Czytelnik, który jest autorem nagrania, przekazał, że zdarzenie zostało zarejestrowane przez jego kamerkę samochodową w sobotę o godzinie 21:48. - Jechałem od strony Mokotowa, kiedy zjechałem z mostu Siekierkowskiego zobaczyłem w oddali światła na lewym pasie. Początkowo myślałem, że może był jakiś wypadek, ale zorientowałem się, że poruszały się w moim kierunku, w szybkim tempie - relacjonował.
Jechał z dużą prędkością
- Po chwili zobaczyłem samochód jadący z dużą prędkością pod prąd. Przez chwilę obawiałem się, że uderzy w auto przede mną, dlatego zjechałem w prawo, ale na szczęście obyło się bez zderzenia. Natomiast kierujący nie sprawiał wrażenia, jakby szukał wyjazdu albo chociaż próbował zachować ostrożność. Miał włączone światła przeciwmgielne, ale nie migał nimi, nie wysyłał żadnych znaków dla innych kierujących. Szczerze mówiąc byłem zdziwiony, bo nie zauważyłem, aby inni kierowcy jakoś szczególnie zareagowali na takie zachowanie na drodze - mówił.
Mężczyzna przyznał, że nie zgłosił sprawy do służb. - Nie wiem, jak długo jechał pod prąd, ale nie wiem też, jak mógł się w ogóle tam znaleźć i czy miał jakąkolwiek szansę wjechać, bo wydaje mi się, że w tym miejscu musiał po prostu dalej wjechać na most w kierunku Mokotowa. Nie przypominam sobie, aby od strony Pragi było jakieś miejsce, w którym dałoby się aż tak pomylić zjazdy, by przypadkiem wjechać pod prąd - ocenił.
Autorka/Autor: est, katke
Źródło: Kontakt24, tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt24