niemal dosłownie powtarzając wcześniejsze słowa rzecznika KE.
Radość irlandzkiego ministra
Wcześniej Irlandia z zadowoleniem powitała wspólną deklarację solidarności wydaną na marginesie szczytu G20 w Seulu przez ministrów finansów Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii, Włoch i Hidzpanii. Nie wymieniając Irlandii, podkreślili oni, że trwające w UE dyskusje o stałym mechanizmie ratunkowym dla krajów strefy euro, którego koszty częściowo mają ponosić inwestorzy prywatni, absolutnie nie dotyczą Irlandii. Obecny tymczasowy mechanizm, opierający się wyłącznie na udziale publicznym i MFW, działa bowiem do roku 2013; dopiero potem, wraz ze zmianą Traktatu z Lizbony, wejdzie w życie nowy, stały mechanizm, oparty na surowszych zasadach, jaki postulują Niemcy.
- Nasi partnerzy potwierdzili całkowite zaufanie do rządowej strategii budżetowej - cieszył się w oświadczeniu irlandzki minister finansów Brian Lenihan.
Deklaracja przewodniczącego Komisji Europejskiej
Wcześniej w Seulu przewodniczący KE Jose Barroso zapewnił, że w razie konieczności "UE gotowa jest wesprzeć Irlandię".
Rynki finansowe zdają się powątpiewać w zdolność irlandzkiego rządu do naprawy finansów publicznych, tym bardziej że gabinet premiera Briana Cowena dysponuje niepewną większością w parlamencie. Tymczasem na początku grudnia ma być przyjęty budżet państwa, zakładający ogromne cięcia i oszczędności w celu zredukowania deficytu.
Uspokajające komunikaty z Brukseli, Berlina i Seulu i trzy dni zapewnień, że Irlandia nie potrzebuje takiej pomocy jak Grecja na początku br., przyniosły rezultaty. W piątek rynki finansowe nieco się uspokoiły i oprocentowanie irlandzkich obligacji spadło, zmniejszając w piątek o blisko 100 pkt bazowych różnicę dzielącą je od niemieckich obligacji 10-letnich, które są punktem odniesienia w strefie euro. W czwartek ich oprocentowanie sięgnęło 9,26 proc. wobec 6,8 proc. w przypadku obligacji Niemiec.
Na złej sytuacji Irlandii cierpią także inne kraje strefy euro: Portugalia, Hiszpania i Włochy, które muszą coraz więcej płacić za swoje obligacje. Z kolei euro osiągnęło najniższy od września poziom wobec dolara.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu