Zarząd Województwa Dolnośląskiego poinformował o podjęciu uchwały o odwołaniu Haliny Ołdakowskiej ze stanowiska dyrektora Opery Wrocławskiej. Jako powód podano naruszenia przepisów prawa w zakresie dyscypliny finansów publicznych.
Uchwałę o odwołaniu dyrektor Opery Wrocławskiej poprzedziły negatywne wyniki kontroli przeprowadzonej w operze przez Najwyższą Izbę Kontroli, Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego oraz wyroki Regionalnej Komisji Orzekającej działającej przy Regionalnej Izbie Obrachunkowej, wydane po zawiadomieniu złożonym przez Rzecznika Finansów Publicznych - poinformował zarząd w komunikacie.
Decyzja pozytywnie zaopiniowana
- Decyzja Zarządu Województwa Dolnośląskiego została poprzedzona podjętą 28 lutego uchwałą o zamiarze odwołania Haliny Ołdakowskiej z zajmowanego stanowiska. Uchwała zamiarowa została skierowana do opinii związków zawodowych, stowarzyszeń zawodowych i twórczych działających w operze oraz do współorganizatora Opery Wrocławskiej - Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego - informuje Krzysztof Maj, członek Zarządu Województwa Dolnośląskiego, odpowiedzialny za kulturę w regionie
- Zgodnie z procedurą, czas na wydanie opinii wynosił 30 dni. Wszystkie stanowiska zostały przekazane do Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego przed terminem i pozytywnie opiniują uchwałę Zarządu Województwa Dolnośląskiego - mówi Maj.
Ryzykowne decyzje
Halina Ołdakowska objęła funkcję dyrektora Opery Wrocławskiej we wrześniu 2020 roku, zastępując na stanowisku Marcina Nałęcz-Niesiołowskiego. W jego przypadku kontrola NIK również wykazała nieprawidłowości - kontrolerzy stwierdzili, że tylko w 2017 roku zarobił ponad pół miliona złotych, a za same dodatki do pensji za dyrygowanie można było zatrudnić czterech innych dyrygentów. Wówczas zarząd województwa podjął podobną uchwałę, co w przypadku Ołdakowskiej. Z tą różnicą, że minister się nie zgodził, a wojewoda wstrzymał odwołanie Nałęcz-Niesiołowskiego. Zanim ostatecznie się to dokonało, minęło dobre pół roku.
Ołdakowska miała uporządkować sprawy po poprzedniku. Uznała, że może to zrobić wyłącznie z zawodnikami światowego formatu. Dlatego zatrudniła śpiewaka operowego, solistę o międzynarodowej sławie Mariusza Kwietnia oraz znakomitego dyrygenta Bassema Aikikiego, których uczyniła dyrektorami opery. Bez konkursu. Zastosowano tryb zamówienia z wolnej ręki. Nowa dyrektorka zaryzykowała. A później NIK w swojej kontroli wskazywała właśnie te umowy jako jedne z jej głównych przewin.
Bassem Aikiki odszedł po dwóch latach, jeszcze w ubiegłym roku. Mariusz Kwiecień złożył rezygnację na początku marca 2023 roku. "Nagonka medialna powielająca nieprawdziwe informacje, kontrola ZUS oraz zlecone przez Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego w dniu 2 marca br. 'sprawdzenie kulisów' jednego z wielu wydarzeń komercyjnych organizowanych w Operze Wrocławskiej, destabilizuje pracę jednej z najważniejszych instytucji kultury Wrocławia. W konsekwencji tej sytuacji rezygnację z zajmowanego stanowiska złożył dyr. Artystyczny Opery Wrocławskiej Maestro Mariusz Kwiecień - światowej sławy baryton, którego z takim trudem pozyskaliśmy do współpracy" - napisali w oświadczeniu przedstawiciele Opery Wrocławskiej.
"Majteczki w kropeczki" na scenie
Wszystkie te zdarzenia zbiegły się w czasie ze słynną już imprezą urodzinową Bartosza Rybaka, współpracownika ministra edukacji Przemysława Czarnka. Nieoficjalnie mówi się, że to właśnie ona miała przelać czarę goryczy i zaważyć o przyszłości Ołdakowskiej.
Pod koniec lutego "Fakt" poinformował, że Rybak obchodził huczne urodziny w Operze Wrocławskiej. W imprezie miał wziąć udział minister Czarnek z żoną, a także m.in. kardynał Gerhard Müller, były prefekt Kongregacji Nauki Wiary, zastępca Komendanta Głównego Państwowej Straży Pożarnej, rektorzy wyższych uczelni, w tym m.in. rektor Politechniki Wrocławskiej i Akademii Muzycznej, lokalni politycy PiS, jak na przykład wicemarszałek Marcin Krzyżanowski czy lider zespołu Bayer Full Sławomir Świerzyński.
Urodziny w operze zaczęły się od spektaklu "Cyganeria" Giacomo Pucciniego, na który goście dostali bezpłatne wejściówki. Po przedstawieniu uczestnicy urodzin początkowo świętowali w foyer opery, ale ostatecznie imprezę urodzinową przeniesiono na scenę główną.
- Było "Sto lat", kolejka z prezentami dla Bartosza, a pan Sławomir z Bayer Full zaśpiewał "Majteczki w kropeczki" na scenie opery. Ci z nas, którzy to słyszeli i widzieli, byli zdruzgotani - pisze "Fakt", cytując jednego z pracowników opery.
Czarnek: co za bzdury
Do sprawy odniosiła się rzeczniczka MEiN Adrianna Całus-Polak. - W związku z kolejnymi pytaniami dotyczącymi wizyty Ministra Przemysława Czarnka w Operze we Wrocławiu raz jeszcze uprzejmie informuję, że pan minister po godzinie 17.00 przebywał we Wrocławiu prywatnie, a Ministerstwo Edukacji i Nauki nie poniosło żadnych kosztów związanych z tym pobytem. Informuję również, że koszty noclegu Pan Minister pokrył z prywatnych środków - zapewniła.
Wcześniej do publikacji odniósł się na Twitterze minister edukacji Przemysław Czarnek. "Co za bzdury. Szanowni Państwo, informuję: we Wrocławiu byłem 17, a nie 24 lutego. Byłem w Politechnice Wrocławskiej i Dolnośląskim Centrum Onkologii Pulmonologii i Hematologii, wieczorem między innymi z rektorami byłem na operze 'Cyganeria'. Nie było żadnego występu Bayer Full i nie słyszałem tam ich piosenki, choć, jak wielu, lubię też taką muzykę" - napisał Czarnek.
Wynajem po okazyjnych stawkach
W związku z medialnymi doniesieniami radni województwa dolnośląskiego rozpoczęli kontrolę w Operze Wrocławskiej. Jak przekazał przewodniczący klubu Koalicji Obywatelskiej w sejmiku dolnośląskim Marek Łapiński, za wynajęcie foyer opery zapłacono 1850 złotych, czyli wielokrotnie mniej, niż wynoszą stawki w innych tego typu miejscach w Polsce.
W rozmowie z TVN24 Łapiński przyznał, że po zagłębieniu się w sprawę jest ona bardziej skomplikowana, niż pozornie mogło się wcześniej wydawać. Według radnego sejmiku Opera Wrocławska stała się "areną konfliktu politycznego pomiędzy Bezpartyjnymi a PiS-em".
- W grudniu była przygotowana uchwała zarządu województwa o odwołaniu pani Ołdakowskiej z funkcji dyrektora. Ta uchwała nie miała poparcia PiS-u. Zarząd województwa nie chciał tego robić wbrew PiS-owi. A pani Ołdakowska walczyła. Dlatego, według naszych wniosków z rozmowy z nią, postanowiła razem z pełnomocnikiem ministra Czarnka przygotować imprezę, na której przy okazji przedstawienia w operze, poważni ludzie z PiS-u, ministrowie, działacze, posłowie, wicemarszałek, a także inne osoby związane z tym środowiskiem, w jakiś sposób udzielą jej wsparcia - twierdził Łapiński.
Źródło: tvn24.pl