Przejścia graniczne w Kuźnicy i Bobrownikach będą otwarte. Zabiegali o to przedsiębiorcy

Przejście graniczne w Boborownikach
Generał SG Sławomir Klekotka: Mamy zdecydowanie większą skuteczność niż w poprzednim roku
Źródło: TVN24
W poniedziałek, 17 listopada, otwarte zostaną dwa drogowe przejścia graniczne z Białorusią w Kuźnicy i Bobrownikach (Podlaskie). Zamknięto je kilka lat temu. W Kuźnicy po zamieszkach z udziałem dużych grup cudzoziemców, a w Bobrownikach po skazaniu przez białoruski reżim dziennikarza Andrzeja Poczobuta. Teraz zostają otwarte, bo jak podaje MSWiA, uszczelniona została polsko-białoruska granica i służby udaremniają 98 procent prób jej nielegalnego przekroczenia. 

W piątek w Dzienniku Ustaw opublikowano rozporządzenie MSWiA, na mocy którego w poniedziałek (17 listopada) otwarte zostaną przejścia drogowe: w Kuźnicy - dla ruchu osobowego (z wyłączeniem autobusowego), a w Bobrownikach - dla ruchu towarowego. Gotowość do przywrócenia ruchu na tych przejściach zapowiedział pod koniec października premier Donald Tusk.

Przejście Bobrowniki–Bierestowica otwarte zostanie wyłącznie dla pojazdów zarejestrowanych w państwach członkowskich Unii Europejskiej, Europejskiego Porozumienia o Wolnym Handlu (EFTA) – stron umowy o Europejskim Obszarze Gospodarczym i Konfederacji Szwajcarskiej – oraz ruchu osobowego, w tym autokarów.

Przejście graniczne w Boborownikach
Przejście graniczne w Boborownikach
Źródło: PAP/Artur Reszko

W Kuźnicy zamknęli w 2021 roku, a w Bobrownikach w 2023

Obecnie w Podlaskiem działają jedynie dwa kolejowe przejścia graniczne dla ruchu towarowego w Siemianówce i Kuźnicy. Wszystkie przejścia drogowe są zamknięte od kilku lat.

Od 9 listopada 2021 roku zamknięte jest drogowe przejście graniczne w Kuźnicy. Decyzja w tej sprawie zapadła po tym, jak w okolicy przejścia doszło do zamieszek z udziałem dużych grup cudzoziemców, inspirowanych przez służby białoruskie.

Od 9 lutego 2023 roku zamknięte jest też przejście w Bobrownikach. Taka decyzja została podjęta, gdy białoruski reżim skazał działacza Związku Polaków na Białorusi, dziennikarza Andrzeja Poczobuta. W Podlaskiem zamknięte jest też przejście w Połowcach (od pandemii), ale też turystyczne przejścia w Białowieży i Rudawce (wodne przejście graniczne).

Przejście graniczne w Kuźnicy
Przejście graniczne w Kuźnicy
Źródło: Michal Kosc / Forum

Przedsiębiorcy apelowali

O otwarcie przejść drogowych zabiegali od dawna przedsiębiorcy z regionu, m.in. z Porozumienia Polskich Przedsiębiorców Zjednoczony Wschód. Na konferencjach prasowych, ale też w pismach skierowanych do władz podnosili, że są w trudnej sytuacji, tracą klientów ze Wschodu.

Podczas manifestacji, która odbyła się w marcu tego roku w Białymstoku, mówili wręcz, że jest to "pogrzeb podlaskiej gospodarki". Wskazywali też na "dramatyczne" spadki przychodów w handlu, usługach, hotelarstwie, gastronomii, turystyce czy branży drzewnej, wzrost bezrobocia i wyludnianie się województwa.

Otwarcia przejść chcieli też samorządowcy i mieszkańcy

Zamknięcie przejść było też utrudnieniem dla mieszkańców regionów przygranicznych, którzy chcąc odwiedzać swoich bliskich na Białorusi, musieli korzystać z przejść granicznych w województwie lubelskim lub na Litwie.

Podlascy samorządowcy apelowali do rządu o otwarcie chociaż jednego z przejść granicznych, co pomogłoby w rozwoju regionu, który ponosi skutki gospodarcze zamknięcia tej granicy. Swoje apele kierowali też politycy.

Rządzący niejednokrotnie byli pytani przez dziennikarzy o możliwość otwarcia przejść. Kierownictwo MSWiA podkreślało, że bezpieczeństwo granicy jest priorytetem i bez zmiany polityki Białorusi otwarcie przejść nie będzie możliwe. W połowie października szef MSWiA Marcin Kierwiński na konferencji prasowej przy polsko-białoruskiej granicy mówił, że sytuacja jest monitorowana i jeśli "od strony bezpieczeństwa, także relacji z naszymi sąsiadami, będziemy na to gotowi, te przejścia zostaną otwarte"

"To był trudny czas dla przedsiębiorców"

O gotowości do otwarcia w listopadzie dwóch przejść: w Kuźnicy i Bobrownikach poinformował pod koniec października premier Donald Tusk podczas forum gospodarczego w Białymstoku. Podkreślał wtedy, że polsko-białoruska granica jest jedną z najlepiej chronionych w Europie i można „na próbę” otworzyć te dwa przejścia. Wskazywał też, że przejścia mają służyć "zwykłym ludziom".

Z zapowiedzi premiera ucieszyli się zarówno przedsiębiorcy, jak i samorządowcy. Ewelina Grygatowicz-Szumowska z Porozumienia Polskich Przedsiębiorców Zjednoczony Wschód podkreśla, że przedsiębiorcy bardzo długo na to czekali, a te lata, gdy przejścia były zamknięte, to był trudny czas dla przedsiębiorców.

Natomiast prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski ocenia, że na korzyści z otwarcia przejść czekają przedsiębiorcy, także ci, którzy prowadzą interesy na targowisku miejskim w Białymstoku, czy galerie handlowe, które na zamknięciu przejść straciły, bo nie było klientów ze Wschodu.

Szczelność granicy na poziomie 98 procent

MSWiA w piątkowym komunikacie podkreśliło, że decyzja rządu wychodzi naprzeciw oczekiwaniom mieszkańców i przedsiębiorców, w tym przewoźników. Dodało, że była ona możliwa dzięki szczelnej ochronie granicy z Białorusią. Resort wskazuje, że szczelność granicy utrzymuje się na poziomie 98 procent.

Tusk mówił w piątek dziennikarzom, że za otwarciem przejść przemawiają konkretne interesy miejscowej ludności, przedsiębiorców i mieszkańców, "którzy ponoszą i tak bardzo duże ciężary z agresywną polityką Białorusi na granicy". Zaznaczył przy tym, że nie jest to "element negocjacji politycznych czy dotyczących ewentualnej wymiany więźniów".

Powiedział też, że decyzja ta konsultowana była wspólnie z szefem MSWiA Marcinem Kierwińskim i wicepremierem, szefem MON Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem. Wskazał również, że granicę udało się uszczelnić, a ryzyko nielegalnych przejść jest na poziomie "absolutnego minimum".

Na stabilniejszą sytuację migracyjną na polsko-białoruskiej granicy - w ostatnim czasie mniejszą liczbę prób nielegalnego przekraczania przez migrantów granicy z Białorusią oraz mniejszą agresję - wskazywał w rozmowie z dziennikarzami komendant Podlaskiego Oddziału SG gen. Sławomir Klekotka.

Są dni, że prób nielegalnego przekroczenia granicy jest jedynie około 10

Od początku listopada w raportach dotyczących polsko-białoruskiej granicy SG informuje o 20-40 próbach jej przekroczenia dziennie. Są dni, kiedy tych prób jest około dziesięciu. Z październikowych raportów wynika, że takich prób było od kilkudziesięciu do ponad stu dziennie.

