Ponad milion złotych z odsetkami. Taką karę urzędnicy naliczyli właścicielowi zakładu wulkanizacyjnego, który przekazał lokalnej fundacji zużyte opony mające posłużyć do stworzenia ogrodu. Zostało to uznane za pozbycie się odpadów. Wojewódzki Sąd Administracyjny uchylił decyzję o nałożeniu kary. Teraz Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Białymstoku złożyło skargę kasacyjną.
Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Białymstoku złożyło skargę kasacyjną od wyroku miejscowego sądu administracyjnego, który uchylił decyzję o naliczeniu przedsiębiorcy blisko 1,4 mln zł opłat za przekazanie kilkudziesięciu zużytych opon na budowę proekologicznego ogrodu, co zostało przez urzędników uznane za pozbycie się odpadów.
Tak zwane opłaty podwyższone były naliczone za lata 2018-2020. To łącznie ponad 1,1 mln zł plus odsetki. Kwota przekracza obecnie 1,38 mln zł.
Miały posłużyć do wzmocnienia nabrzeży stawu
Chodzi o sprawę Sławomira Jakubowskiego, który od 38 lat prowadzi w Suwałkach niewielki zakład wulkanizacyjny. Wszystko zaczęło się w styczniu 2018 roku, kiedy zgłosił się do niego prezes Fundacji Dziedzictwo Suwalszczyzny ze Starego Folwarku koło Wigier, który poprosił o przekazanie niepotrzebnych opon. Miały posłużyć do budowy proekologicznego, permakulturowego ogrodu (takiego, w którym ingerencja człowieka ograniczona jest do minimum). A konkretnie do wzmocnienia zniszczonych przez bobry nabrzeży stawu.
Sławomir Jakubowski zgodził się i po podpisaniu umowy darowizny przywiózł do Starego Folwarku 76 opon ciężarowych oraz sześć osobowych.
Zaczęło się od 300-złotowego mandatu
Miesiąc później kontrolerzy z suwalskiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska uznali, że leżące na działce opony (nie były jeszcze wtedy wkopane w ziemię) to odpady.
Sławomir Jakubowski dostał 300 złotych mandatu za przekazanie opon firmie, która nie posiada zezwolenia na zbieranie lub przetwarzanie odpadów. Fundacja zaś miała zapłacić tysiąc złotych kary administracyjnej za brak wspomnianego zezwolenia.
Wójt musiał nakazać usunięcie opon
Fundacja nie chciała jednak odstąpić od pomysłu stworzenia ogrodu. W lipcu 2019 roku - powiadomiony o sprawie - wójt gminy Suwałki wydał decyzję potwierdzającą, że zgromadzone na nieruchomości opony zostały zebrane w celu modernizacji terenu zdewastowanego przez bobry, a więc nie są odpadami. WIOŚ zaskarżył jednak tę decyzję do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które przyznało rację wójtowi.
Czytaj też: Z ogłoszenia dowiedziała się, że komornik wystawił na licytację jej działki, chociaż nie ma żadnego długu
Po tym, jak WIOŚ odwołał się od tego rozstrzygnięcia, postępowanie zostało wznowione i SKO ostatecznie uchyliło decyzję wójta. Ten w październiku 2020 roku musiał więc nakazać fundacji usunięcie opon, które do tego czasu zostały już wkopane w nabrzeże stawu.
28 grudnia 2020 roku, mieszcząc się w terminie wyznaczonym przez wójta, właściciel działki wydobył koparką opony i przekazał je wulkanizatorowi. Ten oddał je do firmy zajmującej się utylizacją.
Dostał karę w horrendalnej wysokości
W grudniu 2021 r. wulkanizator dostał jednak decyzję Urzędu Marszałkowskiego w Białymstoku o naliczeniu mu przekraczających wówczas 1,1 mln zł opłat podwyższonych (kar) za korzystanie ze środowiska i składowanie odpadów w latach 2018, 2019 i 2020 na prywatnej działce zlokalizowanej na obszarze chronionym (działka leży w otulinie Wigierskiego Parku Narodowego – przyp. red.).
- Byłem w szoku. Żaden z kontrolerów WIOŚ nie powiedział mi w 2018 roku, że grozi mi kara jeszcze z jakiejś innej instytucji – wspominał na początku października w rozmowie z tvn24.pl.
Sąd uchylił decyzje o naliczeniu opłat
Do sprawy w charakterze uczestnika postępowania, jeszcze na etapie rozpoznawania jej przez SKO, przystąpił Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców. Przystąpił też do postępowania przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym w Białymstoku.
Ten w październiku uchylił decyzje o naliczeniu opłat: zarówno Urzędu Marszałkowskiego w Białymstoku, jak i miejscowego SKO. Samorządowe Kolegium Odwoławcze ma też zapłacić przedsiębiorcy ponad 22 tys. zł kosztów sądowych.
Trwają procedury związane z przyjęciem skargi
Wyrok nie jest prawomocny. Do WSA wpłynęła od niego skarga kasacyjna złożona przez SKO.
Jak wynika z informacji uzyskanych przez Polską Agencję Prasową w sądzie administracyjnym, trwają procedury formalne związane z przyjęciem skargi. Jeśli wszystkie zostaną dopełnione, sprawą zajmie się Naczelny Sąd Administracyjny.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock