Przepisy dotyczące konfiskaty aut nietrzeźwych kierowców budzą kontrowersje. - To katastrofalnie złe rozwiązanie. Mam nadzieję, że nie będą długo obowiązywały - komentowała we "Wstajesz i wiesz" Anna Orzeł, prawniczka związana z Uniwersytetem WSB Merito. - Z punktu widzenia bezpieczeństwa społecznego i ruchu drogowego, uważam, że każde rozwiązanie, które ma to bezpieczeństwo poprawić, jest rozwiązaniem dobrym - ocenił natomiast Mariusz Sztal, ekspert bezpieczeństwa ruchu drogowego.
W czwartek weszły w życie przepisy dotyczące konfiskaty aut nietrzeźwych kierowców. Nowelizacja Kodeksu karnego zakłada konfiskatę pojazdu prowadzonego przez pijanego kierowcę. Przepadek auta ma być stosowany w przypadkach, gdy kierowca ma co najmniej 1,5 promila lub jeśli spowodowuje wypadek przy zawartości co najmniej 1 promila alkoholu we krwi. Sąd może odstąpić od orzeczenia przepadku pojazdu tylko w przypadkach uzasadnionych szczególnymi okolicznościami.
Jeśli pojazd nie stanowił wyłącznej własności sprawcy, orzekany będzie przepadek równowartości pojazdu.
Konfiskata auta za jazdę po pijanemu
- To katastrofalnie złe rozwiązanie. Mam nadzieję, że te przepisy nie będą długo obowiązywały, dlatego że w moim przekonaniu prawnym naruszają naszą konstytucję - komentowała we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 dr Anna Orzeł, prawniczka, ekspertka ds. transportu, związana z Uniwersytetem WSB Merito. Wyraziła nadzieję, że przepisy zostaną zbadane przez Trybunał Konstytucyjny.
Orzeł zwróciła uwagę na art. 64 Konstytucji RP, który "mówi o prawie do własności i kiedy możemy je ograniczyć". - Karanie za jazdę pod wpływem alkoholu, czyli w nietrzeźwości, połączone z zaborem mienia, jest naruszaniem fundamentalnych naszych trzech praw, czyli wolności, równości i własności - oceniła prawniczka.
Inne stanowisko w tej sprawie prezentuje Mariusz Sztal, ekspert bezpieczeństwa ruchu drogowego. - Z punktu widzenia bezpieczeństwa społecznego i ruchu drogowego uważam, że każde rozwiązanie, które ma to bezpieczeństwo poprawić, jest rozwiązaniem dobrym - powiedział gość TVN24.
Sztal zauważył, że "nie jesteśmy pionierami w tej materii i dwanaście krajów w Europie dzisiaj ma podobne regulacje prawne i to funkcjonuje".
Ekspert przypominał o wypadku, do którego doszło w lutym br. w miejscowości Wawrów (woj. lubuskie). Dziesięcioletni Mateusz, który miał właśnie jechać na ferie do Zakopanego, został potrącony przez rozpędzony samochód. Ranne dziecko zostało przetransportowane do szpitala w Gorzowie Wielkopolskim, gdzie zmarło. Po tym jak policja zatrzymała kierowcę podejrzewanego o spowodowanie tego wypadku, okazało się, że mężczyzna miał sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. Znaleziono też przy nim narkotyki.
- Trzeba zadać sobie pytanie, co musimy zrobić, żeby eliminować tego typu patologiczne zjawiska z naszej drogi. Jednym z pomysłów jest ograniczenie dostępu do narzędzia, jakim w tym przypadku jest pojazd. Tego rodzaju regulacje właśnie opierały się na takim założeniu, żeby ograniczyć dostępność do narzędzia - powiedział Mariusz Sztal.
Ministerstwo zapowiada zmianę
Ministerstwo Sprawiedliwości już zapowiedziało, że regulacja zostanie złagodzona.
Resort wyjaśnił w odpowiedzi na pytania tvn24.pl, że na mocy szykowanych rozwiązań sędzia nie będzie zobligowany do podjęcia decyzji o konfiskacie auta. Ma być to tylko jedna z możliwości ukarania kierowcy. Sądy zyskają natomiast nową możliwość orzeczenia kary pieniężnej, czyli nawiązki, na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.
Jednak przed wejściem zapowiadanej nowelizacji w życie, w sytuacji zakończonego prawomocnie postępowania przed sądem, konfiskata ma być orzekana.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock