Patrol wrocławskiej drogówki zatrzymał do kontroli samochód dostawczy, który należy do jednego z lokalnych zakładów pogrzebowych. Jak się okazało dwaj pracownicy, spieszyli właśnie na ceremonię pochówku, przewozili urnę z prochami. Problem w tym, że żaden z nich nie posiadał prawa jazdy.
Pod koniec lutego policjanci przeprowadzali wyrywkowe, rutynowe kontrole na ulicy Hallera we Wrocławiu. Jednym z zatrzymanych wówczas samochodów był biały mercedes należący do zakładu pogrzebowego, jadący właśnie na pobliski cmentarz.
Wieźli urnę na pogrzeb. Jechali bez uprawnień, 27-latek odpowie przed sądem
- Autem podróżowali dwaj mężczyźni spieszący się na pogrzeb. Niestety "zapomnieli", że żaden z nich nie miał uprawnień do kierowania. Nie miało to dla nich większego znaczenia, gdyż na cmentarzu czekali już żałobnicy, a oni wieźli ze sobą urnę z prochami zmarłego - mówi Rafał Jarząb z biura prasowego wrocławskiej policji.
Ich tłumaczenia nie zrobiły na policjantach wrażenia. Aby prochy zmarłego dotarły na pogrzeb trzeba było dzwonić po kolegę z pracy z uprawnieniami do kierowania.
27-latek, który kierował autem będzie musiał tłumaczyć się przed sądem. Policja skierowała wniosek o jego ukaranie. Grozi mu grzywna, a także kilkuletni zakaz prowadzenia pojazdów.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Policja Wrocław