Już po raz trzeci od czerwca zeszłego roku Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji wydłuża obowiązywanie w województwie podlaskim strefy buforowej przy granicy z Białorusią. Od dzisiaj strefa jest też nieco dłuższa i szersza. Służby informują, że po niemal 267 dniach funkcjonowania strefy liczba prób nielegalnego przekroczenia granicy spadła o około 46 procent.
- Strefa została wprowadzona 13 czerwca 2024 roku. Widać wyraźnie, że jej funkcjonowanie obniżyło statystyki, jeśli chodzi o liczbę prób nielegalnego przekraczania granicy - powiedziała przed kamerą TVN24 major Katarzyna Zdanowicz, rzeczniczka Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej.
W poniedziałek (10 marca) MSWiA już po raz trzeci wydłużyło – o kolejne 90 dni - obowiązywanie nad granicą z Białorusią strefy buforowej.
Nieco dłuższa i szersza
- Co to oznacza dla mieszkańców? W praktyce nic nowego. Drogi dojazdowe do miejscowości będą nadal przejezdne. Oczywiście trzeba liczyć się z tym, że gdzieniegdzie wojskowi, Straż Graniczna czy też policja, mogą prowadzić kontrole. Stefa buforowa nie obejmuje głównych szlaków turystycznych oraz okolicznych miejscowości – powiedział na antenie TVN24 nasz reporter Mateusz Grzymkowski.
Z rozporządzenia MSWiA wynika, że od 10 marca strefa jest nieco dłuższa i szersza. Do tej pory strefa miała około 60 kilometrów długości, teraz ma 78 km.
Nadal w większości sięga 200 metrów w głąb kraju
- Chodzi o zabagniony odcinek w pobliżu zalewu w Siemianówce – mówi w rozmowie z tvn24.pl mjr Katarzyna Zdanowicz.
Natomiast jeśli chodzi o szerokość to do tej pory strefa sięgała najwyżej do około dwóch kilometrów w głąb kraju, obecnie sięga do około czterech kilometrów.
- Chodzi o około czterokilometrowy odcinek na terenie bagien i rozlewisk w rejonie rzeki Narew. Nadal w większości – na odcinku niemal 60 kilometrów – strefa sięga 200 metrów w głąb kraju – zaznacza mjr Zdanowicz.
Spadek liczby prób nielegalnego przekroczenia granicy o 46 procent
Jak informuje Straż Graniczna, po niemal 267 dniach jej funkcjonowania liczba prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej spadła o około 46 procent.
"Od 13 czerwca 2024 r. do 6 marca br. odnotowano ponad 12,7 tys. takich prób. W analogicznym okresie, przed wprowadzeniem strefy, było ich prawie 23,5 tys." – głosi komunikat.
Operacja "Śluza" - kryzys wywołany przez Łukaszenkę
Kryzys migracyjny na granicach Białorusi z Polską, Litwą i Łotwą został wywołany przez Alaksandra Łukaszenkę, który jest oskarżany o prowadzenie wojny hybrydowej. Polega ona na zorganizowanym przerzucie migrantów na terytorium Polski, Litwy i Łotwy. Łukaszenka w ciągu ponad 28 lat swoich rządów nieraz straszył Europę osłabieniem kontroli granic.
Czytaj też: Operacja "Śluza" - skąd latały samoloty do Mińska? Oto, co wynika z analizy tysięcy rejsów
Akcję ściągania migrantów na Białoruś z Bliskiego Wschodu czy Afryki, by wywołać kryzys migracyjny, opisał na swoim blogu już wcześniej dziennikarz białoruskiego opozycyjnego kanału Nexta Tadeusz Giczan. Wyjaśniał, że białoruskie służby prowadzą w ten sposób wymyśloną przed 10 laty operację "Śluza". Pod pozorem wycieczek do Mińska, obiecując przerzucenie do Europy Zachodniej, reżim Łukaszenki sprowadził tysiące migrantów na Białoruś. Następnie przewozi ich na granice państw UE, gdzie służby białoruskie zmuszają ich, by je nielegalnie przekraczali. Ta operacja wciąż trwa.
Organizacje pomocowe o sytuacji na granicy
Organizacje niosące pomoc humanitarną na granicy polsko-białoruskiej twierdzą, że pomimo zmiany rządów w Polsce wobec migrantów nadal łamane jest prawo. Przekonują, że mają udokumentowane przypadki wyrzucania za granicę z Białorusią osób, które wyraźnie i w obecności wolontariuszy prosiły o ochronę międzynarodową. W czasie jednej z konferencji prasowych zaprezentowano drastyczny film udostępniony przez Podlaskie Ochotnicze Pogotowie Humanitarne, na którym widać przeciąganie bezwładnego ciała kobiety przez bramkę w płocie granicznym i porzucanie jej po drugiej stronie.
Organizacje pomocowe domagają się od rządu przywrócenia praworządności na pograniczu polsko-białoruskim, prowadzenia polityki ochrony granic z poszanowaniem prawa międzynarodowego oraz krajowego gwarantującego dostęp do procedury ubiegania się o ochronę międzynarodową i przestrzeganie zasady non-refoulement, wszczynania przewidzianych prawem postępowań administracyjnych wobec osób przekraczających granicę, natychmiastowego zatrzymania przemocy na granicy wobec osób w drodze i pociągnięcie do odpowiedzialności winnych przemocy.
"Wiemy o osobach w ciężkim stanie zdrowia wyrzucanych z ambulansów wojskowych, a także wywożonych wprost ze szpitali. Za druty i płot graniczny trafiają mężczyźni, kobiety z dziećmi oraz małoletni bez opieki. Wywózkom cały czas towarzyszy przemoc ze strony polskich służb: używanie gazu łzawiącego, bicie, rozbieranie do naga, kopanie, rzucanie na ziemię, skuwanie kajdankami, niszczenie telefonów i dokumentów, odbieranie plecaków z prowiantem oraz czystą wodą. Ludzie opowiadają nam, że groźbą lub przemocą fizyczną są zmuszani do podpisywania oświadczeń, że nie chcą się ubiegać o ochronę międzynarodową w Polsce, a następnie wywożeni są za płot" - czytamy we wspólnym oświadczeniu organizacji.
Czytaj więcej w tvn24.pl: Kryzys na granicy polsko-białoruskiej
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Podlaski Oddział Straży Granicznej