Fala hejtu spłynęła na szpital w Oleśnicy i pracującą w nim ginekolożkę Gizelę Jagielską. Groźby przybrały na sile tuż po tym, jak w ubiegłym tygodniu do placówki wtargnął europoseł i kandydat na prezydenta Grzegorz Braun. Komenda Powiatowa Policji w Oleśnicy poinformowała, że w sprawie gróźb zatrzymano cztery osoby. Wśród zatrzymanych ma być ksiądz.
- Gizela Jagielska, ginekolożka ze szpitala w Oleśnicy, mierzy się z falą hejtu.
- W związku z tą sprawą policja zatrzymała cztery osoby. Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu przekazała, że trzy osoby zatrzymano w charakterze podejrzanych.
- Zarówno o szpitalu w Oleśnicy, jak i o ginekolożce zrobiło się głośno po publikacji na temat historii pacjentki z Łodzi, u której zdiagnozowano wadę płodu. Jej ciążę przerwano w 36. tygodniu w szpitalu w Oleśnicy.
- Kilka dni temu do lecznicy wtargnął europoseł i kandydat w wyborach prezydenckich Grzegorz Braun. Polityk uniemożliwił lekarce pracę i blokował jej wyjście z sekretariatu.
- Prokuratura Rejonowa w Oleśnicy prowadzi śledztwo w sprawie pozbawienia wolności i pomówienie lekarki. Badanych jest kilka wątków.
Policjanci zatrzymali cztery osoby w związku z groźbami karalnymi i znieważeniem ginekolożki Gizeli Jagielskiej - potwierdziła w środę Komenda Powiatowa Policji w Oleśnicy. Lekarka pracuje w szpitalu w Oleśnicy, do którego kilka dni temu wtargnął europoseł i kandydat w wyborach prezydenckich Grzegorz Braun. Polityk pojawił się w lecznicy z kilkoma osobami i wykrzykiwał, że chce dokonać "obywatelskiego zatrzymania lekarki". Powodem jego wizyty miał być fakt, że lekarka wykonuje w tej placówce zabiegi legalnej aborcji.
Braun uniemożliwił doktor Jagielskiej opuszczenie sekretariatu i powrót na oddział, nad którym sprawowała nadzór. Jagielska relacjonowała w mediach społecznościowych, że została uwięziona przez otoczenie Brauna.
W związku z tą sytuacją, zarówno do szpitala w Oleśnicy, jak i do samej doktor Jagielskiej kierowane są groźby. Wiadomo, że zakończyły się już czynności z dwoma z czterech zatrzymanych osób. Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu wskazała, że trzy osoby zatrzymano w charakterze podejrzanych, a jedna osobę jako świadka.
Prokuratura na razie nie chce udzielać informacji dotyczących tożsamości zatrzymanych, ewentualnych zarzutów, które mogą usłyszeć, czy środków zapobiegawczych. Sprawa jest rozwojowa, a śledczy nie wykluczają kolejnych zatrzymań.
Kaja Godek, przewodnicząca Fundacji Życie i Rodzina, poinformowała w mediach społecznościowych, że jedną z zatrzymanych osób jest ksiądz z Podkarpacia, który miał napisać do Gizeli Jagielskiej na adres szpitala "niekulturalnego mejla". Prokuratura nie komentuje tych doniesień.
"Nie mam zamiaru poddawać się waszemu hejtowi"
Gizela Jagielska w mediach społecznościowych zwróciła się bezpośrednio do hejterów. "Nie mam zamiaru poddawać się waszemu hejtowi. W poniedziałek wrócę po urlopie do pracy. I będę jak zwykle przyjmować porody, robić USG, badać noworodki, operować i robić aborcje" - napisała w niedzielę.
Udzieliła również wywiadu "Gazecie Wyborczej", w którym powiedziała: "po ataku Brauna hejt na nas się nie nasilił, on nas zalał". Zaznaczyła również, że jej znajomi, sąsiedzi, ludzie, których nie znała wcześniej, dali jej bardzo dużo wsparcia. - Stale spływają do mnie pytania, czy czegoś nie potrzebuję, czy można nam w czymś pomóc. Pokrzepiające jest to, że wśród tych osób są również ginekolodzy, ale smutne, że to tylko niewielka reprezentacja naszego środowiska - powiedziała.
Prokuratorskie śledztwo
Prokuratura Rejonowa w Oleśnicy prowadzi śledztwo w sprawie pozbawienia wolności, naruszenia nietykalności cielesnej, znieważenia i pomówienia lekarki. Śledczy sprawdzają kilka wątków. Również ten, czy w wyniku działań Grzegorza Brauna i jego otoczenia doszło do zagrożenia zdrowia lub życia pacjentek lecznicy. Po zebraniu materiału dowodowego prokuratura rozważy sporządzenie wniosku o uchylenie immunitetu.
Po wydarzeniach w szpitalu w Oleśnicy zawiadomienie złożył również Grzegorz Braun, który twierdzi, że doktor Jagielska naruszyła jego nietykalność osobistą. Wyjaśnieniem tej kwestii zajmuje się policja.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
"Chcieli oszczędzić Felkowi cierpienia"
O szpitalu w Oleśnicy zrobiło się głośno kilka tygodni temu. "Gazeta Wyborcza" opisała historię pani Anity, która była pacjentką ginekologii i patologii ciąży w Centralnym Szpitalu Klinicznym Uniwersytetu Medycznego w Łodzi i miała być wprowadzana w błąd przez lekarzy na temat stanu swojej ciąży. Dopiero na późnym etapie ciąży kobieta dowiedziała się o poważnych wadach płodu, w związku z czym planowała aborcję. Pomocy wśród organizacji proaborcyjnych szukała w tej sprawie rodzina pacjentki.
Po powrocie z oddziału psychiatrycznego została poddana kolejnym badaniom i zwołano dwa konsylia, na których miały zapaść decyzje dotyczące dalszego postępowania z ciążą. Pacjentka złożyła podanie o aborcję, konsylium psychiatryczne uznało, że "istnieją przesłanki do terminacji ciąży".
Pani Anita razem z mężem zdecydowali się na aborcję, "chcąc oszczędzić Felkowi cierpienia". Zażądano od niej więcej badań. Podczas konsultacji lekarskich pacjentka miała czuć się zlekceważona z powodu sprzecznych informacji specjalistów.
Część lekarzy twierdziła, że wada jest poważna, podczas gdy inni utrzymywali, że rokowania są niejasne i więcej będzie wiadomo dopiero po narodzinach. Miała nie uzyskać jednoznacznego wsparcia w decyzji o przerwaniu ciąży, a jej stan psychiczny był ignorowany. Kobieta wypisała się ze szpitala na żądanie.
Ciążę przerwano ostatecznie w szpitalu w Oleśnicy. Zabieg przerwania ciąży w 36. tygodniu przeprowadziła ginekolożka dr Gizela Jagielska, stosując metodę indukcji asystolii płodu. Polega ona na podaniu do jego serca chlorku potasu w zastrzyku. Lekarka oceniła, że przerwanie tej ciąży było zgodne z prawem. Wskazała również, że konsultowała się z krajowym konsultantem.
Autorka/Autor: aa/tok
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: GoogleStreetView