- Prace nad projektem planu trwały od kilku lat. Pod koniec czerwca projekt planu zaprezentowali w Białowieży wiceminister klimatu Mikołaj Dorożała i dyrektor Instytutu Ochrony Środowiska dr hab. Marcin Stoczkiewicz.
- Kością niezgody są szczegóły tzw. strefowania, czyli podziału puszczy na poszczególne strefy ochronne. Pierwsza to teren ochrony ścisłej. Druga strefa to pozostała część parku narodowego oraz rezerwaty przyrody. Trzecią strefę stanowią lasy wyłączone z gospodarki leśnej (zlokalizowane są tam drzewostany ponad stuletnie oraz siedliska cennych gatunków), a czwartą - lasy, które wymagają tzw. czynnej ochrony. Ta ostatnia została w projekcie bardzo okrojona - 18,1 do 3,7 procent powierzchni puszczy.
- Starosta hajnowski Andrzej Skiepko podkreśla, że czwarta strefa obejmująca jedynie 3,7 proc. puszczy to jakieś nieporozumienie. Według niego samorządy mogą się zgodzić na kilkanaście procent, ale nie na 3,7 proc., bo to jest to też zagrożenie dla istnienia puszczańskich nadleśnictw: Hajnówka, Białowieża i Browsk.
- To nie jest żaden kompromis, ale narzucanie nam warunków i lekceważenia naszego zdania – mówi wójt Albert Litwinowicz, wójt gminy Białowieża.
Tak komentuje propozycję projektu planu zarządzania obiektem światowego dziedzictwa UNESCO Puszcza Białowieska, który ma obowiązywać do 2050 roku.
Prace nad projektem trwały od kilku lat
Każdy obiekt z listy UNESCO musi mieć taki plan. Celem jest zachowanie unikalnego dziedzictwa i walorów danego obiektu dla przyszłych pokoleń. Puszcza Białowieska dotąd go nie ma, choć na listę wpisano ją już w 1979 roku.
Prace nad projektem planu trwały od kilku lat. W 2017 roku, gdy w puszczy były prowadzone wycinki drzew uzasadniane przez ówczesne władze walką z kornikiem, pojawiły się głosy, że puszcza może utracić status obiektu światowego dziedzictwa na rzecz dziedzictwa w zagrożeniu.
Projekt planu przygotowany przez rząd PiS po zmianie władzy w 2023 roku był uzupełniany m.in. o kwestie dotyczące ochrony granicy polsko-białoruskiej, która przebiega także w puszczy. Od lata 2021 r. przy tej granicy trwa sztucznie wywołany przez Białoruś kryzys migracyjny.
Wiceminister: dobry dla puszczy, mieszkańców, regionu
Pod koniec czerwca projekt planu zaprezentowali w Białowieży wiceminister klimatu Mikołaj Dorożała i dyrektor Instytutu Ochrony Środowiska dr hab. Marcin Stoczkiewicz. Dorożała stwierdził, że projekt planu jest "dobry dla puszczy, mieszkańców, regionu".
Właśnie ruszają konsultacje społeczne, które mają potrwać do 18 sierpnia Uwagi do planu zarządzania puszczą będzie można wysyłać e-mailem na adres: puszcza@ios.edu.pl, lub pocztą tradycyjną na adres IOŚ. Przewidziane są także spotkania.
Puszcza podzielona na cztery strefy
Kością niezgody są szczegóły tzw. strefowania, czyli podziału puszczy na poszczególne strefy ochronne. Do tej pory było tak, że pierwsza strefa zajmowała ponad 60 kilometrów kwadratowych i stanowiła 10,7 proc. powierzchni obiektu UNESCO, druga to odpowiednio ponad 160 kilometrów kwadratowych i 28,4 proc. powierzchni, trzecia – ponad 241 kilometrów kwadratowych i 42,8 proc., a czwarta – ponad 101 kilometrów kwadratowych i 18,1 procent.
Pierwsza strefa to teren ochrony ścisłej. Zajmuje ją najcenniejsza część parku narodowego. Druga strefa to pozostała część parku narodowego oraz rezerwaty przyrody. Trzecią strefę stanowią lasy wyłączone z gospodarki leśnej (zlokalizowane są tam drzewostany ponad stuletnie oraz siedliska cennych gatunków), a czwartą - lasy, które wymagają tzw. czynnej ochrony. Zgodnie z zapisami UNESCO, w tej ostatniej strefie (w przeciwieństwie do trzech pozostałych) leśnicy mogą prowadzić wycinki mieszczące się w ramach wspomnianej czynnej ochrony.
Czwarta strefa z trzema podstrefami
Zgodnie z nową propozycją, o ile niewiele mają się zmienić granice strefy pierwszej i drugiej, to strefa trzecia ma zyskać kosztem czwartej ponad dwa tysiące hektarów. Oznacza to, że obecna strefa czwarta, która zajmuje 18,1 proc. terenu ma zajmować zaledwie 3,71 procent.
Dodatkowo ta czwarta strefa ma dzielić się na trzy podstrefy – strefę 4A (strefę aktywnej ochrony gatunków i siedlisk, która ma zajmować prawie 1,8 tys. ha, czyli 3,18 proc. czwartej strefy), strefę 4B (strefę aktywnej przebudowy drzewostanów zajmującą ponad 85 ha, czyli 0,15 proc.) oraz strefę 4C (strefę biernej przebudowy drzewostanów zajmującą ponad 216 ha, czyli 0,38 proc.). Zgodnie z założeniami projektu, strefa 4C ma być wyłączona z wycinek, a w strefach 4A i 4B będzie można wycinać drzewa.