Wojewoda podlaski Jacek Brzozowski po pierwszych zapowiedziach premiera zapewniał, że służby graniczne i administracja przygotowują się do otwarcia przejść granicznych w trybie nadzwyczajnym. Chodzi np. o audyt oprogramowania, które jest potrzebne do prowadzenia odpraw celnych, aktualizację oprogramowania komputerowego, zakup nowego, przywrócenie działania sieci, światłowodu czy montaż ledowych tablic informacyjnych na pasach odpraw. Brzozowski mówił, że od daty ogłoszenia otwarcia służby będą gotowe w ciągu 48 godzin.

Natomiast generał Klekotka zapewniał, że SG jest przygotowana na otwarcie przejść. Mówił, że funkcjonariusze są przeszkoleni z obsługi nowego systemu Entry/Exit, który rejestruje obywateli spoza UE.

Operacja "Śluza" - kryzys wywołany przez Łukaszenkę

Kryzys migracyjny na granicach Białorusi z Polską, Litwą i Łotwą został wywołany przez Alaksandra Łukaszenkę, który jest oskarżany o prowadzenie wojny hybrydowej. Polega ona na zorganizowanym przerzucie migrantów na terytorium Polski, Litwy i Łotwy. Łukaszenka w ciągu ponad 31 lat swoich rządów nieraz straszył Europę osłabieniem kontroli granic.

Czytaj też: Operacja "Śluza" - skąd latały samoloty do Mińska? Oto, co wynika z analizy tysięcy rejsów

Akcję ściągania migrantów na Białoruś z Bliskiego Wschodu czy Afryki, by wywołać kryzys migracyjny, opisał na swoim blogu już wcześniej dziennikarz białoruskiego opozycyjnego kanału Nexta Tadeusz Giczan. Wyjaśniał, że białoruskie służby prowadzą w ten sposób wymyśloną przed 10 laty operację "Śluza". Pod pozorem wycieczek do Mińska, obiecując przerzucenie do Europy Zachodniej, reżim Łukaszenki sprowadził tysiące migrantów na Białoruś. Następnie przewozi ich na granice państw UE, gdzie służby białoruskie zmuszają ich, by je nielegalnie przekraczali. Ta operacja wciąż trwa.

Organizacje pomocowe o sytuacji na granicy

Organizacje niosące pomoc humanitarną na granicy polsko-białoruskiej twierdzą, że pomimo zmiany rządów w Polsce wobec migrantów nadal łamane jest prawo. Przekonują, że mają udokumentowane przypadki wyrzucania za granicę z Białorusią osób, które wyraźnie i w obecności wolontariuszy prosiły o ochronę międzynarodową. W czasie jednej z konferencji prasowych zaprezentowano drastyczny film udostępniony przez Podlaskie Ochotnicze Pogotowie Humanitarne, na którym widać przeciąganie bezwładnego ciała kobiety przez bramkę w płocie granicznym i porzucanie jej po drugiej stronie.

Organizacje pomocowe domagają się od rządu przywrócenia praworządności na pograniczu polsko-białoruskim, prowadzenia polityki ochrony granic z poszanowaniem prawa międzynarodowego oraz krajowego gwarantującego dostęp do procedury ubiegania się o ochronę międzynarodową i przestrzeganie zasady non-refoulement, wszczynania przewidzianych prawem postępowań administracyjnych wobec osób przekraczających granicę, zatrzymania przemocy na granicy wobec osób w drodze i pociągnięcie do odpowiedzialności winnych przemocy.

Czytaj więcej w tvn24.pl: Kryzys na granicy polsko-białoruskiej

OGLĄDAJ: TVN24 HD
pc

TVN24 HD
NA ŻYWO

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: