Do zdarzenia doszło w piątek (12 grudnia). Po godzinie 19 policjanci otrzymali informację o lekarzu, który mógł być pod wpływem alkoholu. Wszystko dlatego, że jedna z pacjentek szpitala w Mońkach wyczuła od niego woń alkoholu.
- Niestety, ta informacja potwierdziła się. Policjanci, którzy pojechali na miejsce, sprawdzili trzeźwość lekarza. Okazało się, że miał w organizmie blisko trzy promile alkoholu - potwierdził w rozmowie z tvn24.pl młodszy inspektor Tomasz Krupa, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku.
O sprawie został poinformowany dyrektor szpitala. - Lekarz anestezjolog przyszedł do pracy. Współpracownicy twierdzą, że był wówczas trzeźwy. W trakcie dyżuru pacjentka wyczuła od niego woń alkoholu, zostało to zgłoszone policji. Na zastępstwo przyszedł inny lekarz - powiedział redakcji TVN24 Sebastian Wysocki, dyrektor lecznicy.
Pracował w szpitalu od dwóch tygodni
Lekarz zakończył swoje czynności zaraz po interwencji policjantów.
- Mężczyzna nie został zatrzymany. Otrzymał wezwanie do stawiennictwa w komendzie policji - dodał Krupa.
Policjanci z Moniek prowadzą postępowanie w kierunku narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia. Medykowi grozi do pięciu lat więzienia. Jak przekazał dyrektor szpitala, umowa z lekarzem została rozwiązana. Anestezjolog pracował w tym miejscu od dwóch tygodni.
Autorka/Autor: mm/ tam
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock