Jacek M., były duchowny, został oskarżony o publiczne nawoływanie do nienawiści. Zdaniem śledczych podczas VII Marszu Patriotów zagrzewał do walki z osobami narodowości żydowskiej i ukraińskiej.
- Jacek M. oskarżony jest o to, że 11 listopada 2016 roku podczas manifestacji wygłosił przemówienie, w którym - pod pozorem krzewienia postaw patriotycznych - publicznie nawoływał do nienawiści na tle różnic wyznaniowych i narodowościowych wobec osób o narodowości żydowskiej i ukraińskiej - informuje Małgorzata Klaus z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
"Lewactwo, żydostwo i komunizm wciąż się panoszą"
Były kapłan podczas zgromadzenia przemawiał słowami, które zdaniem śledczych miały wzbudzić w uczestnikach manifestacji silnej niechęci, złości, wrogości i braku akceptacji wobec osób o narodowości żydowskiej i ukraińskiej.
- Imputował im wrogość wobec osób narodowości polskiej i zagrzewał do walki z nimi - przekazuje Klaus.
"Musimy być silni duchem, ciałem, mentalnością i wiedzą, bo tylko tak będziemy w stanie wygrać z lewactwem, żydostwem i z komunizmem, który wciąż panoszy się po naszej ojczyźnie. Tylko tak wygramy walkę dobra ze złem!" - między innymi to krzyczał M. podczas manifestacji. A później zagrzewał jej uczestników hasłami: "Polska dla Polaków. Polacy dla Polski".
Wiadomo, że były duchowny do winy się nie przyznaje. Grozi mu nawet do dwóch lat więzienia.
Wystąpił ze zgromadzenia
28-letni Jacek M. jako ksiądz znany stał się z sympatii do Obozu Narodowo-Radykalnego oraz kontrowersyjnych wypowiedzi chwalących narodowo-katolicki radykalizm. Od przełożonych dostał całkowity zakaz wystąpień publicznych, a następnie, we wrześniu 2016 roku, wystąpił ze Zgromadzenia Księży Misjonarzy.
Słowa padły podczas manifestacji na wrocławskim Rynku:
Autor: tam/gp/jb / Źródło: TVN24 Wrocław, wroclaw.wyborcza.pl
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24