|

Czym grozi długi lot? Te osoby powinny przemyśleć podróż

shutterstock_2123090153
Rusza program "Moje zdrowie". Dostępny dla osób po 20. roku życia
Źródło: TVN24
Wakacje w odległych zakątkach świata są kuszącą opcją. Ale długi lot może stanowić wyzwanie dla organizmu, zwłaszcza dla układu sercowo-naczyniowego. - W samolocie panuje wyższe ciśnienie, często jest mniejsza wilgotność powietrza, wyższa temperatura. Do tego dochodzi unieruchomienie. A to wszystko są czynniki ryzyka - ostrzega kardiolog. Jak więc uniknąć problemów krążeniowych?
Kluczowe fakty:
  • Długie podróże samolotem mogą być ryzykowne dla zdrowia.
  • Jest kilka zasad, które pomogą nam zadbać o dobre krążenie krwi podczas lotu.
  • Jakie są przeciwwskazania do latania i czy stosowanie heparyny to rozwiązanie dla wszystkich?
  • Więcej artykułów o podobnej tematyce znajdziesz w zakładce ZDROWIE w serwisie  tvn24.pl i w "Wywiadzie Medycznym" Joanny Kryńskiej w TVN24+.

Swędzenie nóg po długim locie, obrzęk kostek, tzw. wrażenie balonowatych nóg - to pierwsze sygnały, że krew nie krąży w nogach tak swobodnie, jak powinna. Czym to grozi?

Zastój żylny jest jednym czynników, które odgrywają rolę w zakrzepicy żylnej i zostały ujęte w tzw. triadzie Virchowa. Niebezpieczne są też urazy, bądź przebyta niedawno operacja, długie unieruchomienie, czyli zastój i zwiększona krzepliwość krwi, do której mogą przyczynić się choroby genetyczne lub inne schorzenia czy leki. - Im więcej tych czynników naraz, tym większe ryzyko zakrzepicy, ale czasem wystarczy jeden czynnik - tłumaczy prof. Łukasz Małek, kardiolog sportowy w rozmowie z tvn24.pl.   - W samolocie na pewno mamy zastój żylny. Siedzimy głównie w jednej pozycji, mięśnie kończyn dolnych nie pracują, nie tłoczą krwi w górę, do serca, tylko odbywa się to na zasadzie ujemnego ciśnienia - mówi kardiolog.

Komu grozi zakrzepica?

Zakrzepica to nie tylko opuchnięcie nóg. Choroba polega na powstawaniu skrzepów krwi (zakrzepów) w naczyniach żylnych, najczęściej w żyłach głębokich kończyn dolnych. Gdy powstały skrzep oderwie się i popłynie z krwią do płuc, blokuje krążenie w tym kluczowym narządzie. Skutkiem jest zatorowość płucna - stan, który bez szybkiej interwencji bezpośrednio zagraża życiu. Duszność, gwałtowny spadek ciśnienia, nagła utrata przytomności - takich objawów nie wolno ignorować.

- Im człowiek jest starszy, bardziej kruchy, czy otyły lub leczy się na nowotwór, ma niewydolność serca czy żylaki, tym większe jest ryzyko zakrzepicy żylnej - mówi prof. Małek. Od podniebnej podróży powinny więc powstrzymać się osoby świeżo po zawale, udarze, epizodzie zatoru płucnego czy aktualnej niewydolności serca. - Osoby w ostrej fazie chorób płuc, sercowo-naczyniowych, neurologicznych, schorzeń układu pokarmowego czy ginekologicznych powinny odłożyć podróż do momentu całkowitej stabilizacji - rekomenduje ekspert.

Przykładowo - serce po zawale goi się około dwóch miesięcy, więc najlepiej przesunąć planowane loty na termin późniejszy, np. za 10 tygodni. - Jeśli jednak pacjent jest w stanie stabilnym i pod kontrolą, może odbyć podróż na krótkim dystansie, jeżeli oczywiście musi - zaznacza kardiolog.

Aspiryna, heparyna - co naprawdę pomaga?

Wiele osób przed lotem sięga po aspirynę, wierząc, że lek uchroni ich przed kłopotami z krążeniem. Prof. Małek zaznacza jednak, że nie ma jednoznacznych dowodów, by aspiryna skutecznie chroniła przed zakrzepicą podczas lotu. Bywa czasem zalecana, lecz niewłaściwe przyjmowanie może skończyć się m.in. krwawieniem z przewodu pokarmowego.

Zupełnie inaczej działa heparyna. Mimo że jest na receptę, po ten środek pasażerowie sięgają często bez konsultacji ze specjalistą - zdobywają ją na przykład od znajomych lekarzy lub została w ich apteczce po przebytym wcześniej leczeniu. Tymczasem, jak tłumaczy prof. Małek, zastrzyki z heparyny zalecane są tylko u osób, które mają bardzo duże ryzyko powikłań zakrzepowo-zatorowych, czyli przebyły kiedyś zakrzepicę, zatorowość płucną, mają aktywną chorobę nowotworową czy mają zwiększone ryzyko zakrzepicy z innego powodu. I takie wskazanie dotyczy tylko dłuższych lotów międzykontynentalnych, trwających minimum 9 godzin.

- W większości krótszych lotów, nawet u osób wysokiego ryzyka wystarczy stosowanie pończoch uciskowych, odpowiednie nawadnianie się, unikanie alkoholu, raz na godzinę przejście się po samolocie i pogimnastykowanie trochę nóg, żeby popracowały mięśnie kończyn dolnych w celu pobudzenia krążenia krwi. Warto też, w miarę możliwości, trzymać nogi trochę wyżej - radzi ekspert.

Nieumiejętne stosowanie heparyny jest ryzykowne: ten lek, oddziałując na proces krzepnięcia, zmniejsza krzepnięcie krwi i wydłuża jego czas. - Jeśli mamy w naszym organizmie jakieś miejsce słabsze czy podkrwawiające, na przykład w przewodzie pokarmowym, w pęcherzu moczowym, jakąś zmianę w płucach, oskrzelach, a nie zawsze o tym wiemy, wtedy przyjęcie leku zwiększy ryzyko, że to krwawienie stanie się większe i może być groźne dla człowieka. Samo nieumiejętne podanie heparyny może też spowodować krwiak w miejscu wkłucia. Ryzyko więc jest spore, można sobie zrobić krzywdę, a niekoniecznie odnieść korzyść z przyjęcia leku bez konsultacji z lekarzem - mówi prof. Małek

Jakie leki zabrać więc na pokład? Tylko te niezbędne, przyjmowane na stałe - podsumowuje kardiolog.

Gdy dojdzie do zakrzepicy - co dalej?

Jeśli pasażer źle się poczuje, zajmie się nim przeszkolony w takich sytuacjach personel pokładowy. Zdarza się, że wśród pasażerów jest lekarz, który udzieli pomocy. W sytuacji dramatycznej, na przykład zatorowości płucnej i zatrzymania krążenia, podejmuje się akcję reanimacyjną. Czasem konieczne może okazać się przymusowe lądowanie.

Warto pamiętać, że podróż samolotem jest bezpieczna dla większości pasażerów. W przypadku wątpliwości dotyczących zażywanych leków czy stanu zdrowia, przed lotem najlepiej skonsultować się z lekarzem.

Woda zamiast drinków

Poza niewłaściwie stosowanymi lekami, problemowy jest również alkohol. Sięgając po drinki, wiele osób oswaja lęk przed lataniem. Inni w ten sposób umilają sobie rejs. Jednak z co najmniej kilku powodów napoje procentowe nie są dobrym wyborem w czasie takiej podróży. - Gdy pijemy alkohol na pokładzie samolotu, wydłuża się czas trwania hipoksemii, czyli stanu niskiego poziomu tlenu we krwi. Może to mieć negatywne skutki dla układu krążenia oraz układu oddechowego - tłumaczy prof. Małek. Alkohol działa też moczopędnie, przez co szybciej się odwadniamy.

Samoloty pasażerskie zwykle latają na wysokości od 10 do 12 kilometrów nad poziomem morza. Na tej wysokości powietrze jest bardzo rozrzedzone, dlatego w kabinie utrzymuje się sztuczne ciśnienie odpowiadające mniej więcej 2400 metrom. Jak wyjaśnia kardiolog, dzięki temu można oddychać swobodnie, mimo że ze względu na niższe ciśnienie powietrza ilość dostępnego tlenu jest mniejsza i przez to niższy jest poziom natlenienia krwi. To wszystko sprawia, że w samolocie upijamy się szybciej. Alkohol jest szybciej wchłaniany do krwiobiegu, a to w połączeniu ze snem może stanowić poważne zagrożenie, szczególnie dla osób z chorobami serca i płuc. Drzemka po wypiciu drinka pogłębia spadek nasycenia krwi tlenem, więc lepiej się od niej powstrzymać.

Ponieważ powietrze w samolocie jest suche, bardzo ważne jest nawodnienie. Najlepiej pić wodę, która korzystnie wpływa na układ krążenia i jak tłumaczy prof. Małek "przeciwdziała lepkości krwi". Według ekspertów wystarczy 250 ml wody na godzinę. Nie zaleca się picia herbaty lub kawy, które mogą działać odwadniająco.

Czytaj także: