Dwie osoby - jak widać na nagraniu z monitoringu, które opublikowało wrocławskie zoo - przyszły odpalić fajerwerki tuż obok ogrodzenia ogrodu. "Nie wiemy, co trzeba mieć w głowie, żeby ignorować wszystkie nasze apele i świadomie narażać zwierzęta na tak ogromny stres" - komentują przedstawiciele zoo.
Wrocławskie zoo opublikowało wpis informujący o sytuacji, do jakiej doszło w Sylwestra. "Serio!? Jedyne, co się ciśnie na usta, to: %!@#!&*$. (...) Co roku apelujemy, edukujemy, piszemy, nagrywamy, prosimy: NIE STRZELAJ! Mimo wszystko, tak jak widać na załączonym filmie z naszych kamer, w sylwestrową noc znalazły się osoby, które wpadły na 'genialny' pomysł, żeby przyjść pod samo ogrodzenie naszego ZOO i odpalić petardy" - czytamy we wpisie.
Czytaj też: Lawina pożarów przez fajerwerki. Strażak o "efekcie domina", który może kosztować życieCZ
"Lęk, panika, a czasem nawet zagrożenie życia"
Ogród zwrócił uwagę na odległość ogrodzenia od wybiegów. " Nie wiemy, co trzeba mieć w głowie, żeby ignorować wszystkie nasze apele i świadomie narażać zwierzęta na tak ogromny stres. Dla Was to chwilowy huk i błysk, a dla nich – lęk, panika, a czasem nawet zagrożenie życia. Serio, czy to tak trudno zrozumieć?" - napisano.
Przedstawiciele ogrodu zaapelowali o rozsądek i nienarażenie zwierząt na niepotrzebny stres. "Jeśli już musicie strzelać wybierzcie fajerwerki bezhukowe" - apelują pracownicy ogrodu.
We wpisie czytamy, że szczęśliwie żaden z mieszkańców ogrodu nie ucierpiał. "Każda taka sytuacja to ogromne ryzyko i niepotrzebne emocje zarówno dla zwierząt jak i ich opiekunów" - podkreślono.
Fajerwerki wybuchły obok danieli i alpak, które płoszy najmniejszy szelest
Weronika Łysek, rzeczniczka zoo we Wrocławiu, nie mogła znaleźć słów, by opisać zachowanie osób, które odpaliły fajerwerki przy ogrodzie, mimo corocznych apeli. - Zwierzęta przeżywają noc sylwestrową jako najgorszą w roku - powiedziała w rozmowie z nami. - Mogą się spłoszyć, mogą się rozbić o ogrodzenia, w ostateczności może im nawet stanąć serce. I to dotyczy nie tylko zwierząt w zoo, ale też tych dzikich bo ptaki po tej nocy są znajdowane martwe. Mamy też wiele przypadków, kiedy zagubione psy lub koty nie mogą znaleźć swoich właścicieli, więc schroniska mają więcej pracy.
Pracownicy zoo widzą, jak zwierzęta reagują na najmniejszy huk czy strzał. – To nie dotyczy tylko sylwestrowych zabaw, ale też głośniejszych koncertów - podkreśliła Łysek. - Słonie są w stanie wyczuć drgania z kilku kilometrów, hałasy płoszą nasze ptaki, ssaki kopytne są w stanie rozbić się o ogrodzenie. Na szczęście podczas tej nocy do takich sytuacji nie doszło, ale zawsze z trwogą sprawdzamy 1 stycznia stan liczbowy naszych zwierząt, mając nadzieję, że nic się nie zmieniło. Nasze słonice są już bardzo wiekowe i dla nich takie wystrzały przypominają im traumę pocyrkową, którą przeszły. Mamy małe tygrysy które przeżyły swojego pierwszego sylwestra, ale na pewno to była dla nich trauma. Tuż przy tym płocie gdzie wystrzeliwano te fajerwerki, mieszkają daniele i alpaki, które płoszą się choćby na najmniejszy szelest. Są w stanie zerwać się do ucieczki dlatego, że taki huk oznacza dla nich zagrożenie życia.
- Fajerwerki są w stanie spowodować śmierć zwierząt - alarmuje rzeczniczka wrocławskiego zoo.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Wrocławskie ZOO