Marta Czech (wyraziła zgodę na podanie danych i publikację wizerunku) jest podejrzana o to, że wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami pozbawiła wolności lekarkę poprzez uniemożliwienie jej opuszczenia gabinetu i wykonywanie obowiązków zawodowych na Oddziale Ginekologiczno-Położniczym szpitala w Oleśnicy. Prokuratura zarzuca jej też naruszenie nietykalności cielesnej ginekolożki. Według ustaleń prokuratury, kobieta miała przytrzymywać lekarkę rękami, gdy ta pełniła dyżur na oddziale.
"W trakcie przesłuchania w charakterze podejrzanej Marta Cz. nie przyznała się do popełnienia zarzucanych jej czynów i skorzystała z prawa do odmowy składania wyjaśnień" - informuje Karolina Stocka-Mycek, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
Wobec kobiety zastosowano wolnościowe środki zapobiegawcze - została objęta dozorem policyjnym i musi stawiać się w komendzie raz na dwa tygodnie. Dodatkowo obowiązuje ją zakaz kontaktu z pokrzywdzoną oraz zbliżania się do niej na odległość mniejszą niż 50 metrów. Podejrzana nie może kontaktować się z ginekolożką nie tylko bezpośrednio, ale też - jak podaje prokurator - w formie "korespondencyjnej, telefonicznej czy za pośrednictwem środków masowego przekazu".
Za zarzucane czyny podejrzanej grozi kara pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat.
Czech, która jest byłą rzeczniczką Konfederacji Korony Polskiej, skomentowała decyzję prokuratury na swoim profilu w portalu X.
"Drodzy Polacy, jeśli wydaje Wam się, że prokuratury okręgowe nie działają - to spieszę z wieścią, że działają bardzo sprawnie. Przynajmniej pani prokurator Mycek w Prokuraturze Okręgowej we Wrocławiu. W związku z udziałem w interwencji w oleśnickim szpitalu nadano mi status podejrzanej wraz z dozorem policyjnym i zakazem kontaktowania się oraz zbliżania na odległość do 50m do pani Gizeli J., pełniącej funkcję lekarza w szpitalu w Oleśnicy. Zarzuca mi się pozbawienie wolności oraz naruszenie nietykalności cielesnej osoby, która rutynowo pozbawia życia ludzi przed narodzeniem. Ot, rzeczywistość naszych czasów" - stwierdziła.
Prawnicy Ordo Iuris zapowiadają złożenie zażalenia na zastosowane wobec kobiety środki zapobiegawcze.
Lekarka uwięziona w szpitalu, później pojawiły się groźby
16 kwietnia w szpitalu w Oleśnicy na Dolnym Śląsku europoseł i wówczas kandydat na prezydenta Grzegorz Braun odmówił modlitwę za nienarodzone dzieci, a następnie przeszkadzał w pracy dr Gizeli Jagielskiej, specjalistce ginekologii i medycyny matczyno-płodowej. Powodem jego wizyty miał być fakt, że lekarka wykonuje w tej placówce zabiegi legalnej aborcji.
- Przyszłam wykonywać swoje obowiązki dyrektora i nie mieści mi się to w głowie, zostałam uwięziona w sekretariacie przez jakichś obcych ludzi, pod przewodnictwem jakiegoś posła. Zablokowali całkowicie korytarz, przesunęli sobie sofę - opisywała sytuację Jagielska.
Na miejsce wezwano policję. Braun poinformował funkcjonariuszy, że dokonuje interwencji poselskiej wobec lekarki i domagał się od policjantów, by ci przeprowadzili czynności. Zaapelował również, by uniemożliwili ginekolożce kontakt z pacjentami. Po tym incydencie lekarka oraz szpital zaczęli otrzymywać groźby. Prokuratura prowadzi postępowanie w tej sprawie.
Zarzuty w tej sprawie wobec Brauna mają dotyczyć m.in. bezprawnego pozbawienia wolności lekarki w szpitalu, naruszenia jej nietykalności cielesnej, znieważenia słownego podczas wykonywania przez nią obowiązków służbowych, a także pomówienia jej o działania mogące podważyć zaufanie do zawodu lekarza. W związku z tym śledztwem na początku czerwca br. do Parlamentu Europejskiego trafił kolejny wniosek o uchylenie immunitetu Braunowi.
Autorka/Autor: SK/ tam
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24