Pokaźne osuwisko, mały autobus w dziurze i samochód wiszący nad wyrwą - taki widok w czwartkowe przedpołudnie zastały służby przy jednym z wrocławskich nabrzeży. Trwa wyjaśnianie przyczyn. Wiadomo , że nabrzeże powstało w 1912 roku i prawdopodobnie nigdy nie było remontowane.
Niemal 100 metrów nabrzeża nad Odrą zapadło się w czwartek nad ranem. Wciąż nie wiadomo co było przyczyną osunięcia się żelbetowej konstrukcji. Sprawę bada między innymi Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego.
Nie wiadomo też do kogo należy działka. Początkowo informowano o tym, że posesja to własność Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej we Wrocławiu. Jednak teraz nie jest to oczywiste. - Na bieżąco nie dokonywaliśmy kontroli tego terenu, bo nie został nam on przypisany. Nie ma wyznaczonej linii brzegu - mówi Paweł Banasik z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej we Wrocławiu. I tłumaczy: to oznacza, że na miejscu nie pojawił się geodeta i nie wyrysował działki, która została podporządkowana RZGW.
Zadziałało kilka czynników
Nabrzeże powstało w 1912 roku. I najpewniej od tego czasu nie było remontowane. To mógł być jeden z czynników, który doprowadził do katastrofy. - Mamy sytuację taką, że nałożyło się tu kilka spraw. Był na pewno czynnik ludzki i pogodowy, ale woda to przecież żywioł. Nie jesteśmy w stanie do końca powiedzieć jak pracowała przez te ponad 100 lat. Czy ktokolwiek sprawdził podłoże pod tą drogą? Podejrzewam, że nie i to może być sedno tego, co się zdarzyło - uważa inż. Piotr Zwoździak, inspektor nadzoru w branży konstrukcyjno-budowlanej, hydrotechnicznej i drogowej.
Jego zdaniem w ciągu dekad dochodziło do podmywania konstrukcji, która wisiała w powietrzu, a gdy barki, przy wysokim poziomie wody, pociągnęły nabrzeże doszło do katastrofy. To, zdaniem eksperta, może nie być koniec.
- Cały odcinek może się sypnąć dalej. Tutaj powinna przyjść grupa ludzi i to sprawdzić. Ale specjaliści albo mają jeszcze długi weekend albo się pochowali albo myślą co z tym zrobić - mówi Zwoździak. I podkreśla, że to co się wydarzyło może być przydatną nauczką na przyszłość.
Do zdarzenia doszło przy ul. Michalczyka we Wrocławiu:
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław | M. Siemaszko