Przed Sądem Apelacyjnym w Białymstoku zapadł prawomocny wyrok w sprawie zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, do którego doszło w 2000 roku nad jeziorem Zelwa koło Sejn (Podlaskie). Grupa mężczyzn zabiła tam 34-letniego znajomego, po czym odcięli mu głowę i ukryli ciało. Oskarżony o zainicjowanie zbrodni został skazany na 25 lat więzienia. W drugiej instancji wyrok zaostrzono do dożywocia.
Sąd Apelacyjny w Białymstoku wydał w środę (15 czerwca) prawomocny wyrok w sprawie dotyczącej pozbawienia wolności i zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, do którego doszło w 2000 roku koło Sejn.
49-letni oskarżony, który w pierwszej instancji dostał karę 25 lat więzienia, został skazany na dożywocie. Takiej kary chciała w apelacji prokuratura. Obrona wnioskowała zaś o karę łagodniejszą - jedynie za pozbawienie wolności ze szczególnym udręczeniem i uniewinnienia od zarzutu zabójstwa.
Brak perspektyw na powrót do funkcjonowania w społeczeństwie
Sędzia Andrzej Edward Czapka podkreślał w uzasadnieniu wyroku, że przestępstwa, jakich dopuścił się oskarżony, przemawiały za orzeczeniem najwyższego możliwego wyroku pozbawienia wolności. Stwierdził, że to właśnie oskarżony Witold Zdancewicz - sąd zgodził się na podawanie jego danych – decydował o brutalnym potraktowaniu i zabójstwo kolegi.
Według sądu brak jest perspektyw na powrót oskarżonego do funkcjonowania w społeczeństwie. Natomiast biegły psycholog stwierdził brak zaburzeń psychicznych.
Skuli ofiarę kajdankami i zadawali ciosy
Do zabójstwa doszło 22 lata temu nad jeziorem Zelwa koło Sejn. Grupa mężczyzn piła tam przy ognisku alkohol. Na miejsce przywieźli późniejszą ofiarę zabójstwa, 34-letniego znajomego. Skuli go kajdankami, przywiązali do drzewa i zaczęli bić, co trwało kilka godzin.
W ocenie biegłych medycyny sądowej były to ciosy zadawane nie tylko rękami i nogami, ale też np. kijem czy deską. Ostatecznie pobity został dwa razy pchnięty ostrym narzędziem, najprawdopodobniej nożem, co zakończyło się zgonem.
Po śmierci ofiary, sprawcy przewieźli ciało w inne miejsce, odcięli siekierą głowę i ukryli zwłoki w dwóch różnych miejscach, by utrudnić ich identyfikację.
Przebywał we francuskim więzieniu
Podejrzany o zainicjowanie tej zbrodni Witold Zdancewicz ukrywał się, był poszukiwany Europejskim Nakazem Aresztowania. W 2003 roku policja francuska zatrzymała go w związku z przestępstwem dokonanym w tym kraju. Po wyroku przebywał we francuskim więzieniu, zanim w połowie 2021 roku został deportowany do Polski.
Tu suwalska prokuratura okręgowa postawiła mu zarzuty pozbawienia wolności, pobicia i zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Jesienią zeszłego roku przed Sądem Okręgowym w Suwałkach zapadł nieprawomocny wyrok 25 lat więzienia. Była to kara łączna za pobawienie wolności, pobicie i zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem, dokonane wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami, osądzonymi już przed laty.
Oprócz niego w sprawie skazano do tej pory cztery osoby. Dwie na po 25 lat więzienia, a dwie kolejne - za udział w pozbawieniu wolności i pobicie - na siedem i sześć lat.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24