Wrocław nie od wczoraj mierzy się ze szczurzym problemem. Szczególnie w kamienicznych dzielnicach miasta - choć nie tylko - gryzonie żerują na śmietnikach, a ich piski wieczorami rozlegają się na podwórkach. Jak się okazuje, zwierzęta te zapuszczają się coraz dalej. Dziennikarz "Super Expressu" wrzucił do sieci zdjęcie przedstawiające martwego szczura, który pojawił się w ubikacji jednej z mieszkanek.
We Wrocławiu istnieje obiegowa opinia - powtarzana również przez szczurołapa, z którym rozmawialiśmy - że na jednego mieszkańca przypada kilka szczurów. Według różnych statystyk stolicę Dolnego Śląska zamieszkuje obecnie od niespełna 700 tysięcy osób, do nawet miliona, uwzględniając falę uchodźców z Ukrainy. Jakby nie liczyć, jeśli teoria jest prawdziwa w kanałach, na śmietnikach, w piwnicach i innych zakątkach miasta może żyć kilka milionów szczurów.
Gryzonie upodobały sobie szczególnie podwórka Ołbina, czy Nadodrza, gdzie śmietniki często stoją z otwartymi klapami. Chociaż prawdziwe używanie mają w samym centrum miasta, w miejscach, gdzie odpadów pozbywają się lokale gastronomiczne.
Czytaj też: Szczury zmorą Wrocławia. "To wina mieszkańców"
Szczur w ubikacji
Jak się okazuje, szczury urzędują już nie tylko w śmieciach i kanałach. Wrocławski dziennikarz "Super Expressu" Marcin Torz zamieścił na Twitterze zdjęcie przedstawiające martwego szczura w toalecie jednej z mieszkanek.
"W mieście jest tyle szczurów, że gryzonie wchodzą już do mieszkań przez ubikacje. Ten na zdjęciu, na szczęście dla przerażonej lokatorki, utopił się w kanalizacji. Ale niektóre szczury się nie topią. Ohyda. Mieszkańcy są przestraszeni. Czy w tym mieście musi tak być?" - pyta dziennikarz w mediach społecznościowych.
Właściciel firmy deratyzacyjnej: tendencja jest wzrostowa
Zadajemy więc to samo pytanie ludziom, którzy w różny sposób - bezpośrednio, ale też na poziomie urzędowym - starają się walczyć z plagą szczurów.
Mateusz Krzyżowski jest właścicielem firmy, która kompleksowo zajmuje się deratyzacją. Jak sam przyznaje, ma tyle zamówień, że cały czas jest w biegu.
- Tendencja jest niestety wzrostowa. Uważam, że jest dwu- albo trzykrotność tego, co było w poprzednich latach. Te deratyzacje, które są nam zlecane we Wrocławiu, są na potrzeby chwili, a nie dostosowane do tego, żeby te szczury całkiem były zlikwidowane. Jak mamy deratyzację wiosenną, letnią, zimową, to w tym okresie jest podniesiony alarm, ale szczury są przez cały rok - podkreśla Krzyżowski.
Ekspert dodaje, że deratyzacje powinny być częstsze. Szczury przenoszą niebezpieczne choroby, są bardzo inteligentne, trzymają się w stadach. Jak mówi, spotykał osobniki wielkości kota.
Miasto zdecydowało: we Wrocławiu będzie więcej deratyzacji
Z rosnącym problemem musiała się w końcu zmierzyć rada miejska. Na czwartkowych obradach zadecydowano, aby deratyzacje w bardzo szeroko pojętym centrum miasta (Stare Miasto, Przedmieście Oławskie, Przedmieście Świdnickie, Huby, Tarnogaj, Ołbin, Nadodrze) były przeprowadzane częściej niż do tej pory, bo nie pięć, a 10 miesięcy w roku - od maja do września i od listopada do marca.
Czytaj też: Szczury pasą się w centrum Wrocławia
- Uchwalono nowy regulamin deratyzacyjny. (...) Co ważne obejmuje on wszystkich właścicieli, zarządców terenów, mówimy tutaj o budynkach, ale również w przypadku miasta o zasobie komunalnym, o terenach zielonych w przypadku Zarządu Zieleni Miejskiej oraz Fosy Miejskiej, a także o kanalizacji - wymienia Marcin Obłoza z Urzędu Miasta we Wrocławiu.
Śmieci do kubłów i zamykanie klapy
- Dużo leży również w rękach mieszkańców. Należy pamiętać i przestrzegać tego, że jeśli wyrzucamy jedzenie, to tylko w miejscach do tego wyznaczonych - dodaje Obłoza.
Z podobnym apelem wychodzi Mateusz Krzyżowski. - Drodzy mieszkańcy Wrocławia, nie dokarmiajmy ptaków, zwróćmy uwagę, że szczury mają z tego niezłą pożywkę. Jeśli wynosimy śmieci, to wyrzucajmy je do kontenera, zamykając klapę, a nie kładąc worek obok kontenera. Szczury świetnie dają sobie z nim radę i jedzą te odpadki. My to nazywamy w firmie "stołówkami świata" - mówi Krzyżowski. I dodaje: - Ważny jest też monitoring i zabezpieczanie miejsc, w których bywały szczury.
Źródło: tvn24.pl