- To dowód na istnienie "martwego internetu" - ocenia w rozmowie z TVN24+ dr hab. Aleksandra Przegalińska, profesor Akademii Leona Koźmińskiego. Choć na co dzień bardzo chroni swoją prywatność i dba o akademicki, ekspercki wizerunek, podczas rutynowego przeglądu sieci znalazła dziesiątki wpisów z fałszywymi informacjami na swój temat. Tym razem nie była to niefrasobliwość ani lenistwo redaktora. Jej życiorys napisała - i w dużej mierze wymyśliła - sztuczna inteligencja.
- Nietrudno było zauważyć, że jest wygenerowany. Typowy szablon AI, dużo wodolejstwa. Nie chcę wchodzić w szczegóły, bo zależy mi na zachowaniu prywatności, ale w tym tekście niewiele było prawdy. Kiedy przewinęłam stronę w dół, zobaczyłam nawet "dziennikarkę" z biogramem, sugerującym kilkanaście lat pracy w mediach. Ona również najprawdopodobniej była wygenerowaną personą. Później zaczęłam sprawdzać kolejne hasła: swoje nazwisko, nazwiska znajomych. Okazało się, że takich stron jest bardzo dużo - relacjonuje.
Informacje o rosnącej skali zjawiska potwierdza NASK - państwowy instytut badawczy zajmujący się cyberbezpieczeństwem i technologiami sieciowymi. - W ostatnim czasie zaobserwowaliśmy wyraźny wzrost liczby serwisów zawierających treści wyłącznie wygenerowane przez duże modele językowe - informuje TVN24+ Michał Ołowski, inżynier oprogramowania w Zakładzie Analiz Audiowizualnych i Systemów Biometrycznych NASK. - Szacujemy, że strony te publikują od kilku do kilkudziesięciu tysięcy syntetycznych postów. Zidentyfikowaliśmy około tysiąca osób fizycznych, o których pojawił się co najmniej jeden wpis - wymienia.
Ekspert dodaje, że obecnie ciężko jest wskazać precyzyjnie, ile podobnych serwisów może pojawić się w ciągu najbliższych kilku miesięcy. - Bez stosownych regulacji prawnych w teorii takie możliwości są nieograniczone - podkreśla.