Organizacje ekologiczne przeciw sztucznym przebudowom drzewostanów
O ile jednak – jak tłumaczy nam Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot – ewentualne wycinki w strefie 4A są do przyjęcia, to niepokój budzą te, które mogłyby być prowadzone w strefie 4B, czyli najmniejszej ze stref.
- W strefie 4A chodzi o usuwanie zakrzaczeń czy też wycinki techniczne prowadzone np. w sytuacji, gdy drzewo zagraża bezpieczeństwu na drodze. Tutaj jest nasza zgoda. W strefie 4B chodzi jednak o wycinki, które mają charakter przebudowy drzewostanu – mówi.
Czyli w uproszczeniu - w sytuacji gdy las iglasty rośnie w miejscu, w którym z przyczyn przyrodniczych powinien rosnąć las liściasty, będzie drzewa iglaste i zastąpić je drzewami liściastymi.
- Jesteśmy oczywiście za tym, żeby lasy iglaste były zastępowane przez liściaste, bo tak zmienia się klimat naszej części świata, ale uważamy, że powinno to następować w sposób naturalny, bez ingerencji człowieka. Czyli świerk obumiera, pada na podłoże i jest domem dla różnych gatunków zwierząt i roślin, natomiast wokół odradza się las liściasty – tłumaczy Ślusarczyk.
Rafał Ślusarczyk: opał można kupić z lasów prywatnych
Przy czym nie trafiają do niego argumenty samorządów, że gdyby świerki zostały wycięte i wywiezione z puszczy to Lasy Państwowe mogłyby je sprzedać na opał okolicznym mieszkańcom.
- Opał można kupić z lasów prywatnych, poza tym w piecach pali się raczej brzozą czy bukiem a nie świerkiem, który bardzo szybko się pali i daje mało energii – zaznacza Ślusarczyk.
I zapowiada, że pracownia będzie składała uwagi do projektu planu. – Na pewno projekt idzie w bardzo dobrym kierunku i jesteśmy z tego zadowoleni. Niemniej uważamy, że nie ma sensu pozwalać na wycinki nawet w tej najmniejszej strefie liczącej ponad 85 hektarów – podkreśla.
Wójt wolałby strefę czwartą zajmującą 18 procent puszczy
Cytowany na wstępie wójt Albert Litwinowicz komentuje, że świerkami mieszkańcy palą w okresie wiosenno-letnim.
- Najlepiej, żeby poprzednie ustalenia, na które wyraziliśmy zgodę. Czyli czwarta strefa obejmująca 18 procent puszczy. Jeśli nasze zdanie zostałoby wzięte pod uwagę mielibyśmy poczucie, że mamy na cokolwiek wpływ – mówi.
Starosta: 3,7 proc. to jakieś nieporozumienie
Natomiast, cytowany przez Polską Agencję Prasową, starosta hajnowski Andrzej Skiepko podkreśla, że czwarta strefa obejmująca jedynie 3,7 proc. puszczy to jakieś nieporozumienie. Według niego samorządy mogą się zgodzić na kilkanaście procent, ale nie na 3,7 proc., bo to jest to też zagrożenie dla istnienia puszczańskich nadleśnictw: Hajnówka, Białowieża i Browsk.
Ministerstwo Klimatu zapowiedziało, że żaden z pracowników tych nadleśnictw nie straci pracy, ale zamiast gospodarką leśną będą się oni zajmować ochroną puszczy. Resort informował też, że Lasy Państwowe pracują nad "tarczą dla leśników".
Szef Instytutu Biologii Ssaków PAN: 3,7 proc. to kompromis
- Myślę, że okrojenie czwartej strefy do 3,7 procenta i danie możliwości prowadzenia wycinek na jej cześć jest wyważonym kompromisem - mówi, w rozmowie z tvn24.pl, dr hab. Michał Żmihorski, dyrektor Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży
Dodaje, że jeszcze kilkadziesiąt lat temu były takie sytuacje, że wycinany był las liściasty a jego miejsce wprowadzana była sosna lub świerk.
- W takich miejscach widać, że gleba jest typowa dla lasu liściastego, a mamy tam np. świerki, które przez to że rosną na nieodpowiedniej dla nich glebie są nieraz atakowane przez kornika. Moim zdaniem - wbrew temu, co postulują organizacje ekologiczne, które sprzeciwiają się jakiejkolwiek gospodarce leśnej – uważam, że w takich miejscach można dopuścić do wycinania przynajmniej nadmiaru świerków i sosen. Wycięte drzewa mogłoby później pójść na sprzedaż. Ale tylko lokalnym mieszkańcom, tak żeby nie kupiła ich np. jakaś duża firma spoza regionu – zaznacza naukowiec.
"Białowieża Forest" liczy po polskiej stronie 56,6 tysiąca hektarów
Puszcza Białowieska jest jednym z ostatnich istniejących i najlepiej zachowanych naturalnych kompleksów leśnych o charakterze pierwotnym na niżu Europy, ostoją bioróżnorodności, wielu rzadkich gatunków, wciąż są odkrywane nowe.
Obiekt "Białowieża Forest" jest na liście Światowego Dziedzictwa od 1979 roku. Wtedy wpisana była na tę listę polska część puszczy. W 1992 roku wpisano także białoruską część puszczy i stał się to obiekt transgraniczny. W 2014 roku dokonano zmiany jego granic, według których liczy on po polskiej stronie 56,6 tys. ha, a po białoruskiej - 82,3 tys. ha. Obecnie obiekt transgraniczny "Białowieża Forest" ma 142 tys. ha, a jego strefa buforowa 166,7 tys. ha.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Autorka/Autor: tm/gp
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Instytut Ochrony Środowiska