Kierowca wsiada do auta. Obok kręci się pies. Nie wiadomo czy mężczyzna go widzi. Rusza i najeżdża na czworonoga. Tłumaczył, że go nie widział. Pies zginął na miejscu. Śledczy początkowo odmówili wszczęcia śledztwa. Teraz jednak z tej decyzji się wycofali.
Był 17 września. Na terenie hurtowni w Jeżowie Sudeckim kierowca samochodu robił zakupy. Na filmie opublikowanym przez Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt widać jak dwóch mężczyzn pakuje coś do auta. Po chwili w zasięgu kamery pojawia się sporych rozmiarów brązowy pies. Macha ogonem, ale nie podchodzi do mężczyzn. Ci zamykają drzwi auta. Jeden z nich odchodzi w stronę zabudowań, drugi wsiada za kierownicę. W tym czasie pies stoi przed maską samochodu, mężczyzna odpala silnik. Kierowca rusza do przodu. Wjeżdża wprost na psa. Nie zatrzymuje się i odjeżdża.
I właśnie o tę chwilę pretensje mają i właścicielka psa, i przedstawiciele Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt. Zdaniem tych drugich nie ma możliwości, by kierowca psa nie zauważył. A jeśli tak faktycznie było, to niemożliwe, ich zdaniem, jest by nie poczuł, że na zwierzę najechał.
"Kierowca mógł go zauważyć"
- Pies był widoczny, kierowca mógł go zauważyć. Zwierzę kręciło się obok samochodu. Każdy kto najedzie na coś większego patrzy przez co przejechał, a on pojechał dalej - denerwuje się Konrad Kuźmiński z Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt.
Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa trafiło do Prokuratury Rejonowej w Jeleniej Górze. - Ta odmówiła wszczęcia dochodzenia w tej sprawie nie przeprowadzając żadnego postępowania dowodowego. Złożyliśmy do sądu zażalenie na tę decyzję prokuratury, by sprawdzić czy ta decyzja była zasadna - informował w środowy poranek Kuźmiński. I mówił, że Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt chce, by prokuratura sprawdziła, czy kierowca działał umyślnie, czy też nie.
DIOZ chciałby, by śledczy sprawdzili, czy mężczyzna podczas jazdy nie rozmawiał przez telefon albo czy nie wysyłał smsa. - Jesteśmy troszkę zdziwieni decyzją prokuratury - przyznawał przedstawiciel DIOZ.
Prokuratura odmówiła wszczęcia dochodzenia, ale ...
Jak powiedziała nam rzecznik Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze podstawą odmowy wszczęcia dochodzenia był brak ustawowych znamion czynu zabronionego. - Kierowca pojazdu został rozpytany. Twierdził, że psa nie widział. Przyznał, że w życiu nie przyszłoby mu do głowy celowe przejechanie zwierzęcia, a momentu potrącenia nie poczuł - przekazała Violetta Niziołek. I dodała: błędu w tym postępowaniu nie dostrzegam.
... zmieniła zdanie
W środę szef jeleniogórskiej Prokuratury Rejonowej poinformował, że decyzja o odmowie wszczęcia dochodzenia została zweryfikowana. - Wydałem polecenie aby postępowanie w tej sprawie podjąć i wszcząć dochodzenie - mówi prokurator Adam Kurzydło.
Skąd taka decyzja? Prokurator przyznaje, że zapoznał się z nagraniem dołączonym do zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa i w jego ocenie sprawa wymaga "weryfikacji procesowej". - Konieczne będzie przesłuchanie bezpośrednich świadków tego zdarzenia, właścicielki zwierzęcia. Ewentualnie uzyskanie stosownych opinii. Po tym wszystkim prokurator oceni materiał i wyda stosowną decyzję - wyjaśnia Kurzydło.
Prokurator pytany o to, czy wcześniejsza decyzja była błędna. Mówi jedynie: w mojej ocenie decyzja, która zapadła była przedwczesna. Podkreśla też, że nie chce wyprzedzać faktów, ale z nagrania wynika coś, co nie wynikało z akt. - Lekarz weterynarii stwierdził, że nie jest w stanie ustalić, czy pies został potrącony, czy przejechany. Z materiału wynika, że został przejechany. Nie mam co do tego wątpliwości - przyznał szef Prokuratury Rejonowej w Jeleniej Górze.
Do przejechania zwierzęcia doszło w Jeżowie Sudeckim:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt