Na drodze mokro i ślisko, ale z fatalnych warunków nic nie robił sobie kierowca saaba, który we Wrocławiu gnał na złamanie karku. Wpadł w poślizg, przeleciał na sąsiedni pas, gdzie staranował dwa inne auta. 47-latek nie miał szans na przeżycie.
W poniedziałek we Wrocławiu niemal cały dzień padało. Warunki jezdne były koszmarne. Większość kierowców dostosowało do nich swoją prędkość. Niestety nie wszyscy.
Po południu na alei Jana III Sobieskiego kierowca saaba uderzył w bmw i volkswagena. Na miejsce wezwano służby, przyjechała karetka. Zanim jednak można było udzielić 47-latkowi pomocy, swoją robotę musieli zrobić strażacy. Kierowca był zakleszczony, trzeba było ciąć dach, aby go uwolnić.
- Mimo godzinnej akcji reanimacyjnej przeprowadzonej przez ratowników, kierowca saaba zmarł na miejscu. Kierowcy pozostałych dwóch samochodów zostali opatrzeni na miejscu. Nie odnieśli większych obrażeń - mówił Krzysztof Zaporowski z biura prasowego wrocławskiej policji.
Gnał jak szalony
Ze wstępnych ustaleń wynika, że saab jechał w stronę Oleśnicy z bardzo dużą prędkością. Na łuku wpadł w poślizg, kierowca nie zdołał już go wyprowadzić z poślizgu. Następnie przeleciał na pas zieleni, a potem na sąsiedni pas, gdzie staranował dwa inne samochody.
Dokładne przyczyny wypadku bada policja.
Na Psim Polu przez kilka godzin tworzyły się ogromne korki. Dopiero wieczorem ruch się upłynnił.
Do zdarzenia doszło na al. Sobieskiego:
Autor: ib/i / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław